Ostatnie miesiące poprawiły nastroje na Kremlu. Wspomnienie o konsternacji, która zapanowała po ukraińskiej ofensywie w obwodzie kurskim i związanych z nimi stratami wizerunkowymi wyblakło w świetle postępów rosyjskiej armii na ukraińskim froncie. O ile w lipcu Rosjanie przejęli kontrolę nad 177 km kw. ukraińskiego terytorium, o tyle już w sierpniu nad 350 km kw., we wrześniu – 467, a w październiku – według różnych wyliczeń – od ok. 490 do nawet 539 km kw. Dla porównania – w całym 2023 r. Rosjanom udało się zająć jedynie 518 km kw. ukraińskich ziem.
Rosjanom udało się zwiększyć skalę i efektywność bombardowań miast, szczególnie infrastruktury krytycznej związanej z wytwarzaniem energii i ciepła. Realny staje się scenariusz, w którym zimą prąd w miastach będzie dostępny jedynie przez dwie–trzy godziny dziennie, a wiele domostw pozostanie bez ogrzewania w mroźne miesiące przełomu 2024 i 2025 r.
Fakty i liczby są bezwzględne – Rosja zaczyna zdobywać przewagę w wojnie na wyniszczenie. Pogarszająca się sytuacja Kijowa coraz mocniej podbija narrację o konieczności jak najszybszego zamrożenia konfliktu. Dziś taka strategiczna pauza oznaczałaby de facto duży sukces Moskwy – osłabiła ona Ukrainę, powiększyła terytorium pod swoją kontrolą, zamknęła temat zakończenia okupacji Krymu, a także ma szansę zyskać czas na przegrupowanie oraz odbudowę sił, aby w perspektywie następnych kilku lat rozpocząć dogrywkę o zdobycie reszty najechanego kraju. Ukraina nie jest jednak jedynym polem, na którym Rosja walczyła w ostatnim czasie o poszerzanie swoich wpływów. Dobre wieści lub nadzieje na sukces w niedalekiej przyszłości płyną do niej także z państw, które wydawały się już dla niej stracone, a których kierunek ku integracji z zachodnimi i transatlantyckimi strukturami napotkał spore problemy.
Czytaj więcej
Po dwóch latach od rosyjskiej inwazji nastroje nad Dnieprem są coraz mniej optymistyczne. Wśród Ukraińców wzrasta lęk przed przyszłością i zmęczenie wojną.
Rosja przegrała bitwę w Mołdawii, ale nie wojnę. Już wie, jak wpływać na wybory
Przykładem rosyjskiego zaangażowania stały się niedawne wybory prezydenckie w Mołdawii. Faworytami walki o najwyższy urząd w państwie była dwójka kandydatów – urzędująca prezydent Maia Sandu oraz były prokurator generalny Alexandr Stoianoglo. Wybór Sandu miał zagwarantować utrzymanie proeuropejskiego kursu kraju, a wybór jej konkurenta – wspieranego przez prorosyjskie środowiska – otworzyć pole dla wzrostu wpływów Moskwy. Stawkę podbiła także decyzja mołdawskich władz o połączeniu pierwszej tury wyborów z ogólnokrajowym referendum na temat wpisania do konstytucji kursu na wejście do UE.