O Petera Handkego spory po niemiecku

„Słynny literat na manowcach", „wywołuje mdłości", ale też „przeczytajcie jego teksty albo się zamknijcie". W niemieckojęzycznych mediach gwałtowna debata wokół proserbskich sympatii laureata Nobla Petera Handkego toczy się w najlepsze.

Aktualizacja: 28.12.2019 23:20 Publikacja: 27.12.2019 18:00

Protest przeciwko Noblowi dla Petera Handkego, Sztokholm, 10 grudnia 2019 r.

Protest przeciwko Noblowi dla Petera Handkego, Sztokholm, 10 grudnia 2019 r.

Foto: AFP

W 1996 r. Peter Handke opublikował esej „Podróż zimowa nad Dunaj, Sawę, Morawę i Drinę albo sprawiedliwość dla Serbii". Wywołał burzę w niemieckojęzycznych gazetach i czasopismach, które prześcigały się w krytyce autora. Zarzucono mu, że zaprzecza tragedii i masakrze w Srebrenicy, a literackie poszukiwanie prawdy odczytano jako ideologiczne tuszowanie historycznych wydarzeń i faktów.

Po 23 latach tamta debata znów się toczy, ale w jeszcze ostrzejszej formie, ponieważ wypowiadają się także Serbowie, Bośniacy lub Chorwaci, którzy postrzegają siebie jako ofiary agresywnej polityki Slobodana Miloševicia. Choćby Saša Stanišić, 41-letni niemiecko-bośniacki pisarz urodzony w Višegradzie, tegoroczny laureat Niemieckiej Nagrody Targów Książki we Frankfurcie, za swoją autobiograficzną powieść „Herkunft" („Pochodzenie"), który wykorzystał przemowę dziękczynną do ostrego ataku na Handkego, co, nawiasem mówiąc, przyniosło mu frenetyczne brawa publiczności – mainstreamu literackiego. Stwierdził, że „Podróż zimowa..." zakłamuje rzeczywistość. W 1992 r. 14-letni Stanišić uciekł z rodzicami do Niemiec. „Miałem szczęście uciec przed tym, czego Peter Handke nie opisuje w swoich tekstach" – stwierdził.



Wrogowie i sprzymierzeńcy

Andreas Breitenstein, publicysta dziennika „Neue Zürcher Zeitung", był jednym z pierwszych, który skrytykował decyzję Komitetu Noblowskiego (choć nie podając w wątpliwość klasy samej literatury Handkego): „Przecież jak dotąd nawet cenieni pisarze, którzy niestety weszli w konszachty z dyktatorami i złoczyńcami (jak Borges, Kadare, Adonis), nie wchodzili w ogóle w rachubę. Bo czy ma to oznaczać, że Knutowi Hamsunowi, czcicielowi Hitlera, który był niewątpliwie geniuszem ostatniego stulecia, przyznano by dziś też Nagrodę Nobla?".

Za Handkem wstawiła się za to noblistka Elfriede Jelinek, w wiedeńskim dzienniku „Der Standard" przekonywała, że powinien był już dawno dostać Nobla, jeszcze przed nią.

Publikujące Handkego wydawnictwo Suhrkamp wydało w szalonym tempie 24-stronicowy dokument w języku angielskim prostujący cytaty fałszywie przypisywane austriackiemu pisarzowi.

W obronę wzięli pisarza także znani koledzy i koleżanki po piórze, np. Eugen Ruge czy Eva Menasse. Ruge w artykule dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung" skrytykował Sašę Stanišicia, że nie zadał sobie trudu i nie przeczytał dokładnie – zresztą tak jak wielu innych krytyków w tej sprawie – tekstów i książek Handkego poruszających tematykę serbską: „Ludzie, przeczytajcie po prostu jego teksty, zarezerwujcie sobie na to czas, albo się zamknijcie. To są trudne, pełne zakamarków, meandrujące teksty; to teksty wątpiącego, które być może też są wątpliwe. Ale na pewno nie są one wypowiedzeniem wojny, mową nienawiści lub fake newsami – tym wszystkim nie są".

