Mglista autolustracja Kujdy

Były prezes Funduszu nie wypełnił oświadczenia lustracyjnego - bez niego sąd odrzuci jego wniosek o autolustrację.

Aktualizacja: 25.02.2019 06:10 Publikacja: 25.02.2019 06:07

Mglista autolustracja Kujdy

Foto: Materiały prasowe NFOŚiGW

Kazimierz Kujda, odwołany w ubiegłym tygodniu prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska za współpracę z SB choć zapowiedział, że oczyści się z zarzutów przed sądem, jak ustaliła „Rzeczpospolita” do złożonego wniosku o autolustrację nie dołączył wypełnionego oświadczenia lustracyjnego choć został do tego wezwany przez prokuratora IPN. Co to oznacza? Że sąd odrzuci jego wniosek i procesu autolustracyjnego nie będzie.

Kazimierz Kujda, jeden z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego (kierował spółką Srebrna - imperium medialno-deweloperskiego partii i szefował Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej) od 1979 r. był zarejestrowany jako tajny współpracownik o pseudonimie Ryszard. Jego teczka zawiera 105 stron raportów i donosów a część materiałów pisał własnoręcznie Kujda. Jest w niej także zobowiązanie do współpracy. Współpracę z SB Kujda przerwał ostatecznie w 1987 r. ze względu na „brak możliwości wywiadowczych i kontrwywiadowczych”.

Kujda tuż przed ujawnieniem zawartości jego teczki zapewniał nas że "nigdy nie był tajnym współpracownikiem SB”. Kilka godzin później w oświadczeniu przyznał, że „popełnił błąd”ale „nikomu nie zaszkodził”.

Teczka agenta Ryszarda w 2002 r. trafiła - decyzją szefa ABW - do zbioru zastrzeżonego (w czasach rządu Leszka Millera). Nie wiadomo co było tego powodem - do „zetki” - miały trafić wyłącznie dokumenty organów bezpieczeństwa PRL, które były ważne dla aktualnego bezpieczeństwa państwa np. osób, które współpracowały ze służbami III RP. Ale jak mówił nam jeden z prokuratorów IPN, „90 proc. materiałów nie spełniało tych wymogów”.

Jak ujawniła „Rzeczpospolita” Kujda mimo iż wielokrotnie zasiadał w zarządzie państwowego Funduszu nie złożył oświadczenia lustracyjnego - ustawa z 2006 r. z niewiadomych powodów wyłączyła to stanowisko z obowiązku poddania się weryfikacji.
W obliczu zarzutów Kujda zapowiedział że podda się autolustracji - 8 lutego do Biura Lustracyjnego IPN wpłynął jego wniosek (był wtedy jeszcze prezesem NFOŚiGW) a 11 lutego, w poniedziałek został przekazany do Sądu Okręgowego w Warszawie celem rozpoznania.

Ale jak ustaliliśmy w sądzie, wniosek Kujdy nie spełnia wymogów prawnych. „Na chwilę obecną (22 luty - przyp. aut.) wnioskodawca nie dołączył oświadczenia lustracyjnego, do czego został wezwany w trybie pilnym przez Prokuratora Biura Lustracyjnego IPN” - poinformował nas warszawski sąd.

Sprawa została zarejestrowana, czeka na wyznaczenie składu sędziowskiego, który „podejmie decyzję merytoryczną co do dalszego biegu postępowania”. - Wniosek o autolustrację bez oświadczenia lustracyjnego zostanie odrzucony - mówi nam jeden z prokuratorów lustracyjnych IPN. Autolustracja polega bowiem na tym, że prokurator Biura Lustracyjnego IPN przeprowadza na zlecenie sądu postępowanie w przedmiocie zgodności z prawdą złożonego oświadczenia lustracyjnego.

Dlaczego Kujda dotychczas nie wypełnił oświadczenia lustracyjnego? Bo musi w nim podać czy współpracował czy nie z organami bezpieczeństwa państwa a to może być dla niego kłopotliwe. Za kłamstwo lustracyjne grozi mu nawet 10-letni zakaz piastowania funkcji publicznych.

Środowisko PiS twierdziło iż nie znało wstydliwej przeszłości Kujdy. „Gazeta Wyborcza” pisała, że z akt Kujdy klauzulę tajności zdjęto dopiero w kwietniu 2018 r., czyli po dymisji Antoniego Macierewicza - miał być to dowód na „grę teczką” człowieka Kaczyńskiego. Onet twierdził, że do publicznego inwentarza informacja o tych aktach trafiła jeszcze później, bo „pod koniec stycznia” tego roku.

Przeczy temu odpowiedź IPN dla „Rzeczpospolitej” - okazuje się też, że materiały archiwalne Kazimierza Kujdy - zostały przeniesione ze zbioru zastrzeżonego do ogólnego już w czerwcu 2016 r. a „opisy materiałów archiwalnych zostały opublikowane w Inwentarzu Archiwalnym IPN 4 lipca 2018 r.” - odpowiedziała nam Magdalena Głowa, dyrektor generalny IPN. Gdyby nie zainteresowanie prezesem Kujdą po tym jak nagrał go austriacki biznesmen Gerard Birgfellner rzekomo oszukany przez spółkę Srebrną jego przeszłość mogłaby jeszcze długo pozostać tajemnicą.

Kazimierz Kujda, odwołany w ubiegłym tygodniu prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska za współpracę z SB choć zapowiedział, że oczyści się z zarzutów przed sądem, jak ustaliła „Rzeczpospolita” do złożonego wniosku o autolustrację nie dołączył wypełnionego oświadczenia lustracyjnego choć został do tego wezwany przez prokuratora IPN. Co to oznacza? Że sąd odrzuci jego wniosek i procesu autolustracyjnego nie będzie.

Kazimierz Kujda, jeden z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego (kierował spółką Srebrna - imperium medialno-deweloperskiego partii i szefował Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej) od 1979 r. był zarejestrowany jako tajny współpracownik o pseudonimie Ryszard. Jego teczka zawiera 105 stron raportów i donosów a część materiałów pisał własnoręcznie Kujda. Jest w niej także zobowiązanie do współpracy. Współpracę z SB Kujda przerwał ostatecznie w 1987 r. ze względu na „brak możliwości wywiadowczych i kontrwywiadowczych”.

Polityka
Hołownia po spotkaniach w Ankarze. Polska liczy na wojskową współpracę z Turcją
Polityka
Powódź w Polsce. Bogdan Zdrojewski: W niektórych miejcach zrobiono za mało, w niektórych - za dużo
Polityka
Prokuratura wznawia dochodzenie w sprawie „plecaków Beaty Kempy”
Polityka
Beata Kempa została nowym doradcą prezydenta Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Polityka
Rewolucja informatyczna w Senacie. Będą nowe maszynki dla senatorów