Ciało Andrzeja I. odkrył 20 czerwca w mieszkaniu, w stolicy Albanii administrator budynku. Według relacji „Gazety Wyborczej” drzwi były zamknięte od środka.
Albańscy śledczy uznali zgon za naturalny – z powodu zawału i bez udziału osób trzecich. Jednak tamtejsze śledztwo umorzono zaledwie po czterech dniach – w tak krótkim czasie praktycznie nie ma szans na wnikliwe badania – w grę wchodzą oględziny i sekcja, ale nie szczegółowe ekspertyzy (samo czekanie na wyniki toksykologii trwa dłużej). Wątpliwość dotyczy chociażby plam krwi, które miały tam być.
Szybkie tempo
Po ekspresowym śledztwie wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Już w czerwcu ciało I. sprowadzono do kraju, a 4 lipca skremowano w łódzkim zakładzie pogrzebowym.
Czytaj więcej
Jarosław Kaczyński nie dopatrzył się przestępstwa ws. respiratorów – przypomina Michał Szczerba, poseł Koalicji Obywatelskiej.
Polska prokuratura i policja śmiercią biznesmena zostały zaskoczone. Jak to możliwe, że nie zostały poinformowane o śmierci człowieka ściganego za finansowe nadużycia skarbowe? Według ustaleń „Rzeczpospolitej” policja dowiedziała się o niej dopiero 13 lipca, gdy trafił do niej akt zgonu Andrzeja I. (z Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie – po informacji od konsula). Wtedy ciało było już od półtora tygodnia skremowane. Formalnie procedury między instytucjami zostały spełnione. Nikt z polskich organów i służb nie był przy identyfikacji i sekcji zwłok Andrzeja I. Przy kremacji w Polsce nie było też nikogo z jego bliskich. Wygląda na to, że jedynym potwierdzeniem, że zmarłym jest I., są ustalenia strony albańskiej.