Eva Menasse w „Die Zeit" napisała: „Nie mamy tu przecież do czynienia z nacjonalistą z krwi i kości, wykazującym zrozumienie dla morderców, nie mamy do czynienia także z fałszerzem faktów, który w dodatku został nagrodzony, tylko ze słynnym literatem, który (...) w 1996 roku zszedł na polityczne manowce. (...) W historii literatury jest pełno takich wypadków".

Warto tutaj zacytować jeszcze dwóch innych obrońców Handkego i jego Nagrody Nobla.

Publicysta tygodnika „Der Freitag" Mladen Gladić skomentował sprawę kontrowersyjnego, szeroko omawianego wywiadu Handkego, którego noblista miał udzielić w 2011 r. dla czasopisma „Ketzerbriefe" („Listy Heretyków"); austriacki pisarz miał m.in. powiedzieć, iż w Srebrenicy mogło być faktycznie najwyżej od 2 do 4 tys. ofiar (szacunki mówią nawet o ponad 10 tys.), i że nie wierzy matkom ze Srebrenicy, nie bierze poważnie ich wspólnego opłakiwania i smutku, bo gdyby był matką, to opłakiwałby swe dziecko w samotności.

Gladić podkreślił, tak jak wielu obrońców austriackiego noblisty, że Handke zdystansował się od własnych słów, twierdząc, że nie przeczytał rozmowy przed jej opublikowaniem i jej nie autoryzował, że nie odpowiada ona temu, co miał na myśli, i że nie wyobraża sobie, aby miał wypowiedzieć te zdania w takiej formie.

Handke miał też oznajmić w tym często w niemieckojęzycznych gazetach komentowanym wywiadzie dla „Ketzerbriefe", iż ludobójstwo w Srebrenicy wydaje mu się być „po serbskiej stronie aktem zemsty". I tu jest pies pogrzebany: Handke twierdzi bowiem, że jego książki o Serbii są dziełami literackimi, a nie dziennikarskimi. W wywiadzie dla „Die Zeit" pod koniec listopada i po dość długim milczeniu (od 16 października, czyli od momentu przerwania przez noblistę konferencji prasowej w Griffen, swojej rodzinnej miejscowości, z powodu zadania mu przez jednego z dziennikarzy pytania właśnie o Serbię) podtrzymał swoją główną tezę, że chodziło mu o sprawiedliwość dla Serbii i że ani jednego słowa, które napisał o Jugosławii, nie można „zadenuncjować". Slobodana Miloševicia spotkał tylko raz w życiu, tłumaczył, i to tylko dlatego, żeby wysłuchać, co miał do powiedzenia ze swojej perspektywy; zakończył Handke wątek odwiedzin Miloševicia w więzieniu.

W wywiadzie tym poruszył także uniwersalnie temat wojen domowych i zauważył, iż są najgorszymi ze wszystkich. Następnie uznał Niemcy za współwinne wybuchu bratniej wojny w Jugosławii, ponieważ uznały zbyt szybko Chorwację, Słowenię i Bośnię-Hercegowinę jako suwerenne państwa, chociaż ponad jedna trzecia mieszkających w tych regionach ludzi była prawosławnymi lub muzułmańskimi Serbami.

Często powtarzającym się tematem w atakujących lub broniących Handkego tekstach jest wspominana już przemowa Stanišicia. Laureat wytoczył przeciwko austriackiemu nobliście najcięższe działa: „Handke w swoim tekście napisanym na temat mojego rodzinnego miasta Višegradu opisuje między innymi »bojówki, które boso nie mogły popełnić przestępstw, które popełniły«. Nie wspomina o tych bojówkach i ich przywódcy, który nazywa się Milan Lukić i siedzi za kratkami skazany na dożywocie za zbrodnie przeciwko ludzkości".

Nie tylko w lewicowych gazetach, takich jak „Junge Welt" czy też wymieniany już „Der Freitag", ale także w konserwatywno-liberalnym „Frankfurter Allgemeine Zeitung" zarzucono Stanišiciowi poważny błąd, ponieważ noblista nie napisał w swoim eseju „Letni dopisek do zimowej podróży" (wchodzącym w zbiór „serbskich tekstów" „Podróż zimowa") cytowanego zdania: „Bojówki, które boso nie mogły popełnić przestępstw, które popełniły".

