W mediach można było przeczytać, że pani decyzja o rezygnacji była protestem, bo nic w prokuraturze się nie zmienia. To prawda?
Nie chciałabym, aby moja decyzja o odejściu z prokuratury została odebrana jako protest wobec tego, że w prokuraturze nic się nie zmienia. W prokuraturze zmieniło się dużo, ale w mojej ocenie wciąż za mało. Nie mam na przykład żadnych wątpliwości, że prokuratura jest obecnie niezależna. Tego przekonania nie opieram wyłącznie na deklaracjach ministra sprawiedliwości prokuratora generalnego prof. Adama Bodnara i prokuratora krajowego Dariusza Korneluka, ale na bieżącym funkcjonowaniu tej instytucji. Prokurator nie musi się już dłużej obawiać, że za decyzję procesową, którą wyda w prowadzonym przez siebie śledztwie, grozi mu postępowanie służbowe czy dyscyplinarne albo delegacja na drugi koniec kraju. A tak przecież było jeszcze do niedawna, gdy ta decyzja nie spodobała się przełożonemu. Niezależność to jednak przede wszystkim odpowiedzialność. Odpowiedzialność za to, co i jak się robi. Albo czego się nie robi. To transparentność działań prokuratorskich, wyjaśnianie opinii publicznej, dlaczego określone śledztwa się toczą albo nie są prowadzone, dlaczego wobec niektórych podejrzanych stosujemy inne standardy postępowania niż wobec innych co oczywiście nie powinno mieć miejsca, a co wciąż jeszcze się zdarza. Wszyscy jesteśmy równi wobec prawa i każda sprawa powinna być traktowana z jednakową uwagą. Tak buduje się zaufanie i tu niestety mamy jeszcze wiele do zrobienia.
Czytaj więcej
Prokurator Ewa Wrzosek cofnęła wniosek o odejście ze służby prokuratorskiej po piątkowym spotkaniu z ministrem Adamem Bodnarem. Ma teraz objąć stanowisko w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Pyta mnie pani o powody rezygnacji: oprócz tych, które już wskazałam, najtrafniej oddaje to głos jednego z prokuratorów, który wybrzmiał podczas posiedzenia Krajowej Rady Prokuratorów przy prokuratorze generalnym 16 października br. Na pytanie, co należy w prokuraturze zmienić, padła odpowiedź „My już nie czekamy na zmiany, bo już wiemy, że żadnych zmian nie będzie”.
Czyli pani też już przestała czekać…