WHO i IARC przeprowadzają właśnie ocenę zagrożeń, która jest pierwszym krokiem do zrozumienia, w jaki sposób substancja słodząca może wpływać na rakotwórczość. – Identyfikacja zagrożeń ma na celu określenie konkretnych właściwości czynnika i jego potencjału do powodowania szkód, tj. potencjału czynnika do wywoływania raka – tłumaczy w mailu do redakcji „Rzeczpospolitej” biuro prasowe WHO. Jak czytamy, oceny WHO i IARC są niezależne, ale wzajemnie się uzupełniają. – Są przeprowadzane jedna po drugiej w czerwcu i lipcu 2023 roku – czytamy w mailu. – Biorąc pod uwagę ścisłą współpracę między IARC a sekretariatem WHO, zaplanowaliśmy przedstawienie wyników obu ocen w tym samym czasie. Pozwoli to na jasne zakomunikowanie różnych celów identyfikacji zagrożeń i oceny ryzyka – napisało do redakcji „Rzeczpospolitej” biuro prasowe WHO.
Ryzyko to nie pewność
– Nadal nie ma pewności, że aspartam zostanie włączony na listę substancji rakotwórczych IARC i WHO – tłumaczy w rozmowie z „Rzeczpospolitą” dr hab. n. med. Marta Mańczuk, epidemiolog z Zakładu Epidemiologii i Prewencji Pierwotnej Nowotworów z Narodowego Instytutu Onkologii. IARC prowadzi taką listę w różnych kategoriach. Pierwsza to substancje, gdzie związek przyczynowo-skutkowy uznano za pewny – tak jest na przykład w przypadku tytoniu, alkoholu, opium czy oparów diesla. Ogółem takich substancji jest w tej grupie 126. Druga grupa jest podzielona na podgrupy A i B. Grupa 2A oznacza, że prawdopodobne jest, iż narażenie na dany czynnik, np. spożycie substancji, może zwiększyć ryzyko wystąpienia nowotworu. Grupa 2B z kolei określa czynniki, które mogą być potencjalnie rakotwórcze. Na tej liście jest niemal 300 różnych substancji – i tu właśnie może za tydzień trafić aspartam. Kilka badań faktycznie już wykazało zależność między spożyciem aspartamu a wzrostem ryzyka zachorowania na raka piersi i nowotworów związanych z otyłością, jak na przykład rak jelita, trzustki, a także nowotworów ogółem. Nie jest jednak znany związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy spożywaniem aspartamu a zachorowaniem. – Wiem, że producenci żywności się denerwują, ale nie ma powodów do paniki – mówi dr Mańczuk. – Ewentualne wpisanie aspartamu na listę IARC w kategorii 2B niczego nie zmienia, nie determinuje, jakie dodatki do żywności są dozwolone, a jakie zabronione. Raczej jest to zachęta dla naukowców, aby poszerzyli badania w tym zakresie – tłumaczy.
Ewentualna decyzja WHO i tak nie jest dla Europy wiążąca, tu bowiem decyzję podejmuje Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA). Dekadę temu uznał on aspartam za bezpieczny środek. Teraz naukowcy EFSA dokonują ponownej oceny i analizują nowe badania, w tym te nadchodzące IARC. – W ramach tych prac aktualizujemy naszą ocenę – informuje „Rzeczpospolitą” rzecznik EFSA.
Opinia dla „Rzeczpospolitej”
Howard Telford szef działu napojów bezalkoholowych, Euromonitor International
Aspartam jest szeroko stosowany w napojach i innych kategoriach żywności. Jest kluczowym składnikiem większości dietetycznych lub bezcukrowych napojów bezalkoholowych głównego nurtu, nie tylko na rynku amerykańskim, ale i globalnym, zarówno dla marek należących do PepsiCo, jak i do Coca-Coli. PepsiCo początkowo eksperymentowała z usunięciem aspartamu z gamy Diet Pepsi w 2015 roku, ale wkrótce potem ponownie wprowadziła oryginalną wersję z powodu negatywnej reakcji konsumentów. Na rynek wprowadzono również wersję Diet Pepsi bez aspartamu, a obecnie w Stanach Zjednoczonych dostępna jest wersja zawierająca tylko acesulfam K i sukralozę.