Spróbujmy skonstruować ten publicystyczny artykuł tak, jak buduje się teksty politologiczne, czyli najpierw stwierdźmy fakt, potem zbadajmy jego przyczyny, a następnie pokuśmy się o wskazanie konsekwencji.
Faktem jest wzrost notowań Konfederacji. Dwa zeszłotygodniowe sondaże poważnych ośrodków pokazały, że ugrupowanie to nie tylko zbliża się do poziomu 10 proc., ale także wyprzedza PL 2050 i zajmuje trzecie miejsce wśród najbardziej popularnych podmiotów na polskiej scenie politycznej. W innych badaniach opinii publicznej ten trend także jest zauważany.
Czytaj więcej
Przy osobnym starcie w wyborach wszystkich ugrupowań obecna opozycja nie miałaby większości w nowym Sejmie - wynika z sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej”.
Nowa pozycja Konfederacji
Jakie mogą być przyczyny tego faktu. Wskazałbym na trzy. Po pierwsze, zmiana przywództwa oraz schowanie medialne najbardziej kompromitujących polityków tej formacji. Twarzami Konfederacji stali się Sławomir Mentzen oraz Krzysztof Bosak, którym zdarzały się (i zdarzają) kompromitujące i bulwersujące (zwłaszcza w oczach ideowych oponentów) wypowiedzi, jednak są oni o kilka poziomów mniej ambarasujący niż Janusz Korwin-Mikke czy Grzegorz Braun. Obaj wymienieni młodzi liderzy mają skrajne i czasami obrzydliwe poglądy, ale sami tacy nie są. W czasach demokracji medialnej i personalizacji polityki to ważne rozróżnienie. Po prostu przynoszą swoim potencjalnym wyborcom mniej wstydu niż Korwin-Mikke czy Braun (choć osobiście nie mogę zapomnieć Mentzenowi kilku antysemickich wypowiedzi, a Bosakowi stwierdzenia, że spór o to, czy Ziemia krąży wokół Słońca czy jednak na odwrót, nie jest rozstrzygnięty). Podsumowując – obaj młodzi przywódcy są bardziej atrakcyjni dla nowych wyborców, a nie tylko dla żelaznego elektoratu „krula” i faceta rozważającego, czy mistrz Yoda był Żydem.
Po drugie, owoce zaczyna przynosić trwale antyukraińska linia polityczna Konfederacji. Od początku wojny Konfederacja eksploatowała ten wątek jako jedyna siła polityczna w Polsce. Jej liderzy chyba liczyli na więcej, ale społeczeństwo polskie okazało się (ku mojemu szczeremu zdziwieniu) odporne na tego typu fobie. Nie oznacza to jednak, że pewna jego mniejszościowa część nie uległa antyukraińskim uczuciom (co pokazują badania). Tych wyborców nie jest dużo, ale wystarczy na to, by wytłumaczyć wzrost notowań partii Mentzena o 2–3 punkty procentowe.