Sterowany przez autokratę parlament (Izba Reprezentantów) ogłosił datę następnych wyborów prezydenckich. Odbędą się już 26 stycznia 2025 roku, aż sześć miesięcy przed możliwym konstytucyjnym terminem. Tego samego dnia podczas szczytu BRICS w Kazaniu białoruski dyktator ogłosił w rosyjskiej telewizji Rossija 1, że po raz kolejny wystawi swoją kandydaturę. Poprzednie wybory (w sierpniu 2020 roku) sfałszował, a swoją główną rywalkę Swiatłanę Cichanouską zmusił do opuszczenia kraju. Pozostali przeciwnicy trafili do więzień (obecnie za kratkami przebywa ponad 1400 więźniów politycznych) albo uciekli za granicę. W kraju nie działają już wolne media, nie ma żadnej organizacji pozarządowej, która nie byłaby podporządkowana reżimowi.
Łukaszenko ogłasza kolejne pseudowybory. Co proponują jego przeciwnicy?
Działające w emigracji organizacje białoruskiej opozycji demokratycznej z przebywającą w Wilnie Cichanouską na czele zwróciły się do dyktatora w związku z nadchodzącym głosowaniem. Domagają się uwolnienia więźniów politycznych, zaprzestania represji i przeprowadzenia wolnych wyborów. Nie liczą na to, że reżim spełni postulaty, więc apelują do rodaków, by głosowali „przeciwko wszystkim” kandydatom. Pomysł ten wywołał falę krytyki tej części opozycji demokratycznej, która rywalizuje z liderką wolnej Białorusi.
Czytaj więcej
10 lipca minie 30 lat, od kiedy Aleksander Łukaszenko wygrał swe pierwsze wybory prezydenckie na Białorusi. To opowieść o tym, jak „zwykły chłopak ze wsi” pokonał drogę od dyrektora sowchozu do jednego z najdłużej rządzących dyktatorów współczesnego świata. Ubraliśmy ją w formę nietypowego słownika, który musi się zacząć od hasła na literę Z.
– Biuro Cichanouskiej nie ma żadnej strategii. Bo strategia wyznacza jakiś cel i proponuje mechanizmy osiągnięcia tego celu. Masowy udział Białorusinów w tym procesie, niezależnie od tego, jak będą głosować, legitymizowałby te pseudowybory. Przecież wiadomo, że Łukaszenko wpisze sobie ponad 80 proc. poparcia, ale dla reżimu ważne jest upozorowanie rzetelności i zaangażowanie do tego jak najwięcej ludzi. Później pokaże, jak dużo ludzi przyszło głosować – mówi „Rzeczpospolitej” Paweł Usow, białoruski politolog i działacz ruchu Wolna Białoruś, na czele którego stoi nestor białoruskiej opozycji demokratycznej Zianon Paźniak. Opowiadają się za całkowitym bojkotem pseudowyborów.
Tajne rozmowy Łukaszenki z Zachodem?
– Próbujemy w ten sposób mobilizować swoich zwolenników. Dla nich to możliwość, aby w sposób bezpieczny wyrazić swój sprzeciw. Popieramy również zwolenników bojkotu, ale ludziom na Białorusi grozi za to więzienie. Wystarczy, że ktoś głośno powie, że bojkotuje wybory, i natychmiast trafi za kratki. Dlatego głosowanie przeciwko wszystkim jest najbezpieczniejszą formą protestu – mówi „Rzeczpospolitej” Franak Wiaczorka, główny doradca Cichanouskiej. Podkreśla, że wybory są nielegalne i żadne demokratyczne państwo na świecie nie powinno uznawać ich wyniku.