W czerwcu 1956 r. doszło do jednych z najtragiczniejszych wydarzeń w powojennej historii Polski. Przeciwko zdesperowanym ludziom, którzy zaprotestowali, bo władza postanowiła ich upokorzyć i odrzeć z godności, władze wysłały żołnierzy w czołgach, funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i milicjantów. Użyto broni, zabito kilkadziesiąt osób, kilkaset zostało rannych, a ofiary chowano pod ścisłym nadzorem służb.
Jak wiele wydarzeń z historii PRL, Czerwiec '56 ma swoje mity. Wiele z nich funkcjonowało jeszcze w trakcie powstania, inne powstały później. Do dziś niektóre z nich są kolportowane przy okazji różnych spotkań, dyskusji czy konferencji.
1. Zginęło dużo więcej osób, niż oficjalnie podano
Liczba osób, które zginęły i zostały ranne w czasie powstania czerwcowego 1956 r., nadal jest przedmiotem dociekań badaczy. W jednej z ulotek z czerwca 1956 r. napisano: „strajk powszechny został stłumiony czołgami i karabinami, około 200 zabitych i 400 rannych". Jak pisał historyk Paweł Machcewicz, „mówiono o 1500, a nawet 10 000 zabitych", cytował wypowiedź o tym, że „UB wybili w pień, a komendanta wojewódzkiego krajali kawałkami". Według ustaleń Prokuratury Generalnej PRL było to 55 osób, historyk Łukasz Jastrząb podawał liczbę 57 ofiar. Według Aleksandra Ziemkowskiego, który latami zbierał relacje o tym, co się wydarzyło w Poznaniu, podczas walk zginęły 74 osoby (potem zmienił tę liczbę na 73).
Jak piszą autorzy jednej z najnowszych publikacji o czerwcu 1956 r., „do dziś nie udało się zweryfikować informacji o innych ofiarach śmiertelnych, np. o 19 oficerach i żołnierzach, rozstrzelanych na Ławicy za przejście na stronę demonstrantów, czy kilkunastu zabitych, których zwłoki wywieziono z gmachu bezpieczeństwa w nocy z 28 na 29 czerwca". Jeden z żołnierzy służących w 1970 r. na poligonie w Biedrusku informował, że „kiedy wychodził nielegalnie z jednostki przez pobliski las, natrafił na polankę, na której znajdowało się w czterech rzędach kilkadziesiąt grobów. Na każdym stała tabliczka drewniana ze stopniem wojskowym, imieniem i nazwiskiem oraz informacją – zginął w 1956". Dyrektor Międzynarodowych Targów Poznańskich Jerzy Molenda miał widzieć w kostnicy 113 ciał. O setkach ofiar poznańskiego Czerwca pisano również w prasie zachodniej, w tym amerykańskiej.