Już po napisaniu odpowiedzi przyszła wiadomość o możliwości wyborów korespondencyjnych. Ta propozycja, gdyby została przyjęta, w oczywisty sposób odsyła datę wyborów daleko poza 10 maja. A nawet przyprawia o zawrót głowy. Ponad 30 milionów uprawnionych do głosowania miałoby otrzymać – pocztą?! – karty do głosowania przed upływem pięciu tygodni. Ktoś by te karty musiał na czas wydrukować, podstemplować, zapakować w koperty i doręczyć. Nawet w normalnych warunkach byłoby to niemożliwe. Więc wybory tak czy owak są odłożone.
Aureliusz Marek Pędziwol do Ireny Lasoty 30 marca, 2020
Droga Ireno,
to dzięki Tobie dowiedziałem się przed laty, kiedy wybory są rzeczywiście wolne, demokratyczne i uczciwe. I że wybory to nie tylko głosowanie i rzetelne liczenie głosów, lecz także cała kampania je poprzedzająca, a podczas niej nieskrępowany i równy dostęp do mediów dla wszystkich kandydatów. Uczyli mnie tego także nasi wspólni przyjaciele z gruzińskiej Partii Republikańskiej i azerbejdżańskiego Müsavatu, którym Szewardnadze, Abaszydze i obaj Alijewowie odmawiali prawa do takich wyborów.
I ta wiedza zdobyta przed laty w Batumi, Tbilisi, Baku i Leykaram każe mi poprosić Ciebie, żebyś powiedziała, co Ty myślisz o pomyśle przeprowadzenia 10 maja wyborów prezydenckich w Polsce? Proszę Cię o to, bo w kwestii demokracji jesteś dla mnie wielkim autorytetem, niezależnie od tego, że nie we wszystkim się zgadzamy. Ale także i przede wszystkim dlatego, że z Twoim zdaniem liczą się też Ci, którzy będą o tym decydować. Dlatego raz jeszcze proszę, powiedz nam wszystkim, co to są wolne, demokratyczne, uczciwe wybory.