Michał Szułdrzyński: Dlaczego boję się poranka 6 listopada

Dzień po wyborach w USA może być dla wielu krajów czy organizacji terrorystycznych najlepszym momentem, by przetestować Stany Zjednoczone.

Publikacja: 31.10.2024 08:35

Michał Szułdrzyński: Dlaczego boję się poranka 6 listopada

Foto: AFP

Gdy w ostatnich dniach słuchałem rozmaitych audycji i podcastów (polecam oczywiście czytelnikom codzienny podcast „Rzeczpospolitej” „Rzecz w tym”), zauważyłem wspólny rys dyskusji na tematy dotyczące polityki międzynarodowej i bezpieczeństwa.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Samotna Agnieszka Holland pod kancelarią premiera Tuska

Izraelski ekspert: Czy Iran i Izrael przejdą do wojny na pełną skalę zależy od tego, kto wygra wybory w USA – Kamala Harris czy Donald Trump

Czy Izrael wykorzysta nadarzającą się sytuację i po dość umiarkowanej odpowiedzi, jakiej udzielił Iranowi, zdecyduje się na atak na instalacje jądrowe lub naftowe? Czy Iran odpowiedziałby wtedy lądowym atakiem na Izrael albo przeprowadził zmasowany atak rakietowy? Czy Iran odpowie na odpowiedź Izraela z zeszłego weekendu? Ekspert izraelskiego dziennika „Haaretz” miał jasną odpowiedź: to zależy od tego, kto wygra wybory w USA. Bo choć Donald Trump i Kamala Harris mają podobne podejście do wspierania Izraela, ich pomysły na politykę międzynarodową są zupełnie inne.

Dlatego można się obawiać najgorszego bez względu na to, kto wygra wybory prezydenckie. A jeśli kwestia rozstrzygnięcia pozostanie sporna, tym bardziej będzie to zaproszenie do awantury. Właśnie dlatego tak się boję tego feralnego 6 listopada.

A jak będzie wyglądała sytuacja na froncie ukraińskim? Po co Rosjanie ściągnęli posiłki z Korei Północnej? Czy nim ukraińskie stepy zmienią się w błotne grzęzawisko, hamując na kilka miesięcy działania wojenne, wydarzy się coś przełomowego? Czy Ukraina wytrzyma presję, a Zachód utrzyma pomoc? Czy Putin będzie mocniej straszył użyciem broni jądrowej, by zmusić przyjaciół Ukrainy, by hamowali zapędy Wołodymyra Zełenskiego, który razi Rosjan coraz bardziej w głąb rosyjskiego terytorium? Znów tak dużo zależy od tego, kto zostanie amerykańskim prezydentem. Bo Trump i Harris mają diametralnie różne podejście do pomocy dla Ukrainy.

Czytam, że Chiny przeprowadzają największe od lat manewry wokół Tajwanu, symulując blokadę handlową wyspy, którą uważają za własną zbuntowaną prowincję. Zaatakują czy nie? Czy w razie ataku Stany Zjednoczone zareagują militarnie? Wszak przez lata utrzymywały strategiczną niejednoznaczność, czyli nie deklarowały jasno, że będą bronić Tajwanu, ale wysyłały nie wprost sygnały, że taka właśnie będzie ich polityka. I znów: wszystko zależy od wyniku wyborów prezydenckich. Biden zrobił wiele, by utrudnić Chińczykom dyskontowanie zjawisk globalizacyjnych kosztem pracowników w USA, linię tę prawdopodobnie kontynuowałaby Harris. Ale i Trump za swoich rządów okazał się w stosunku do Chin jastrzębiem (choć negocjując cła na produkty rolne, był zainteresowany uprawami w ważnych dla wyniku wyborów prezydenckich stanów, kosztem tych, które nie były dla niego istotne).

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Co nas doprowadziło do "stref wolnych od dzieci"

Gdybym był przywódcą Rosji, Chin, Iranu albo organizacji terrorystycznej, dzień po wyborach w USA wydałby mi się najlepszy na to, by sprawdzić USA 

Takich zapalnych punktów jest więcej. Naprawdę wiele ważnych dla przyszłości naszego globu rozstrzygnięć może zależeć od tego, jaką decyzję podejmą Amerykanie. A co, jeśli ktoś spróbuje postawić USA przed faktem dokonanym właśnie przy okazji wyborów? Czy byłaby lepsza okazja do przetestowania amerykańskiej dominacji niż nazajutrz po nich? Gdybym był przywódcą Rosji, Chin, Iranu, ale też choćby dziesiątek organizacji terrorystycznych, to właśnie ten dzień wydałby mi się najlepszy na to, by sprawdzić USA. Trump zapowiedział, że doprowadzi do zakończenia wojny ukraińskiej między wyborami a inauguracją. Dlaczego więc Rosja nie miałaby zrobić czegoś szalonego tuż po wyborach, właśnie po to, by Trumpowi pokrzyżować plany? A że racjonalność na Zachodzie i w Rosji to dwie różne kategorie, przekonaliśmy się o świcie 24 lutego 2022 r. To samo Kreml mógłby zrobić, gdyby wygrała Harris.

Dlatego można się obawiać najgorszego bez względu na to, kto wygra wybory prezydenckie. A jeśli kwestia rozstrzygnięcia pozostanie sporna, tym bardziej będzie to zaproszenie do awantury. Właśnie dlatego tak się boję tego feralnego 6 listopada.

Gdy w ostatnich dniach słuchałem rozmaitych audycji i podcastów (polecam oczywiście czytelnikom codzienny podcast „Rzeczpospolitej” „Rzecz w tym”), zauważyłem wspólny rys dyskusji na tematy dotyczące polityki międzynarodowej i bezpieczeństwa.

Izraelski ekspert: Czy Iran i Izrael przejdą do wojny na pełną skalę zależy od tego, kto wygra wybory w USA – Kamala Harris czy Donald Trump

Pozostało 91% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich