Pełnomocnik studentów dawnego Collegium Humanum: „Kilka tysięcy osób znajduje się w prawnej pułapce”

Nasi klienci cierpią na skutek trwającego od wielu tygodni paraliżu uczelni. Niektórzy pozytywnie zdali egzamin dyplomowy, inni próbują wyegzekwować od uczelni wpisanie zaległych ocen lub wydanie innych dokumentów – mówi dr hab. Krzysztof Koźmiński, radca prawny reprezentujący grupę studentów i absolwentów byłego Collegium Humanum.

Publikacja: 29.08.2024 04:30

Collegium Humanum

Collegium Humanum

Foto: MOZCO Mat Szymański - stock.adobe.com

Jest pan jednym z pełnomocników osób studiujących na dawnym Collegium Humanum. Czego domagają się pana klienci?

Reprezentuję (jako jeden z trzech pełnomocników, są nimi również r.pr. Barbara Pietrzyk-Tobiasz oraz r.pr. Wojciech Kiełbasiński z Kancelarii dla Nauki, z którą kancelaria Jabłoński Koźmiński współpracuje w sprawach dotyczących prawa o szkolnictwie wyższym i nauki) kilkuset studentów i absolwentów tej uczelni, która obecnie nazywa się Varsovia. Niezależnie jednak od tego, że jestem w sprawę zaangażowany, uważam, że jest niezwykle ciekawa. Dotyczy bowiem naruszeń nie tylko prawa cywilnego (niewywiązywanie się uczelni z umów ze studentami, problem odpowiedzialności odszkodowawczej uczelni oraz Skarbu Państwa), ale i prawa administracyjnego (lekceważenie przez uczelnię obowiązków publicznoprawnych, zaniechania po stronie organów władzy publicznej), a także konstytucyjnego (naruszenia ustrojowych praw i wolności – np. prawa do nauki, a także zasad legalizmu, proporcjonalności i innych).

Mimo że uczelnia działała od wielu lat, organy władzy publicznej nie tylko nie zgłaszały jakichkolwiek zastrzeżeń względem niej, a niektórzy decydenci (w tym politycy ze szczebla centralnego, jak i lokalnego), reprezentujący chyba wszystkie opcje polityczne – poza tym, że sami na niej studiowali – wręcz ogrzewali się w jej blasku. Dla przykładu: do niedawna jeszcze współpracą taką chwaliło się na swoich stronach internetowych Miasto Stołeczne Warszawa, a – co było zresztą przedmiotem doniesień medialnych – miało też finansować studia zatrudnionym w ratuszu urzędnikom. Jeśli zatem rzeczywiście dochodziło do nieprawidłowości – drastycznych zaniedbań dopuściło się państwo, w tym Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego i Polska Komisja Akredytacyjna. A gdy sprawa stała się medialna z powodu zarzutów dla byłego rektora oraz zastrzeżeń względem jednego kierunku studiów, wszyscy chowają głowę w piasek, zasłaniają procedurami, audytami. Mimo że problem dotyczy tysięcy studentów z innych kierunków, które w dobrej wierze oraz zaufaniu do uczelni i nadzorujących ją organów państwa realizowały swoje obowiązki.

Czytaj więcej

Umarło "Collegium Humanum", narodziła się "Varsovia"? Zmiany w warszawskiej uczelni

Jakie szkody stąd wynikają dla tych osób?

Nasi klienci są w różnej sytuacji faktycznej, lecz wszyscy cierpią na skutek trwającego od wielu tygodni paraliżu uczelni. Niektórzy pozytywnie zdali egzamin dyplomowy, inni próbują wyegzekwować od uczelni wpisanie zaległych ocen lub wydanie innych dokumentów. Wobec tych osób nie formułuje się jakichkolwiek zarzutów, nie ma żadnych dowodów świadczących o nieprawidłowościach w ich postępowaniu, czy tym bardziej naruszaniu przez nich prawa, przeciwnie: wywiązywały się ze wszystkich zobowiązań względem uczelni. Ich problem polega na tym, że znalazły się w „złym miejscu i czasie”. Dodam, że jest wśród nich bardzo wielu urzędników, nauczycieli, osób równolegle pracujących, którym podmiot zewnętrzny dofinansował studia (i aktualnie żąda zwrotu środków), pracodawca zwolnił lub grozi zwolnieniem z powodu nieukończenia studiów itp. Sytuacja ta jest źródłem poważnych problemów zawodowych i osobistych, w tym depresji.

