W Kwangju ludzie protestowali po wojskowym zamachu stanu w 1979 r. Z kolei mieszkańców wyspy Czedżu uznano za sympatyków komunizmu i bardzo brutalnie się z nimi rozprawiono. Tym bardziej że to było w początkowych latach konfliktu między komunistyczną, prosowiecką północą i proamerykańskim południem.
To trudne dla Koreańczyków tematy historyczne. Szczególnie że południe nie było początkowo wcale tak proamerykańskie, jak mogłoby się wydawać. Powstanie w Kwangju względnie szybko obrosło mitem, ale to, co wydarzyło się na Czedżu, przez wiele lat pozostawało tajemnicą, bo ofiary bały się opowiadać o swoich przeżyciach, a potem ich krewni również nie chcieli o tym mówić. Bali się naznaczenia jako rodziny komunistyczne, które należało represjonować. Bo antykomunizm był przez lata oficjalną, bardzo silną ideologią w Republice Korei i dopiero gdy osiągnięta została demokracja, można było zacząć mówić otwarcie o tamtych wydarzeniach. Najpierw zaczęto przypominać o wydarzeniach w Kwangju, a dopiero później powrócono do dalszej historii i zaczęto eksponować zbrodnie z przełomu lat 40. i 50., do których dochodziło nie tylko na wyspie Czedżu, ale w całej Korei Południowej, i pokazywać prawdę o tym, co się wówczas wydarzyło. Dopiero wtedy ludzie, którzy byli naznaczeni jako komuniści, wrogowie kraju, mogli odzyskać swój honor. Rozpoczął się tym samym proces uzdrawiania narodu. Wcześniej, gdy tajemnice były głęboko zakopane i w żadnym wypadku nie można było o nich mówić, pozostawały barierą uniemożliwiającą uzdrowienie. Han Kang w swoich powieściach stara się podejmować te tematy równocześnie – kwestie historycznej traumy i problemów kobiet.
Fabuła „Wegetarianki” może budzić skojarzenia z prozą Franza Kafki i dramatami Samuela Becketta. Tylko pytanie, czy europejska literatura jest jakimś punktem odniesienia dla Han Kang. Czy takie kategorie, jak zachodni feminizm, teatralna groteska albo brutalizm, są właściwymi skojarzeniami przy interpretacji jej twórczości? Czy może jest to twórczość, która kształtowała się w zupełnie osobnej kulturze literackiej?
Ta przemiana kobiety w drzewo, o której mówiłam, w oczywisty sposób nasuwa skojarzenie z Kafką. I to całkiem zasadne, bo współczesna literatura koreańska czerpie również ze sztuki europejskiej, docierają tam trendy zachodnie, więc to nie jest odizolowana literatura. Natomiast Han Kang dużo też bierze z kultury koreańskiej. Choćby przeświadczenie o istnieniu duszy, animizm. Jest to widoczne w jej powieściach i wywodzi się z tradycyjnych koreańskich wierzeń. Zwraca się uwagę, że struktura powieści „Nadchodzi chłopiec” wykazuje podobieństwo do szamańskiej ceremonii poświęconej zmarłym. Tytułowy chłopiec jest postacią, która spaja wszystkie rozdziały. W pierwszym rozdziale Han Kang przywołuje go z zaświatów, natomiast w kolejnych – poświęconych różnym dekadom XX i XXI wieku – przedstawione jest cierpienie pozostałych bohaterów, którzy są z nim w jakiś sposób związani. Han Kang przywołuje więc chłopca z mroków historii i prowadzi go aż do współczesności, starając się jednocześnie ukoić cierpienie ofiar powstania w Kwangju. W „Nie mówię żegnaj” też widzę inspirację koreańskim szamanizmem. Główną bohaterką tej książki jest pisarka Kyǒng-ha – alter ego Han Kang – która na prośbę przyjaciółki udaje się na wyspę Czedżu. W pierwszej części przedstawiona jest jej wędrówka z Seulu na wyspę do odizolowanego od świata domu na zboczu góry Halla. Czytamy, jak bohaterka przedziera się przez śnieg, co może przypominać przedzieranie się przez białe płótno, które jest częścią obrzędów szamańskich poświęconych zmarłym. Tym samym Han Kang sama niejako przyjmuje rolę szamanki i wybiera się na wyspę Czedżu, żeby poznać prawdę o tym, co się wydarzyło, a następnie wyeksponować i ukoić narodową traumę. W jej twórczości można się też doszukać wątków buddyjskich, zwłaszcza buddyjskiego przeświadczenia, że życie przypomina sen.