Poruszenie Stanišicia można oczywiście zrozumieć, jego mowa dziękczynna była pełna żalu do Handkego, zarzucił mu przecież, że zbrodnie popełnione na serbskich Bośniakach przemilcza, więc po co w ogóle opisywał jego rodzinne miasto Višegrad? Eugen Ruge w artykule dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung" słusznie jednak zwrócił uwagę na fakt, że Handke niczego nie przemilcza, tylko po prostu się zastanawia, czy to, co opisali i opisują dziennikarze – jak dziennikarz „New York Timesa", który pisał, iż zbrodniarz Milan Lukić, przywódca paramilitarnego oddziału Serbów, często chodził boso – może odpowiadać prawdzie. Ruge podszedł zupełnie inaczej do całej sprawy i pisze: „Handke odwołuje się do tego dziwnego stwierdzenia, gdy pyta, jak to możliwe, że horda bosych ludzi mogła dziko biegać po Višegradzie i się wyżywać – i teraz pada u niego to zdanie, które tłumaczy, o co Handkemu w sumie chodzi – »na muzułmańskiej ludności, tworzącej większość i do wojny już dobrze przygotowanej, ponadto populacji ustanawiającej władzę?«".

Vladimir Arsenijević, serbski pisarz, w wywiadzie udzielonym publicyście „Frankfurter Allgemeine Zeitung" Michaelowi Martensowi, jednemu z najostrzejszych krytyków Handkego i jego proserbskiej postawy, powiedział: „Jeśli Handke jako życzliwy superojciec chce teraz podzielić się z nami, ośmioma milionami dzieci, swoim szczęściem, wywołuje to we mnie mdłości".

Martens jest nie tylko znanym publicystą, ale także autorem biografii serbskiego noblisty i pisarza Iva Andricia. Biografia ukazała się w 2019 r. pod tytułem „W pożarze światów. Ivo Andrić. Życie w Europie". W swoim bestsellerze „Most na Drinie" z 1945 r. Andrić opisuje losy Bośniaków na przełomie stuleci i pod panowaniem tureckim. Most na Drinie, zbudowany w latach 1571–1577 w rodzinnym mieście Stanišicia, nie jest już tym, który opisał serbski noblista w swojej powieści, kiedy łączył kultury i języki, religie (islam i chrześcijaństwo) i obyczaje. W 1992 r. doszło w Višegradzie do masakry na bośniackich muzułmanach – szacuje się, że jugosłowiańska armia oraz serbskie bojówki zamordowały około 3 tys. Bośniaków, w tym 600 kobiet i 120 dzieci. Szmaragdowa Drina zamieniła się w rzekę śmierci – w zbiorową mogiłę, ponieważ wszystkie trupy wrzucano do rzeki.

W swoim krytycznym eseju o przyznaniu Nobla Handkemu, opublikowanym we „Frankfurter Allgemeine Zeitung", Martens nie pozostawił suchej nitki na serbskich nacjonalistach i „ich" austriackim pisarzu. „W Belgradzie nacjonalistyczne tabloidy świętowały w piątek wiadomość ze Szwecji na pierwszych stronach", pisze publicysta, „jak gdyby razem z Handkem został też nagrodzony serbski naród. »Sprawiedliwość dla Serbii. Nagroda Nobla dla Handkego« – to był typowy nagłówek. Wyróżniono »genialnego pisarza« i »ofiarnego przyjaciela naszego narodu«, można było usłyszeć u jednego z serbskich autorów. Tak brzmiało basso continuo tego serbskiego, odświętnego koncertu: i ciągle była mowa o »serbskim narodzie«, który w trudnych czasach Handke zawsze wspierał. A ci Serbowie, którzy nigdy nie chcieli mieć cokolwiek do czynienia z Miloševiciem i jego reżimem, wkurzali się na stwierdzenie padające także za granicą, że Handke wstawił się »za Serbami«. Takiemu spojrzeniu na sprawę zaprzeczali, twierdząc, iż pisarz nie wspierał »Serbów«, tylko kleptokratyczny i morderczy reżim swojego idola Slobodana Miloševicia".

