Łukasz Zboralski z portalu brd24.pl zwraca uwagę, że już dziś w Polsce – na tle krajów Unii Europejskiej – egzamin na prawo jazdy jest niełatwy. Jego praktyczną część w kategorii B zdaje za pierwszym podejściem niecałe 30 proc. Polaków. Dla przykładu, w Niemczech zdaje 70 proc.
Tymczasem jak się okazuje, wkrótce uzyskanie uprawnień do prowadzenia samochodów może być jeszcze trudniejsze. Jak informuje portal, podczas niedawnego omawiania w Sejmie raportu o stanie bezpieczeństwa polskich dróg, minister infrastruktury zapowiedział niespodziewanie zmiany w systemie egzaminowania kierowców. Minister Dariusz Klimczak mówił, że resort wprowadzi dziewięć poprawek zgłoszonych przez Krajowe Stowarzyszenie Egzaminatorów.
Czytaj więcej
W pierwszym kwartale przyszłego roku Sejm może przyjąć nowe przepisy, które umożliwią 17-latkom zdobycie prawa jazdy kategorii B - poinformowało Radio RMF FM.
Co zmieni się w egzaminach na prawo jazdy
Jak ujawniono, jedna z nich zakłada, że egzaminatorzy za każdy błąd będą musieli zakończyć egzamin praktyczny. Do tej pory w rozporządzeniu wyliczono błędy, za które egzaminatorzy mogą to zrobić. Jak zaznacza Łukasz Zboralski, to ich mądrości pozostawiono to, czy to zrobią. Nowelizacja dopisuje do tabeli z błędami jednoznaczne stwierdzenie, że za każdy z błędów egzamin trzeba będzie zakończyć z wynikiem negatywnym.
– Taka zmiana będzie fatalna – mówi brd24.pl jeden z egzaminatorów, od lat pracujący w zawodzie. I podaje przykład: – Dziś błędem, który może zakończyć egzamin jest np. przejechanie przez podwójną linię ciągłą. Dobry egzaminator może dziś rozróżnić przecięcie prostopadłe linii ciągłej od najechania, gdy się jedzie równolegle przy linii. Kursant może zahaczyć jednym tylnym kołem, bo lekko mu nie wyjdzie. Takiego egzaminu kończyć nie trzeba i nie należy. Ale po zmianach prawa to będzie koniec. To po prostu pogłębi pauperyzację zawodu egzaminatora. No i nie pomoże ludziom zdać egzaminu.