Z początku wyglądało to na żart, jednak socjologia – w tym wypadku – raczej nie kłamie. W przededniu zaplanowanych na 31 marca wyborów największe szanse na zwycięstwo w wyborach prezydenckich na Ukrainie ma Wołodymyr Zelenski. Popularny komik w przedwyborczych sondażach nadal bowiem pozostaje na fali wznoszącej – we wszystkich badaniach opinii publicznej opublikowanych przed wyborczym weekendem pozostaje on liderem wyścigu o najwyższy urząd w państwie i cieszy się popularnością ok. 24 proc. wyborców. Za jego plecami – w teorii – śmiertelny bój o wejście do drugiej tury toczą ze sobą obecny prezydent Ukrainy Petro Poroszenko (ok. 17 proc. poparcia) oraz była premier Julia Tymoszenko (ok. 19 proc.), która swój awans na drugą lokatę zawdzięcza wybuchowi skandalu związanego z korupcją w ukraińskim sektorze zbrojeniowym (uderzył on w prezydenckie środowisko, które zaangażowane było w wielomilionowy handel kontrabandą sprzętu wojskowego z... Rosji). Jednak niezależnie od tego, kto z tej dwójki wejdzie do drugiej tury, w ich sztabach korki od szampana nie powinny wystrzelić. Wszystkie badania pokazują bowiem, że w bezpośrednim starciu z Zelenskim ani Poroszenko, ani Tymoszenko nie mają szans. Tak więc zgodnie z sondażami następnym ukraińskim prezydentem powinien zostać showman i celebryta, który od 20 lat bawi Ukraińców nie tylko polityczną satyrą czy ckliwymi piosenkami o sytuacji w kraju, ale również wieloma niskich lotów seksistowskimi żartami.
Istota tych wyborów sprowadza się jednak do tego, że w ich przypadku nie ma żadnych pewników, a zmiennych jest tak dużo, że praktycznie nikt na Ukrainie nie podejmuje się przewidywać wyniku.
Zdaniem politologów i obserwatorów życia politycznego podstawowym problemem dla Zelenskiego jest to, że większość z osób deklarujących poparcie dla jego kandydatury to ludzie młodzi, często tacy, dla których najbliższe wybory byłyby pierwszymi. Tymczasem z dotychczasowych doświadczeń wynika, że młodzi do urn chodzą niechętnie. Składają się na to rozczarowanie klasą polityczną i brak wiary w moc oddanego głosu.
Właśnie dlatego sztab popularnego komika niemal od początku stawia na mobilizację młodego elektoratu m.in. poprzez informowanie o tym, jak można oddać głos, będąc poza miejscem swojego zameldowania (specjalnie dla studentów, których większość uczy się poza rodzinnym miastem). Drugim elementem tej strategii jest próba stworzenia jak najszerszej społeczności obserwatorów najbliższych wyborów z ramienia sztabu Zelenskiego, by zapobiec ewentualnym fałszerstwom.
Czy na pewno jest gotowy?
Jednym z najważniejszych pytań, na które nadal mało kto zna odpowiedź nad Dnieprem, jest to, jak dalece poważnie należy w ogóle traktować kandydaturę Zelenskiego. Czy naprawdę chce zostać prezydentem? Historia zna przypadki, gdy gwiazdy kabaretu podejmowały próbę zaistnienia w polityce – z różnym skutkiem i z różnych pobudek. Podczas francuskich wyborów prezydenckich w 1981 r. dużą popularnością cieszyła się kandydatura komika Coluche'a. Dzięki swoim kontrowersyjnym wypowiedziom uderzającym w polityczny establishment oraz wsparciu pisma „Charlie Hebdo" w pewnym momencie cieszył się nawet kilkunastoprocentowym poparciem. Jednak jak sam zaznaczał, jego start był jedynie zgrywą (w swym programie wyborczym proponował „zniesienie polityki" oraz wstawienie dotychczasowych polityków do galerii figur woskowych). Chciał ośmieszyć francuską politykę, która w jego opinii przemieniła się w show.