Ursula von der Leyen przewodniczącą KE po raz drugi

Ursula von der Leyen będzie przewodniczącą Komisji Europejskiej przez kolejne pięć lat. Zdołała przekonać do siebie wątpiących socjalistów i Zielonych, nie zdobyła natomiast głosów konserwatystów.

Publikacja: 18.07.2024 17:46

Ursula von der Leyen

Ursula von der Leyen

Foto: FREDERICK FLORIN / AFP

Parlament Europejski wybrał Ursulę von der Leyen na przewodniczącą Komisji Europejskiej. Dostała 401 głosów (41 ponad wymagane minimum) przy 284 przeciw. Głosowanie było tajne, ale patrząc na wyniki, oficjalne deklaracje i nieoficjalne informacje, można postawić tezę, że wybrała ją szeroka proeuropejska koalicja chadeków, socjalistów, liberałów i Zielonych. Nie głosowali natomiast na nią Bracia Włosi, czyli partia premier Giorgii Meloni.

Von der Leyen przekonała Zielonych

– Będę pracować intensywnie z tymi, którzy mnie wsparli, którzy opowiadają się za Europą, Ukrainą i praworządnością. Jestem wdzięczna platformie chadeków, socjalistów i liberałów. Ale też bardzo wdzięczna grupie Zielonych – powiedziała po głosowaniu przewodnicząca KE

Niemka była desygnowana na to stanowisko przez Radę Europejską 27 czerwca, 25 głosami za. Przeciw był tylko Viktor Orbán, a od głosu wstrzymała się Giorgia Meloni. Do pełni szczęścia potrzebna była jednak większość w Parlamencie Europejskim, a to znacznie trudniejsze zadanie. Kandydatka na przewodniczącą KE wykonała zatem misję, której celem były przekonanie wątpiących socjalistów i liberałów, dołożenie do poparcia części Zielonych, a jednocześnie nieizolowanie konserwatystów.

Czytaj więcej

Von der Leyen wybrana, Meloni w głównym nurcie. A co z Macronem i Scholzem?

Socjalistów przekonała obietnicą europejskiego programu dla bardziej dostępnego mieszkalnictwa. Brak mieszkań i ich horrendalne ceny w wielu europejskich miastach stają się paliwem niezadowolenia społecznego i dotykają już nie tylko biedniejsze grupy społeczne, ale też klasę średnią, a w szczególności ludzi młodych. UE nie ma w tej sprawie kompetencji, ale lewica chce działań, które by zmieniły rzeczywistość. Von der Leyen obiecała im to, zamierza nawet stworzyć stanowisko komisarza ds. mieszkalnictwa. A w Parlamencie Europejskim – to z kolei gest ze strony chadeków wobec lewicy – powstanie specjalna komisja parlamentarna ds. mieszkalnictwa.

Czytaj więcej

Czy drogie mieszkania podpalą Unię Europejską?

Lewicy podobało się też zobowiązanie von der Leyen do dalszych prac na rzecz równości płciowej, w tym m.in. równej płacy za tę samą pracę i walki z przemocą wobec kobiet. Przewodnicząca KE w programie ujęła też liczne zobowiązania społeczne dotyczące m.in. walki z ubóstwem, jak również z uzależnieniem dzieci od mediów społecznościowych i ich negatywnym wpływem na zdrowie psychiczne. Te same postulaty zostały pozytywnie przyjęte przez Zielonych. – Czy to jest zielona kandydatka? Nie. Czy jej program jest zielony? Nie. Ale negocjowaliśmy ciężko i jej program jest kompromisem. Jest większość proeuropejska, trzeba zatrzymać skrajną prawicę – powiedziała Terry Reintke, przewodnicząca grupy Zielonych.

Strach przed skrajną prawicą

I w tym ostatnim zdaniu kryje się tajemnica sukcesu von der Leyen. Wygrała bezpieczniejszą większością głosów niż pięć lat temu, bo zagrożenie ze strony skrajnej prawicy jest poważniejsze niż w przeszłości. Trzecią grupą w PE są Patrioci, w imieniu których przemawiał w PE Jordan Bardella, przewodniczący francuskiego Zjednoczenia Narodowego. On akurat, choć opowiedział się zdecydowanie przeciw kandydaturze von der Leyen, próbował być wierny budowanemu mozolnie od lat wizerunkowi bardziej umiarkowanej partii Marine Le Pen. Ale już Ewa Zajączkowska-Hernik, przemawiająca w imieniu grupy Europa Suwerennych Narodów, pokazała radykalną, wręcz agresywną i obraźliwą twarz skrajnej prawicy. – Jest pani twarzą paktu migracji. Miliony kobiet i dzieci czują się zagrożone na ulicach miast. Jest pani odpowiedzialna za każdy gwałt, za każdy akt przemocy. Za to, co pani robi, powinna pójść do więzienia, a nie do KE – tak do von der Leyen mówiła europosłanka Konfederacji.

Czas na konkurencyjność gospodarczą

W przemówieniu programowym von der Leyen miała też własne priorytety, uzgodnione wcześniej w gronie jej rodzimej chadecji. To przede wszystkim konkurencyjność gospodarki, bo panuje przekonanie, że ta dziedzina w ciągu ostatnich lat została nieco zaniedbana. Przewodnicząca KE obiecała zmniejszyć obciążenia administracyjne, w szczególności dla małych i średnich firm. Jej niezmiennym celem jest natomiast kwestia wzmocnienia bezpieczeństwa i obrony UE oraz uszczelnienia granic, a także rozszerzenie UE. Nie odwołuje też Europejskiego Zielonego Ładu, będzie natomiast większą uwagę zwracać na to, jak wpływa on na wspomnianą już konkurencyjność gospodarczą.

Parlament Europejski wybrał Ursulę von der Leyen na przewodniczącą Komisji Europejskiej. Dostała 401 głosów (41 ponad wymagane minimum) przy 284 przeciw. Głosowanie było tajne, ale patrząc na wyniki, oficjalne deklaracje i nieoficjalne informacje, można postawić tezę, że wybrała ją szeroka proeuropejska koalicja chadeków, socjalistów, liberałów i Zielonych. Nie głosowali natomiast na nią Bracia Włosi, czyli partia premier Giorgii Meloni.

Von der Leyen przekonała Zielonych

Pozostało 91% artykułu
Polityka
„Zrobię im posiedzenie 24 grudnia”. Szymon Hołownia ostrzega posłów ws. Wigilii
Polityka
Kampania prezydencka ruszy na początku przyszłego roku. Podano dokładną datę
Polityka
Sondaż: Czarnek czy Nawrocki? Obaj przegrywają z Trzaskowskim, Sikorskim i Hołownią
podcast
Prezydenckie zamieszanie w głównych partiach. Czy Sikorski przegrzał temat wojny?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
PiS ogłosi decyzję w sprawie poparcia kandydata na prezydenta