Tajemne prawdy

Dziś w Višegradzie mieszka 11 tysięcy Serbów i około 1500 Bośniaków, przeważnie starszych ludzi. Ale już w 2010 r. „Frankfurter Allgemeine Zeitung" ostro skrytykował Handkego i jego poparcie dla Serbii. Jürgen Brokoff, autor tej krytyki, znany germanista, zatytułował swój tekst dość jednoznacznie: „Peter Handke jako serbski nacjonalista: widzę, czego nie pojmujecie". Brokoff ma wiele do zarzucenia austriackiemu pisarzowi, zwrócił na przykład uwagę na fakt, że Handke – a ściślej narrator w jego epickim eseju „Letni dopisek..." – bagatelizuje zbrodnię dokonaną na ludności cywilnej w Višegradzie.

Diagnoza Brokoffa jest niepokojąca, wystawia nobliście w kontekście etycznym jak najgorsze świadectwo: „Następnego ranka – jest to upalny dzień – narrator zanurza się w nurcie Driny i komentuje ten proces w następujący sposób: »Nie pozwól tylko wodzie – patrz opowieści o topielcach – dostać się do ust!«. Handke wyśmiewa ofiary, drwi wręcz z nich. I to chyba najgorsza rzecz, jaką można powiedzieć o autorze, który wyruszył w drogę, by zawrzeć pokój przy pomocy literackich i poetyckich środków i przyczynić się do pojednania narodów".

Najczęściej powtarzającym się zarzutem jest właśnie krytyka poetyckiego języka „Podróży zimowej...", którego Handke według tych krytyków nadużywa, by w ten sposób odwrócić uwagę od zbrodni i ludobójstwa oraz winy serbskich nacjonalistów.

Warto też poczytać krytyczne wypowiedzi byłych jugosłowiańskich obywateli odnośnie do przyznania Handkemu Nagrody Nobla. Tylko w ten sposób może powstać pełny obiektywny obraz tego skomplikowanego problemu. Chorwacko-niemiecka tłumaczka i autorka Alida Bremer, która do Niemiec wyjechała, mając 25 lat, na popularnym portalu internetowym Perlentaucher (Poszukiwacz Pereł), wyłapującym i komentującym najważniejsze artykuły, recenzje i eseje w niemieckojęzycznych mediach, w tekście „Ślady źle zaadresowanej przesyłki" skonfrontowała austriackiego noblistę z jego fałszywą interpretacją wydarzeń w Srebrenicy.

Handke, jak pisze Bremer, odwraca w swoim tekście wydrukowanym w 2006 r. we francuskim dzienniku „Libération", a w 2010 r. w poszerzonej wersji w „Süddeutsche Zeitung", świat do góry nogami: pisarz przyznaje wprawdzie, że Srebrenica była najgorszą zbrodnią popełnioną przeciwko ludzkości po 1945 r., ale zastrzega, iż była to reakcja na masakrę w Kravicy, gdzie w 1993 r. bośniacka rządowa armia zamordowała 49 Serbów. Bremer dochodzi do konkluzji, która jest dość otrzeźwiająca: „Handke nie jest tym, który wątpi, (...) lecz tym, który sieje wątpliwości. Dobrze ugruntowanemu konsensusowi w sprawie wydarzeń przeciwstawia swoje własne, ale nigdy jasno określone, tajemne prawdy".

Podobnie podszedł do sprawy w swojej krytyce Petera Handkego i jego stosunku do Bałkanów germanista, teoretyk kultury, eseista i tłumacz Vahidin Preljević – nawiązuje zresztą w swoim artykule pod tytułem „Serbia Handkego" do krytycznych wywodów Alidy Bremer; czyni to także w tym samym portalu internetowym. Jego analiza jest jednakże oparta na kulturowo-historycznych i psychologicznych przemyśleniach. Preljević pisze: „Serbia Handkego, co jest pomijane przez jego niektórych zwolenników, nie jest oczywiście realnym państwem, któremu w swojej izolacji Handke stara się pomóc i które stara się wesprzeć. Jest to raczej niepokojący konstrukt przestrzeni skierowany przeciwko modernie, który jest zamknięty w sobie, antycywilizacyjny, homogeniczny, i którego ślady są już może widoczne w jego wizjach z końca lat 80., wizjach pozbawionych historycznych uwarunkowań. W swoich badaniach Maria Todorova pokazała, w jaki sposób takie projekcje dzikich, ale autentycznych Bałkanów funkcjonują jako kompensacyjne ideały dla własnej tożsamości".

