Korespondencja z Brukseli
W przyszłym tygodniu Ursula von der Leyen leci z Emmanuelem Macronem do Pekinu. W czwartek przedstawiła gorzki bilans relacji UE – Chiny. Efektem tej refleksji jest coraz lepsze wyposażenie Unii w instrumenty ochrony przed chińską ekspansją.
Wet za wet
– Sposób, w jaki Chiny będą reagować na wojnę Putina, będzie decydującym czynnikiem dla przyszłych stosunków między UE i Chinami – powiedziała przewodnicząca Komisji Europejskiej w czasie wydarzenia zorganizowanego w Brukseli przez think tanki European Policy Centre i MERICS. Niemka już wcześniej sygnalizowała swój krytyczny stosunek do obecnej polityki Pekinu, ale po raz pierwszy wyłożyła go tak otwarcie. Ostatecznie o tym, czy i jak głęboko wchodzić w relacje z Chinami, będą decydowały państwa członkowskie, to ten negatywny, ostrzegawczy ton ze strony szefowej KE pokazuje, w jakim kierunku będą szły propozycje legislacyjne Unii.
Zimnym prysznicem dla tych, którzy ciągle roili o partnerstwie z Chinami, było poparcie tego kraju dla Rosji po jej inwazji na Ukrainę. Choć Chiny nie dostarczają – jeszcze – broni reżimowi Putina, to kontestują międzynarodowe potępienie agresji i podtrzymują gospodarkę rosyjską przy życiu. Dają też Putinowi międzynarodowe uznanie, czego symbolem była wizyta prezydenta Xi Jinpinga w Moskwie.
Czytaj więcej
Finowie byli mistrzami balansowania między Moskwą i Zachodem. Torpedując tę finezyjną grę, Putin zamknął Rosjanom jedno z nielicznych jeszcze otwartych okien do europejskiej cywilizacji.
Ale chodzi o coś więcej niż tylko wspólne fotografie z Putinem. Marzeniem Chin jest budowa nowego porządku na świecie, w której po jednej stronie byłyby USA, a po drugiej Chiny i ich sojusznicy, w tym Rosja. Dla Europy w tym porządku Pekin przewiduje rolę poślednią, ale przyjazną Chinom. Ostatnia ofensywa dyplomatyczna ich ministra spraw zagranicznych w Europie i apele o odkurzenie wynegocjowanego już kilka lat temu projektu umowy o inwestycjach mają sygnalizować otwarcie Pekinu.