Chodzi o dyrektywę w sprawie poprawy warunków pracy za pośrednictwem platform internetowych. Zakłada ona, że ciężar dowodu zostanie przeniesiony na pracodawcę – to on będzie musiał udowodnić, że zatrudniona osoba nie jest faktycznie pracownikiem.
Co zmienia dyrektywa o pracownikach platform cyfrowych
Tekst dyrektywy uzgodniono w marcu po ponad dwóch latach negocjacji. Jak możemy przeczytać w artykule Anny Słojewskiej, korespondentki „Rzeczpospolitej” z Brukseli, nowe przepisy dotyczą przypadków błędnej klasyfikacji pracowników platformowych i ułatwią przeklasyfikowanie ich na pracowników zatrudnionych według prawa pracy, gwarantując łatwiejszy dostęp do ich praw. Stosunek między cyfrową platformą pracy a osobą wykonującą pracę na platformie będzie prawnie domniemany jako stosunek pracy. Do państw członkowskich należeć będzie określenie warunków takiego domniemania prawnego w prawie krajowym (nowe przepisy są wprowadzane w formie dyrektywy, a nie rozporządzenia, nie są więc wprost wpisywane do prawa krajowego). Domniemanie to powinno ułatwić pracownikom platform ustalenie ich statusu zatrudnienia. Jeśli platforma będzie chciała obalić to domniemanie, musi udowodnić, że to nie jest stosunek pracy.
Czytaj więcej
Unia Europejska będzie miała nowe przepisy regulujące działalność takich platform usługowych, jak Uber czy Glovo.
O zarobkach nie będzie decydowała sztuczna inteligencja
To nie jedyne zmiany. Dyrektywa zawiera także zapisy dotyczące wykorzystania sztucznej inteligencji. Zakazuje przetwarzania niektórych zestawów danych, w tym stanu psychicznego, wyznania, orientacji seksualnej, ale także prywatnych rozmów lub wszelkich informacji wykraczających poza pracę danej osoby dla platformy. Ponadto decyzje dotyczące wynagrodzenia, zawieszenia konta czy zwolnienia, nie mogą być podejmowane przez algorytm, ale zawsze przez człowieka.
Szacuje się, że z 28 mln zatrudnionych przez platformy ludzi ok. 5 mln może uzyskać status pracowników. Obecnie ma go tylko 2 mln.