Niepokojący wzrost wykroczeń związanych z prędkością i zatrzymanych praw jazdy za tzw. 50+, czyli za zbyt szybką jazdę w terenie zabudowanym. Od stycznia do sierpnia dopuściło się ich ponad 18,8 tys. kierowców – a to dokładnie o 1962 więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku – wskazują dane Komendy Głównej Policji, o które zwróciła się „Rzeczpospolita”.
Kierowcy przyzwyczaili się do kar za przekroczenie prędkości?
Najnowszy szaleńczy rajd z tragicznym finałem dotyczy Trasy Łazienkowskiej w Warszawie, gdzie 26-letni Łukasz Ż. kierujący VW Arteonem wpadł na forda, którym podróżowała czteroosobowa rodzina – zginął 37-letni ojciec, a jego żona i dzieci zostały ranne. Po wypadku Ż. się nie zatrzymał, zbiegł do Niemiec, a wcześniej ze znajomymi ustalili fałszywą wersję wydarzeń. Co szokujące, na miejscu wypadku odganiali osoby, które chciały pomóc rannym.
To najgłośniejszy, lecz niejedyny dramat wynikający z pirackiej jazdy. Ich skala rośnie. W tym roku policjanci ujawnili 18 848 wykroczeń związanych z przekroczeniem prędkości o ponad 50 km/h – w analogicznym okresie ubiegłego – 16 886. Najwięcej – blisko 2,3 tys. – w Warszawie (rejon działania KSP), do tego ponad tysiąc na Mazowszu. I kolejno – 1,8 tys. na Podkarpaciu, 1,6 tys. w Wielkopolsce i prawie tyle samo w woj. łódzkimi, niewiele mniej w woj. lubelskim.
Czytaj więcej
Jest nagranie z kamerki, musi być też świadek. Obecne przepisy zniechęcają do zgłaszania wykroczeń kierowców, bo łączą się z koniecznością stawienia się w charakterze świadka. Stąd postulat, by to zmienić.
Zaczęło się wiosną, a szczytowe okazały się, jak dotąd, kwiecień i maj. – Do niedawna mieliśmy dobrą pogodę, a wtedy kierowcy czują się pewniej i niestety, jeżdżą szybciej – mówi Antoni Rzeczkowski z Biura Ruchu Drogowego KGP.