Do więzienia bez zawiasów
Artykuł 224a kodeksu karnego przewiduje za taki fałszywy alarm karę więzienia od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności. Takie też kary grożą tym, którzy takimi alarmami próbowali zakłócić tegoroczne matury.
– Skala zakłóceń matur w tym roku przeszła wszelkie oczekiwania – mówi „Rzeczpospolitej" Sławomir S., policjant ze specjalnego zespołu tropiącego niedoszłych bomberów. Zwraca uwagę, że taki telefon lub e-mail nie są bynajmniej traktowane jak głupi żart.
Na lotnisku
Dwa lata temu sprawca fałszywego alarmu najpierw spożywał alkohol i dobrze się bawił, a potem spał i niczym się nie przejmował – mówił sędzia w uzasadnieniu wyroku kończącego tę sprawę. Karol J. wywołał go trzy lata temu w wielkanocny wieczór na lotnisku w Modlinie. Na nagraniu słychać, jak J. informuje o ładunku wybuchowym. Mówił bełkotliwym tonem, ale wskazywał precyzyjną godzinę eksplozji.
– Tego zdarzenia nie można w żaden sposób rozpatrywać w kategoriach żartu. Oskarżony jest osobą dorosłą, doskonale zdaje sobie sprawę, jakim zjawiskiem jest terroryzm. Kilka dni wcześniej był zamach w Brukseli – podkreślał sędzia.
Ładunek wybuchowy na lotnisku w Modlinie miał zostać podłożony w Wielkanoc, dokładnie o godz. 23.33. Służby ewakuowały ok. 800 osób. Prokurator Maciej Godzisz domagał się dla Karola J. surowej kary: roku i ośmiu miesięcy bezwzględnego więzienia oraz 80 tys. zł nawiązki dla spółki Ryanair, która z powodu alarmu musiała przekierować cztery swoje samoloty na Okęcie, i 50 tys. zł na rzecz lotniska w Modlinie. Oskarżyciel wniósł także o podanie wyroku do publicznej wiadomości.
Oskarżony wypierał się swojego sprawstwa. Tuż przed zakończeniem procesu się przyznał. Ekspertyza potwierdziła bez cienia wątpliwości, że to właśnie Karol J. dzwonił na lotnisko z fałszywą informacją o bombie.