Przejazd na czerwonym świetle, wyprzedzanie na linii ciągłej, omijanie auta przed pasami – m.in. takie szaleństwa na drodze nagrywał samochodową kamerką jeden z kierowców, a następnie przesyłał policji. Zarejestrował ich kilkaset. Jego zapał w tropieniu „piratów” minął, gdy okazało się, że w każdej ze spraw musi złożyć zeznania jako świadek.
„Kierowałem do Policji 64 nagrania rocznie, co oznacza, że częściej niż raz w tygodniu musiałbym stawiać się na przesłuchanie” – wskazuje zainteresowany. I w petycji do Sejmu postuluje o taką zmianę przepisów, która odciąży osoby zgłaszające wykroczenia drogowe.
Misja pasjonata: walka z piratami drogowymi
„Jeżdżę około 20–25 tys. km rocznie, widzę dużo wykroczeń” – twierdzi autor petycji (zastrzegł sobie anonimowość). Kamerkę w samochodzie ma od ośmiu lat i przez kilka ostatnich nagrywał najróżniejsze sytuacje.
Rocznie wysyłał 50–60 filmów. Raz w miesiącu wszystko zgrywał na płytę DVD, dołączał opisy zdarzeń – z datą, godziną, marką i numerem auta – wskazywał drogę, a nawet rysopis kierowcy – tak podpisane zgłoszenia wysyłał policji (pocztą, bo pliki były za duże na skrzynkę „Stop agresji drogowej”).
Początkowo – jak twierdzi – to wystarczyło, na świadka był wzywany sporadycznie. Aż po dostarczeniu kilkunastu zdarzeń naraz przesłuchujący go policjant zapowiedział, że teraz będzie wzywany „za każdym razem do każdego zawiadomienia”. Kierowca zaprzestał aktywności.