22 września br. Paweł M. został skazany za sześć przestępstw seksualnych, których dopuścił się z jedną ofiarą, którą była zakonnica. Częstochowski sąd skazał dominikanina na cztery lata pozbawienia wolności. Jednocześnie wobec dominikanina toczy się proces kanoniczny. Wciąż nie ma wyroku Stolicy Apostolskiej.
Sprawę wyroku miesiąc temu komentował w rozmowie z portalem Onet.pl publicysta i działacz katolicki Tomasz Terlikowski. Przewodził on tzw. komisji dominikańskiej, która wydała raport ws. funkcjonowania prowadzonej przez Pawła M. Wspólnoty św. Dominika.
- To bardzo istotny krok na drodze przywracania elementarnej sprawiedliwości w tej sprawie. Jednak, choć ten wyrok jest istotny i ważny, to jest nieadekwatny. Cztery lata z zaliczeniem aresztu to wyrok śmiesznie niski za to, co zrobił. (...) To, co zrobił Paweł M., to jest zbrodnia przeciwko bardzo konkretnym osobom. Nawet jeśli poprzednie sprawy są przedawnione, to nie ma żadnych powodów sądzić, że on nie będzie robić takich rzeczy dalej. Kara powinna być adekwatnie surowsza. Ale znając polskie sądy i ich podejście do przestępstw seksualnych, może być różnie - tak we wrześniu komentował wyrok Terlikowski.
Czytaj więcej
Na działania dominikanina, ojca Pawła M., należy spojrzeć nie z perspektywy zakonu, instytucji, obrony dobrego imienia, ale tych, którzy w tej sprawie zostali skrzywdzonym Chrystusem. Innego podejścia do tych spraw nie ma, każda inna droga jest nieewangeliczna.
Jak przypomina portal radia RMF FM, prowadzona przez Pawła M. w latach 1996-2000 wrocławska Wspólnota św. Dominika miała być oparta na mechanizmie psychomanipulacji. Dochodziło w niej do przemocy fizycznej i nadużyć seksualnych, miała też wszystkie cechy sekty.