Producenci żywności żądają, by zakłady sektora rolno-spożywczego rząd dopisał do grupy obiektów, które muszą być chronione przed ograniczeniami w dostawach energii. Proszą o to właściwie od początków pandemii w 2020 r., teraz mają dodatkowy powód – groźbę niedoborów gazu. Ministerstwo Klimatu, naciskane dodatkowo przez resort rolnictwa, niby się przychyla, ale na razie jeszcze analizuje przywileje dla tej branży. Problem staje się palący, bo Komisja Europejska w środę zaproponowała ograniczenie poboru gazu o 15 proc. od 1 sierpnia.
Czytaj więcej
Żywność przyszłości musi być pochodzenia roślinnego albo w roku 2050 może jej nie starczyć dla wszystkich – zgodnie stwierdzili uczestnicy debaty „Rzeczpospolitej” poświęconej tematyce żywności przyszłości.
Gwarancje albo dramat
– Dla nas kluczowe są gwarancje ciągłości dostaw. Może być dramat, najkrócej rzecz ujmując – mówi Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka. Branżę spożywczą zaalarmowały ostrzeżenia dostawców prądu, że trzeba się liczyć z ewentualnymi ograniczeniami dostaw. Od tego czasu lobbują w ministerstwach Rolnictwa, Klimatu, a nawet w odpowiedzialnym za bezpieczeństwo energetyczne resorcie aktywów państwowych, by zakłady produkujące żywność zostały zabezpieczone przed wyłączeniami. Branża boi się ogromnych strat surowców. W razie przerwania procesów produkcji lub niezachowania łańcucha chłodniczego całą partię produkowanej żywności trzeba wyrzucić, np. wylać mleko. – Jeśli ograniczenia energii sięgną powyżej 10 proc., to branża mleczarska przestanie funkcjonować – ostrzega Maliszewska. – Zrobiliśmy symulację, że do 10 proc. jesteśmy w stanie wytrzymać, powyżej to już dramat. O tym, że taka sytuacja może mieć miejsce, informowaliśmy kilka miesięcy temu, gdy pojawiły się pierwsze symptomy ryzyka. Apelowaliśmy o wpisanie nas, sektora mleczarskiego, do infrastruktury krytycznej – mówi dyrektor PIM. I dodaje, że odpowiedzi z Ministerstwa Aktywów Państwowych ani KPRM na razie nie dostała.
Problem dotyczy dużych producentów żywności, o mocy umownej powyżej 300 kW. Odcinanie prądu mniejszym, tłumaczy URE, nie dałoby takiego efektu skali. – Produkcja spożywcza, a szczególnie przetwórstwo w sezonie, nie może sobie pozwolić na przerwy w produkcji. Staramy się zabezpieczyć dla swojej produkcji zamiennik, drugie medium zamiast gazu, ale nie wszędzie jest to możliwe – mówi Dorota Liszka, rzecznik prasowa Maspexu.
Danone jest w grupie firm rozmawiających z rządem w sprawie energii dla zakładów. – Ustalone obecnie w zarządzeniach moce minimalne w gazie są niewystarczające dla prawidłowego funkcjonowania przedsiębiorstw branży żywnościowej – mówi Martyna Węgrzyn, kierownik działu komunikacji zewnętrznej w Grupie Danone.