Z kolei Slavoj Žižek, słoweński socjolog i marksista, który w przeszłości był obywatelem Jugosławii, a nawet należał w tamtych czasach do partii komunistycznej, w wywiadzie dla „Die Zeit", jak zwykle elokwentnie, konkluduje: „Nagroda Nobla dla Handkego jest kolejnym znakiem tego, co Robert Pfaller nazywa »interpasywnością« zachodniej lewicy: chcą być autentyczni, ale przez kogoś innego, kto zamiast nich żyje autentycznym życiem. Handke żył przez wiele lat interpasywnie swoim autentycznym życiem, był wolny od zachodniego, konsumpcyjnego kapitalizmu, a było to możliwe przez Słowenię, jego matka była Słowenką. Słowenia była też dla niego krajem, w którym słowa wciąż bezpośrednio łączyły się z rzeczami. W sklepach mleko było po prostu nazywane »mlekiem«, żadne komercyjne marki nie zakłócały tego obrazu. Słoweńska niezależność i gotowość kraju do przystąpienia do Unii Europejskiej wywołała u niego brutalną agresję: uważał Słoweńców wyłącznie za niewolników austriackiego i niemieckiego kapitału, którzy sprzedają swoje dziedzictwo Zachodowi. A wszystko to dlatego, że jego interpasywność została zakłócona, albowiem Słoweńcy nie zachowywali się już tak, aby mógł przez nich dalej zachowywać się autentycznie. Nic dziwnego więc, że Handke poświęcił się Serbii jako ostatniemu bastionowi autentycznych w Europie".

Žižek w swej krytyce przekonuje, jak mało Handke zrozumiał z transformacji w 1989 r., przez jaką zaczęły przechodzić kraje socjalistyczne w Europie Wschodniej.

No i niestety: debata o Handkem przytłumiła w Niemczech głosy o Noblu za rok 2018 – Olga Tokarczuk zeszła na drugi plan. Na razie. Gdyż powoli wszyscy się budzą z tego jugosłowiańskiego letargu Handkego i piszą o noblistce z Polski coraz częściej – w bardzo przyjaznym tonie, że to pisarka pluralistyczna i otwarta: w przeciwieństwie do Austriaka. Wiem, o czym mówię, ponieważ sam w „Neue Zürcher Zeitung" napisałem dla Olgi noblowską laurkę.

Artur Becker – (ur. 1968) polsko-niemiecki powieściopisarz, eseista i poeta. W Polsce ukazały się jego dwie powieści „Kino Muza" i „Nóż w wódzie. Pieśń o topielcach" oraz, w tym roku, zbiór esejów „Kosmopolska i Kosmopolacy. W poszukiwaniu europejskiego domu"

W 1996 r. Peter Handke opublikował esej „Podróż zimowa nad Dunaj, Sawę, Morawę i Drinę albo sprawiedliwość dla Serbii". Wywołał burzę w niemieckojęzycznych gazetach i czasopismach, które prześcigały się w krytyce autora. Zarzucono mu, że zaprzecza tragedii i masakrze w Srebrenicy, a literackie poszukiwanie prawdy odczytano jako ideologiczne tuszowanie historycznych wydarzeń i faktów.

Po 23 latach tamta debata znów się toczy, ale w jeszcze ostrzejszej formie, ponieważ wypowiadają się także Serbowie, Bośniacy lub Chorwaci, którzy postrzegają siebie jako ofiary agresywnej polityki Slobodana Miloševicia. Choćby Saša Stanišić, 41-letni niemiecko-bośniacki pisarz urodzony w Višegradzie, tegoroczny laureat Niemieckiej Nagrody Targów Książki we Frankfurcie, za swoją autobiograficzną powieść „Herkunft" („Pochodzenie"), który wykorzystał przemowę dziękczynną do ostrego ataku na Handkego, co, nawiasem mówiąc, przyniosło mu frenetyczne brawa publiczności – mainstreamu literackiego. Stwierdził, że „Podróż zimowa..." zakłamuje rzeczywistość. W 1992 r. 14-letni Stanišić uciekł z rodzicami do Niemiec. „Miałem szczęście uciec przed tym, czego Peter Handke nie opisuje w swoich tekstach" – stwierdził.

Pozostało 93% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi