14 kwietnia tego roku, stadion Anfield. Druga połowa meczu Liverpool – Chelsea. Gospodarze od dwóch minut prowadzą 1:0, Salah zbiega z prawej strony boiska do środka i oddaje strzał zza pola karnego. Bramkarz Kepa Arrizabalaga nie ma szans na skuteczną interwencję, piłka leci z prędkością 122 km/h i wpada pod poprzeczkę.
Od kilku dni w internecie krążyło nagranie, na którym słychać rasistowskie przyśpiewki kibiców Chelsea nazywających Salaha terrorystą przed spotkaniem Ligi Europy. Piękny gol i zwycięstwo to najlepsza odpowiedź, jakiej mógł im udzielić. Takie nienawistne historie zdarzają się jednak niezwykle rzadko, choć napastnik z Egiptu podkreśla swoje przywiązanie do religii, modli się po zdobytych bramkach, czyta Koran, jego żona nosi hidżab, a córkę nazwał Makka. Pomimo to wzbudza więcej sympatii niż niechęci. Swoimi czynami i zachowaniem walczy ze stereotypem wyznawcy islamu, zagrażającego Europie.
Wywiadów udziela niechętnie, ale kiedy już zabiera głos, wykorzystuje swą pozycję, by poruszać tematy ważne. – Musimy zmienić sposób, w jaki traktujemy kobiety w naszej kulturze. Wspieram je bardziej niż kiedyś, ponieważ czuję, że zasługują na więcej niż to, co je obecnie spotyka – zaapelował do braci muzułmanów w rozmowie z tygodnikiem „Time", zdając sobie sprawę, że z jego zdaniem liczą się nie tylko rodacy, ale cały świat arabski.
Prestiżowy amerykański magazyn umieścił go właśnie w gronie stu najbardziej wpływowych osób na świecie i poświęcił mu jedną ze swoich okładek. Na pozostałych znaleźli się piosenkarka Taylor Swift, aktorzy Sandra Oh i Dwayne Johnson, prezenterka telewizyjna Gayle King i polityk Nancy Pelosi. Wszyscy z USA i Kanady.
„Salah jest lepszym człowiekiem niż piłkarzem. A przecież jest jednym z najlepszych piłkarzy na świecie" – twierdzi angielski komik John Oliver. Gospodarz słynnego programu w telewizji HBO, prywatnie kibic Liverpoolu, został poproszony o napisanie sylwetki Egipcjanina.