Teoretycznie z ostatnim weekendem czerwca rozpoczął się sezon wakacyjny. Ale w tym roku w polityce nie będzie wakacji ani urlopów, tylko zaciekła walka o każdy głos. Formalnie w prekampanii wyborczej, która potrwa aż do połowy sierpnia, kiedy prezydent Andrzej Duda ogłosi termin wyborów.
W ubiegły weekend po głosy ruszyli wszyscy: PiS, KO, Trzecia Droga, Lewica i Konfederacja.
PiS i KO. Starcie na Dolnym Śląsku
Zgodnie z pierwotnym planem w ubiegłą sobotę miała odbyć się duża konwencja PiS w Łodzi, w Atlas Arenie. Ale nowy szef sztabu Joachim Brudziński zdecydował, że wiec odbędzie się w Bogatyni niedaleko Turowa. W jego trakcie wystąpili wszyscy liderzy koalicji rządzącej, w tym Zbigniew Ziobro i Adam Bielan. Jak słyszymy z okolic PiS, jednym z celów politycznych mitingu miało być właśnie pokazanie jedności całego obozu władzy. I konsolidacja wokół wspólnych tematów. – To wybory o nasz suwerenny, samodzielny byt, to wybory, które rozstrzygną, czy będziemy mogli dalej realizować nasze marzenie, jakim jest dostatnia Polska – mówił premier Mateusz Morawiecki. A prezes PiS przypomniał o pomyśle na referendum w sprawie migracji. – My się obronimy, ale my też nie pozwolimy, by inni decydowali za nas – powiedział Kaczyński.
Czytaj więcej
Wyniki najnowszego sondażu skazują PiS na mariaż z Konfederacją, a opozycji dają nadzieję na zwycięstwo.
Równolegle na Dolnym Śląsku odbył się kolejny z serii dużych wieców przedwyborczych Donalda Tuska. Tym razem we Wrocławiu. Tusk mobilizował wyborców Platformy i przekonywał, że 4 czerwca na marszu w Warszawie, jak i na kolejnych spotkaniach wyborcy „odzyskali wiarę, nadzieję i moc”. To przesłanie mobilizacyjne w połączeniu z wynikami sondaży ma cały czas utrzymywać i wzmacniać wrażenie, że PO jest na fali – która będzie nie do zatrzymania. Tusk mówił też, że jedyne prawdziwe referendum odbędzie się w dniu wyborów, a od wyniku będzie zależało, czy „będzie wielka Polska czy mała Rosja Kaczyńskiego”.