Złe kobiety nie chcą rodzić dzieci już na studiach, żeby zdążyć ich urodzić jak najwięcej. Ciekawe dlaczego, to na pewno przez rozbijającego tradycyjne rodziny dżendera, bo przecież młodzi mężczyźni aż się garną do zakładania wielodzietnych rodzin, które spokojnie będą w stanie utrzymać z jednej pensji, po odliczeniu od niej rat za kupione na kredyt mieszkanie. Tylko te gnuśne kobiety nie wypełniają swojego powołania, upierając się – nie wiedzieć czemu – przy budowaniu własnej finansowej niezależności.

A przecież rozpada się tylko co trzecie małżeństwo, prawie dwie trzecie kobiet ma więc szanse wychowywać dzieci w pełnej rodzinie i nie będzie musiało w sądzie walczyć o alimenty na ich utrzymanie, bo te z Funduszu Alimentacyjnego wynoszą 500 zł na dziecko. Zresztą te zasądzone od ojców często nie są wiele wyższe, a i tak wielu panów miga się z ich płaceniem, często z pomocą swoich pracodawców, bo dla dłużników alimentacyjnych jesteśmy bardziej wyrozumiali niż dla kobiet ociągających się z rodzeniem dzieci.

Strach kobiet przed biedą i niemożnością samodzielnego utrzymania dzieci to często jedyne spoiwo rodzin, które rodzinami są już tylko na papierze, jak ta partyjnego kolegi pana ministra, który latami znęcał się nad żoną, wykorzystując swoją przewagę nad niepracującą matką dwójki niepełnoletnich dzieci. Chciałoby się, żeby to był wyjątek, ale nie jest – to właśnie ekonomiczna przewaga jedynych żywicieli rodziny oraz brak realnej pomocy państwa dla ofiar przemocy jest powodem, dla którego kobiety i dzieci latami znoszą upokorzenia i przemoc, nie mając dokąd odejść. Najbardziej drastyczny przykład to niedawna prośba rodziny o ułaskawienie pedofila i przemocowca, bo jego powrót do domu był dla ofiar jedyną szansą na zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych.

Są kobiety, które ze strachu lub biedy nie mogą odejść. Są też takie, od których to mężczyźni odchodzą. Często do młodszych kochanek – jak inni partyjni koledzy pana Czarnka. A czasami gdziekolwiek, byle daleko od dziecka, które urodziło się chore lub niepełnosprawne. Bo jakoś tak jest, że polscy mężczyźni rzadko wytrzymują psychicznie chorobę dziecka i skazują matki na samotne rodzicielstwo dzieci specjalnej troski. Państwo daje takim matkom na utrzymanie całe 1830 zł miesięcznie, mniej niż niektórzy posłowie wydają na taksówki.

Pan minister wszedł właśnie do rządu, będzie mógł więc porozmawiać z kolegami, jak stworzyć warunki do rodzenia dzieci kobietom, które są dziś wystarczająco świadome, żeby wiedzieć, że często będą musiały potem liczyć wyłącznie na siebie. I się do tego przygotowują.