Aż 34,7 proc. badanych uważa, że Polska powinna wydalić ambasadora Izraela, z czego 15,4 proc. odpowiedziało na to pytanie „zdecydowanie tak” – wynika z sondażu, który dla „Rzeczpospolitej” przeprowadził IBRiS. Oznacza to, że spory odsetek Polaków krytycznie odnosi się do zachowania dyplomaty po wydarzeniach, które nastąpiły 1 kwietnia w mieście Dajr al-Balah w centralnej części Strefy Gazy.
Tragiczny atak i kiepskie wyjaśnienia
Tego dnia izraelski dron wystrzelił trzy pociski w kierunku konwoju organizacji humanitarnej World Central Kitchen (Światowa Centralna Kuchnia – ang.), zajmującej się dostarczaniem posiłków osobom poszkodowanym w wyniku wojen i klęsk żywiołowych. Zginęło siedem osób, choć trasa konwoju była zatwierdzona przez wojsko Izraela, a samochody oznakowane. Założyciel World Central Kitchen mówił później w rozmowie z Agencją Reutera, że wojsko izraelskie „systematycznie, samochód po samochodzie” uderzało w pojazdy wolontariuszy.
Ponieważ wśród ofiar był Polak Damian Soból, sprawa wywołała poruszenie w polskich mediach. A nastrojów nie uspokoiła wizyta ambasadora Izraela Jakowa Liwne 3 kwietnia w Kanale Zero. Podczas dwugodzinnego wywiadu ewidentnie nie chciał przeprosić za atak, za to przekonywał, że „takie rzeczy się zdarzają każdej armii, która prowadzi operacje wojskowe”, a śmierć wolontariuszy WCK to „nie pierwsza tragedia w czasie tej wojny”.