Dwie komisje śledcze w Sejmie – ds. wyborów kopertowych oraz wizowa – kończą pracę. Zostanie jedna – mająca wyjaśnić legalność stosowania systemu Pegasus. Członkowie komisji szacują, że jej prace potrwają jeszcze około roku. Po blisko czterech miesiącach (komisja ta powstała miesiąc później od dwóch pozostałych – pod koniec stycznia tego roku) członkowie nie otrzymali najważniejszych materiałów ani z prokuratur, ani ze służb.
Prokuratura odmawia ws. Pegasusa
– Obecnie posiadamy tylko akta sprawy Krzysztofa Brejzy – przyznaje w rozmowie z „Rz” Witold Zembaczyński, poseł KO, członek komisji ds. Pegasusa. Komisja nie ma więc materiałów z CBA o działaniu i wykorzystywaniu Pegasusa (posłowie posiadają jedynie dokumenty firmy Matix o zakupie modułów systemu, która była pośrednikiem w sprzedaży między CBA a NSO Group).
Z komisją nie współpracuje również prokuratura, a minister sprawiedliwości Adam Bodnar odmówił przekazania listy osób, wobec których był stosowany ten system.
Czytaj więcej
Komisja śledcza ds. Pegasusa powstała by ocenić legalność oraz celowość zakupu Pegasusa. Jej dotychczasowe „sensacyjne” ustalenia, w zasadzie oparte na danych wyjściowych, nie przybliżają nas do tego celu.
Według naszych informacji powodem jest śledztwo własne Prokuratury Krajowej w tej sprawie, której zakres postępowania kopiuje się z pracą komisji. – Nie chcemy ujawniać politykom materiałów, które są częścią ich śledztwa. To byłoby niepoważne – tłumaczy jeden z prokuratorów. Dziś prokuratura dopiero ustala, kto mógłby być inwigilowany Pegasusem. Dodatkowo sprawę utrudnia fakt, że żaden z członków komisji ds. Pegasusa wciąż nie ma certyfikatów dostępu do materiałów „ściśle tajne” – postępowanie sprawdzające rozszerzone w ABW trwa wiele miesięcy. – Mamy ten dostęp na mocy decyzji szefa ABW na wniosek szefa Kancelarii Sejmu – tłumaczy poseł Zembaczyński.