Rzecznik rządu, Piotr Müller, był na początku rozmowy pytany o incydent z udziałem Michała Cieślaka, ministra - członka Rady Ministrów i naczelniczki urzędu pocztowego w Pacanowie. Naczelniczka miała wdać się w rozmowę z ministrem na temat inflacji w Polsce i krytykować rząd za to, że ceny w Polsce rosną bardzo szybko, a także przekonywać, że nie mogłaby być politykiem, ponieważ musiałaby nauczyć się kłamać. Po rozmowie Cieślak miał interweniować u prezesa Poczty Polskiej, co - jak twierdzi naczelniczka - poskutkowało tym, że obecnie grozi jej dyscyplinarne zwolnienie z pracy.
Michał Cieślak wydał we wtorek oświadczenie w tej sprawie. Zarzucił w nim naczelniczce urzędu pocztowego m.in. używanie wulgaryzmów. Kobieta zaprzecza jednak, jakoby używała wulgarnych słów, choć przyznaje, że rozmowa była emocjonalna.
- Nie wiem czy tak rzeczywiście było, że ktoś z tego powodu jest zwolniony. Mamy relację dwóch stron. Chciałbym, żeby to było szczegółowo wyjaśnione i aby te osoby zweryfikowały swoje relacje. Na pewno bym nie zachował się tak jak minister Cieślak w tej sytuacji. A zdarzają się różne rzeczy: nieraz niemiłe słowa usłyszałem czy to na ulicy, czy w innych miejscach. Nie dzwonię do nikogo na skargę, natomiast staram się tłumaczyć swoje racje - mówił rzecznik pytany o sprawę.
Müller był dopytywany czy konstytucyjny minister i prezes Poczty Polskiej powinni zajmować się tak drobnym incydentem.