Mury przecięły niektóre ulice, ograniczyły dostęp do części budynków użyteczności publicznej. Żydzi i Polacy próbowali negocjować z niemieckimi władzami przebieg granic. Miesiąc przed zamknięciem getta, 15 października 1940 r., Ludwik Landau pisał: „podobno robione są jakieś zabiegi ludności chrześcijańskiej, mówi się o jakichś delegacjach do władz niemieckich”. Emanuel Ringelblum notował, że chrześcijańscy mieszkańcy Starego Miasta „podjęli [skuteczną] akcję” wyłączenia go z planowanego getta. Granica muru była jeszcze później kilkakrotnie zmieniana. Poruszając się po Warszawie, nie można było nie zauważyć murów. Przez getto przez jaki czas przejeżdżał tramwaj ze strony „aryjskiej”, który wprawdzie w getcie nie miał przystanków, ale jego pasażerowie mogli zobaczyć, co się tam dzieje. To był przejazd jakby przez inny świat. Warto wspomnieć, że wiele osób przychodziło do getta na handel, aby kupować rzeczy, które sprzedawali Żydzi. Zachowały się zdjęcia z targowiska przy ulicy Gęsiej, na których widzimy handlowe interakcje między Polakami i Żydami, którzy z biedy wyprzedawali swój majątek, np. obrusy, sztućce, ubrania. Polacy wchodzili do getta po zapłaceniu policjantom niezbyt dużych łapówek. Jednak najbardziej widoczne dla mieszkańców Warszawy było powstanie. Z getta wydobywał się widoczny w całym mieście słup ognia, a okolice zasnuwał dym. Getta wtedy nie dało się nie widzieć.
Polacy handlowali z Żydami w getcie. Na ile przebywający za murami byli świadomi czekającego ich losu?
Przed rozpoczęciem wielkiej akcji likwidacyjnej w 1942 r. Treblinka nie była obozem zagłady. Żydzi warszawscy byli pierwszymi, którzy tam zginęli.
Mieszkańcy getta byli ogromnie zainteresowani tym, co dzieje się poza murami. Interesował ich los Żydów w innych miejscowościach, ale także Polaków, przyglądając się tym wieściom, próbowali przewidywać, co z nimi się stanie. Interesował ich przebieg wojny w planie międzynarodowym. Najszerzej czerpali wiedzę na ten temat z legalnie działających, cenzurowanych przez Niemców gazet, które oczywiście pokazywały niemiecki punkt widzenia. Do getta docierała także polska prasa podziemna oraz ukazywało się wiele gazet konspiracyjnych, wiemy o przynajmniej 60 tytułach. Ogromna ich część publikowała informacje pozyskane z nasłuchu rozgłośni zagranicznych, z posiadanych nielegalnie odbiorników np. z BBC lub nadających po polsku ze Związku Radzieckiego. Niektóre osoby interesowały się akcjami podziemia po tzw. stronie aryjskiej. Największe zainteresowanie losami Polaków było widoczne w środowisku socjalistycznej partii Bund. Nie znalazłam jednak śladów, że spotkania o charakterze handlowym wiązały się z poważną wymianą informacji, ale to nie oznacza, że tak nie było.
Na ile była świadomość istnienia Treblinki czy Auschwitz już po zakończeniu wielkiej akcji likwidacyjnej?
Pierwsze wiadomości o masowej eksterminacji Żydów docierały do bardzo wąskiego grona działaczy podziemia z getta warszawskiego pod koniec 1941 r. Dowiedziano się wtedy, że na masową skalę są mordowni Żydzi w Wilnie. Ale te informacje szerzej się nie przebiły. Od początku 1942 r. do Warszawy docierały pogłoski o działalności pierwszego obozu zagłady – Chełmna nad Nerem. Niektórzy mieszkańcy getta słyszeli, że w okolicach Łodzi gazowani są Żydzi. Świadomość zagrożenia zmieniła się, gdy rozpoczęła się akcja „Reinhard” i ruszyły masowe wywózki z getta w Lublinie i ze Lwowa. Wielu mieszkańców Lublina w trakcie tej akcji uciekło do Warszawy i opowiadało, że ludzie są wywożeni w nieznanym kierunku. Opowieści te budziły grozę, ale zawierały mało konkretów. Żydowskie podziemie zdobyło informacje o tym, że istnieje obóz zagłady w Bełżcu i że podobno Żydzi są tam mordowani. Później dowiedziano się też o Sobiborze. Jednak nazwy tych miejscowości nie pojawiały się w przestrzeni publicznej. Po getcie krążyły pogłoski, że Żydzi są gdzieś wywożeni i ślad po nich ginie. Latem 1942 r., już w trakcie wielkiej akcji likwidacyjnej, do getta w Warszawie wróciło kilkanaście osób, które uciekły z Treblinki. Ci mężczyźni zostali zmuszeni do pracy jako grabarze. Były to osoby, które widziały zagładę na własne oczy i chciały ostrzec innych. Zatem pod koniec wielkiej akcji, pod koniec września 1942 r., słowo Treblinka było już dość powszechnie znane i stało się synonimem śmierci. Świadomość zagłady stała się niemal powszechna, to zmieniło też nastroje panujące w getcie. Ludzie, którzy przeżyli wielką akcję, byli przekonani, że jest tylko kwestią czasu, kiedy nastąpi kolejna, ostateczna likwidacja getta.