Tegoroczne wybory samorządowe przyciągnęły uwagę jak żadne wcześniej. Dotyczy to zarówno mediów, jak i samych wyborców, jeśli mierzyć to rosnącą frekwencją oraz malejącą liczbą pustych głosów wrzucanych do urn. Wybory potraktowane zostały nie tylko jako walka o władzę w samorządach, ale też próba sił przed przyszłorocznym starciem sejmowym.
Odmienności stałe
Do tej pory wybory samorządowe miały swoje stałe odmienności względem wyborów ogólnokrajowych. Składały się na to inna frekwencja w poszczególnych częściach kraju, a także liczne głosy nieważne. Jedno i drugie wpływało na ostateczny wynik partii w głosowaniu sejmikowym. W wyborach gminnych obraz zacierała rozproszona personalizacja wyborów. Przez nią nigdy nie było to jedno wielkie starcie, ale tysiące indywidualnych pojedynków. Lecz na obu poziomach podobna była umiarkowana medialność – czyniąc wszystkie odmienności w miarę przewidywalnymi.
Dodatkowa trudność przy stawianiu prognoz wynika z odmiennych regularności, jakie widać w wyborach sejmowych. Na zmianę wyniku wyborczego mają wpływ dwie siły. Pierwsza to przesuwanie sympatii tych, którzy zawsze biorą udział w wyborach. Druga – mobilizacja tych, którzy zawsze głosują na tę samą stronę, ale nie za każdym razem idą do urn.
Sejm i sejmiki różniły się do tej pory pod względem zaangażowania trzech grup wyborców. Wyborcy totalni to ta część Polaków (można ją szacować na 1/4 obywateli), która głosuje we wszystkich typach wyborów, nawet w europejskich. Jest ich więcej w większych miejscowościach, lecz i na obszarach o większej religijności, szczególnie w Galicji. Oprócz nich o realnej frekwencji w wyborach przesądzają dwie inne grupy – wyborcy medialni i wyborcy lokalni. Każdy z tych typów ma wątpliwość co do wagi innego rodzaju głosowania. Wyborcy medialni nie chodzą na wybory władz, które nie są regularnie pokazywane w krajowych mediach – być może oznacza to dla nich, że tam nie dzieje się nic ważnego. Wyborcy lokalni mają natomiast wątpliwość, czy ich głos znaczy cokolwiek w wyborach wyższych instancji – władz, z którymi nie mogą spotykać się bezpośrednio.
Obecność lub nieobecność obydwu tych grup wyborców ma wpływ na równowagę pomiędzy partiami. Wyborcy medialni są znacznie bardziej spolaryzowani od wyborców lokalnych. Sprawiają, że siły dwóch głównych antagonistów – partii walczących o urząd premiera – rosną w wyborach, w których biorą udział. Wyborcy lokalni najbardziej interesują się wyborami gminnych włodarzy i radnych. Ale część z nich przy okazji oddaje głos w wyborach sejmikowych. Kierują się więzami sąsiedzkimi, ale i pewnymi generalnymi tożsamościami. Tę część wyborców lokalnych można nazwać wyborcami okazjonalnymi.