Skomentuję tylko jeden fragment: „konkordat i konstytucja z 1997 dały Kościołowi ogromne i niespotykane w dzisiejszych czasach, poza Iranem czy Arabią Saudyjską, przywileje finansowe i prawne".
Pastor z Massachusetts zapewne nigdy nie był w Iranie czy Arabii Saudyjskiej. Ja też nie byłem, ale wiem, że to nie stan faktyczny, lecz wyłącznie chęć „dowalenia Kościołowi" mogła podyktować tak absurdalne i agresywne porównanie.
Konstytucja nie dała Kościołowi żadnych przywilejów. Jest w niej jednoznacznie określona równość wszystkich obywateli wierzących i niewierzących oraz równouprawnienie wszelkich legalnych Kościołów i związków wyznaniowych bez względu na ich liczebność i charakter.
Stolica Apostolska podpisała konkordaty z ponad 50 państwami, tam gdzie są duże wspólnoty katolików, w tym z 15 członkami Unii Europejskiej (m.in. z Niemcami, Francją czy Hiszpanią).
Łączna suma dopłat państwowych na pensje (katecheci, kapelani), subwencje dla uczelni katolickich i z funduszu kościelnego nie przekracza 2 mld zł. Jest to mniej niż 0,1 proc. polskiego PKB, a w budżecie państwa jest to suma porównywalna z wypłatami zasiłku pogrzebowego.
Budzący wiele emocji fundusz kościelny (głównie ubezpieczenia sióstr klauzurowych oraz renowacja zabytków) jest funduszem utworzonym w PRL nie będący rekomensatą za skonfiskowane dobra Kościoła (w III RP zwrócono jedynie część z nich), ale za dobra skonfiskowane z pogwałceniem nawet komunistycznego prawa o konfiskacie. I nie jest prawdą, że został on spłacony w okresie PRL. Do 1989 większość wydatków tego funduszu szła na propagandę antykościelną, a także na wypłaty dla TW donoszących na księży.
Dotacje państwa w znacznej mierze wspierają ochronę zabytków (które są dobrem narodowym odwiedzanym przez polskich i zagranicznych turystów), uczelnie (które kształcą nie tylko teologów, ale również chemików, fizyków, matematyków, informatyków, biologów czy filologów) oraz 5500 ośrodków pomocy społecznej prowadzonych przez Kościół.
***
Podobnie agresywnych pomówień, a także przekłamań, jest w tekście pastora Bema bez liku. Po osobie niżej podpisanego pastor jeździ w całym artykule jak po łysej kobyle, a najgorszy zarzut, jaki mi stawia: pycha i całkowity brak klasy, opiera na zarzucie, że „zestawiłem prawa osób transseksualnych z prawami szympansów". Tyle tylko, że jedyną wzmiankę o szympansach umieściłem w kontekście stwierdzenia, iż lewica w Polsce, ongiś pomagając biednym i wykluczonym, zamieniła się dziś w lewicę kawiorową, konkludując: „To ogólna choroba dzisiejszej lewicy na Zachodzie. Dziesiątki lat życia wśród elity zamieniły walkę o poprawę losu biednych i uciskanych w dążenie do poprawiania swojego komfortu – oderwały ją od życia zwykłych ludzi. Wspomnę choćby Hiszpanię, gdzie socjalistyczny rząd w czasie kryzysu gospodarczego, w momencie masowych manifestacji przeciw podwyżkom cen benzyny przyznawał szympansom prawa człowieka (dodajmy, że w Hiszpanii nigdy nie było dziko żyjących szympansów)". Z podobnym poziomem uczciwości intelektualnej mamy do czynienia w całym tekście „Skromny ksiądz pokornego Kościoła".
Owszem, zabolał mnie agresywny „ekumenizm" pastora Bema, ale jeszcze bardziej się obawiam, że gdyby tego typu postawy zostały włączone w toczoną na szerszą skalę walkę polityczną, po stronie katolickiej znaleźliby się polemiści odpowiadający adwersarzom na takim samym poziomie. To bolałoby mnie znacznie bardziej. I oznaczałoby uruchomienie logiki wojny religijnej. Dlatego raz jeszcze przestrzegam. Wojny religijne nigdy nie mają zwycięzców.
Maciej Zięba OP
Cenię „Rzeczpospolitą" i „Plus Minus", ale niepotrzebnie podostrzyła formę tego i tak mocnego tekstu. Począwszy od tytułu „Duch pyszny poprzedza upadek" (a wersji internetowej „Pycha, pogarda i gnuśność liberalnej lewicy"), który u mnie brzmiał „Z kim mają rozmawiać biskupi?", aż po końcowe akapity, gdzie zgubienie cudzysłowu przypisało mi zdanie „winne są liberalne elity, które odrzuciły język moralnych wartości", podczas gdy takie oskarżenie sformułował prof. Sandel z Harvardu.
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95