A nie zapominajmy o tym, że uczelnia, nawet prywatna, jest instytucją publiczną. Umożliwia bowiem uzyskanie tytułów zawodowych, podniesienie swoich kompetencji, co przekłada się na uprawnienia publicznoprawne. A ponadto każda uczelnia działa pod ścisłym nadzorem państwa. Tymczasem uczelnia Varsovia jest właściwie sparaliżowana. W efekcie nasi klienci od wielu miesięcy nie mogą uzyskać dokumentów potwierdzających ich uprawnienia, ignoruje się ich wnioski. Na razie domagają się więc wznowienia działalności uczelni, przywrócenia stanu zgodnego z prawem. A więc z jednej strony realizowania umów – bo wszyscy podpisali umowy i płacili czesne, zresztą niemałe, a po drugie respektowanie przepisów prawa publicznego w zakresie wydawania dyplomów i zaświadczeń. Po trzecie wreszcie chcemy, by osoby odpowiedzialne za ten stan poniosły odpowiedzialność. I rozważamy tu nie tylko odpowiedzialność uczelni, ale i organów państwa, które nad nią pełniły nadzór.

Czytaj więcej

Nie tylko Collegium Humanum. Rektorzy trzech uczelni zatrzymani przez CBA

Chodzi o odpowiedzialność odszkodowawczą? Jakie byłyby jej podstawy?

Są wśród nich m.in. urzędnicy, którym państwowe instytucje opłaciły studia w ramach podnoszenia kwalifikacji. Inni dostali dofinansowanie np. z PFRON. Mamy już pierwsze przypadki zwalniania z pracy czy też wzywania do zwrotu środków z dofinansowania. Dodatkowo nasi klienci stali się ofiarami nieuzasadnionego hejtu. Proszę wyobrazić sobie analogiczną sytuację, której ofiarą może paść każdy z nas. Wystąpiliśmy o wydanie decyzji administracyjnej do jakiegoś urzędu, który pozytywnie rozpatrzył nasz wniosek. Kilka dni później dowiadujemy się z mediów ogólnopolskich, że w tym urzędzie dochodziło do patologii, korupcji, jeden urzędnik oraz kilku petentów ma postawione zarzuty, nawet trafili do aresztu, prokuratura prowadzi dalsze postępowania. Rzuca się podejrzenie na wszystkie inne osoby, wstrzymuje na wiele tygodni trwające procedury, kwestionuje wydane wcześniej decyzje, znajomi patrzą na nas z podejrzliwością, że „przecież w tym urzędzie załatwiało się sprawy za łapówkę”. Mniej więcej w takiej sytuacji jest obecnie wiele setek studentów i absolwentów dawnego Collegium Humanum.

Kogo więc zamierzacie państwo pozywać i o co? Jak rozumiem, w pierwszej kolejności uczelnię?

Na razie za wcześnie jest, by o tym myśleć. Chcemy po prostu, by przywrócono zgodność z prawem i wznowiono funkcjonowanie uczelni. I żeby tym zainteresowały się w końcu organy państwa, zasłaniające do tej pory trwającymi postępowaniami prokuratorskimi. Nie można mówić, że organy państwa nie znały sprawy, nic nie mogły ani nie mogą zrobić. Były możliwości nadzoru, zwłaszcza że mówimy o uczelni, która była popularna. Studiowali na niej politycy wszystkich opcji i celebryci. Sprawa stała się „gorącym kartoflem”, nikt nie chce pomóc i najsłabsi zostali sami na placu boju.

Czytaj więcej

Afera Collegium Humanum. Czy można uniknąć odpowiedzialności za przekupstwo

Przecież sprawą zajmuje się prokuratura…

Tak, ale prokuratura nie jest jakimś „nadorganem”, który wstrzymuje działanie innych. Jestem zwolennikiem ostrego ścigania i ukarania winnych. I taki powinien być tu porządek spraw: procedury administracyjne oraz umowy cywilnoprawne są realizowane, a jeśli śledztwo wykaże popełnienie przestępstwa – z całą surowością wkracza prokurator, postępowania się wznawia, weryfikuje itd. Ale nie jest to usprawiedliwienie sytuacji, w której kilka–kilkanaście tysięcy osób cierpi i znajduje się w „prawnej pułapce”. Sytuacja ta obrazuje też, jak bardzo instrumentalnie traktuje się w Polsce zasady praworządności i legalizmu. Gdy sprawa może mieć negatywne konsekwencje dla kogoś wpływowego, to nagle kazuistycznie sprawdza się działanie procedur, ale tam, gdzie cierpią prawa i wolności najsłabszych, których właśnie ta praworządność powinna chronić, okazuje się, że zasady ochrony praw słusznie nabytych, zaufania do państwa, dobrej wiary itp. nie mają żadnego znaczenia. Bo przypominam, że my nie reprezentujemy rektora, ani osób, które na uczelni zrobiły dyplom MBA, tylko tych, którzy płacili czesne, chodzili na zajęcia, a o całej sprawie dowiedzieli się z gazet.

Czyli na razie ograniczacie się państwo do wzywania do przywrócenia zgodności z prawem. W przypadku uczelni chodzi o realizację postanowień umownych. A czego można domagać się od organów państwa w tej sytuacji?

Pisaliśmy do wielu ministrów, parlamentarzystów, do marszałków Sejmu i Senatu, a nawet Kancelarii Prezydenta, rzecznika praw obywatelskich, Polskiej Komisji Akredytacyjnej, rzecznika praw studenta, Parlamentu Studentów RP, Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, największych związków zawodowych oraz prokuratora krajowego. Chcemy zainteresować ich losem sporej grupy osób, które od kilku miesięcy się zwodzi, bo nie są wpływowym lobby. Nasi klienci chcieliby po prostu zgodnie z procedurami skończyć studia lub je kontynuować. Ale nawet jeśli chcieliby to zrobić na innej uczelni – to również mają problem, ponieważ musieliby odzyskać dokumenty z obecnej.

Ale wszystkie te pisma „zwracające uwagę”, jak rozumiem, nie wywołują skutków prawnych?

Nasi klienci manifestują w nich swoje roszczenia i wskazują na szkody, jakie ponieśli. Nie wykluczamy, że postępowania sądowe zostaną zainicjowane zarówno względem uczelni, jak i Skarbu Państwa, na podstawie art. 417 kodeksu cywilnego. Ustanawia on odpowiedzialność SP m.in. za zaniechanie organu władzy publicznej.

Czytaj więcej

Afera w Collegium Humanum. Wykładowca: w Polsce nie ma drugiej takiej „drukarni”

Od kogo będzie się mógł domagać zwrotu student, od którego PFRON czy zatrudniający go urząd wyegzekwuje zwrot refundacji czesnego?

Pamiętajmy, że osoby te nie biorą pieniędzy na swoje potrzeby, ale na podnoszenie swoich kwalifikacji, co jest też korzystne dla ich pracodawców czy z punktu widzenia realizacji celów PFRON i podobnych instytucji. Źródłem szkód i krzywd nie jest postawa naszych klientów, lecz błędy organów uczelni – w założeniu: zarejestrowanego podmiotu świadczącego rzekomo profesjonalnie usługi edukacyjne, a także organów państwa, które z naszych podatków powinny realizować konkretne zadania polegające na nadzorze, monitorowaniu jakości itd.

Z formalnego punktu widzenia każdy z tych kilkuset klientów sam decyduje o kolejnych krokach w swojej sprawie, czy też mówimy o pozwie zbiorowym i o jego złożeniu zadecyduje głosowanie?

Każda z tych osób udzieliła nam indywidualnego pełnomocnictwa. Na razie mają podobną sytuację prawną i zbliżone oczekiwania, tzn. przywrócenie działania uczelni, wydawania dokumentów, organizacji roku akademickiego. Gdy podejmiemy jednak decyzję o wystąpieniu na drogę sądową, sytuacja klientów się zróżnicuje, więc trzeba będzie podzielić ich na grupy. Bo w innej sytuacji są osoby, które mimo że zdały egzamin dyplomowy, straciły pracę, a w innej te, które studiowały jeden semestr, a teraz chcą po prostu odzyskać dokumenty i przenieść się na inną uczelnię.

Jest pan jednym z pełnomocników osób studiujących na dawnym Collegium Humanum. Czego domagają się pana klienci?

Reprezentuję (jako jeden z trzech pełnomocników, są nimi również r.pr. Barbara Pietrzyk-Tobiasz oraz r.pr. Wojciech Kiełbasiński z Kancelarii dla Nauki, z którą kancelaria Jabłoński Koźmiński współpracuje w sprawach dotyczących prawa o szkolnictwie wyższym i nauki) kilkuset studentów i absolwentów tej uczelni, która obecnie nazywa się Varsovia. Niezależnie jednak od tego, że jestem w sprawę zaangażowany, uważam, że jest niezwykle ciekawa. Dotyczy bowiem naruszeń nie tylko prawa cywilnego (niewywiązywanie się uczelni z umów ze studentami, problem odpowiedzialności odszkodowawczej uczelni oraz Skarbu Państwa), ale i prawa administracyjnego (lekceważenie przez uczelnię obowiązków publicznoprawnych, zaniechania po stronie organów władzy publicznej), a także konstytucyjnego (naruszenia ustrojowych praw i wolności – np. prawa do nauki, a także zasad legalizmu, proporcjonalności i innych).

Pozostało 91% artykułu
Podatki
Skarbówka zażądała 240 tys. zł podatku od odwołanej darowizny. Jest wyrok NSA
Prawo w Polsce
Jest apel do premiera Tuska o usunięcie "pomnika rządów populistycznej władzy"
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Prawo karne
Rząd zmniejsza liczbę więźniów. Będzie 20 tys. wakatów w celach