Zdziełami sztuki zawsze są jakieś problemy. Wciąż trzeba je przed kimś chronić – jak nie przed dziećmi, to przed aktywistami klimatycznymi, samozwańczymi konserwatorami czy zwykłymi złodziejami. W planszówce „Projekt A.R.T. Na ratunek arcydziełom” zagrażają im złodzieje niezwykli: Biała Ręka to wyjątkowo niebezpieczna grupa krądnąca dzieła sztuki na całym świecie. To przeciwnik godny stoczenia bitwy!

Pudełko jest nieporęczne, długie, a wąskie, trudne do ułożenia na półce. Roi się w nim od znaczników: są białe łapki, pistoleciki, krótkofalówki, kanistry i same dzieła sztuki. Do tego karty i aż trzy dwustronne plansze pozwalające rozegrać sześć różnych misji. W ich trakcie gracze (od jednego do sześciu) zagrywają karty, wykonują ruchy po trasach, walczą z agentami Białej Ręki, a przede wszystkim współpracują.

Czytaj więcej

„Astro Bot”: Ta zabawa jak cukier

„Projekt A.R.T. Na ratunek arcydziełom” ma proste zasady, ale gra łatwa nie jest. Cała trudność polega na wzajemnym wspieraniu się przez graczy, graniu pod kogoś, a nie dla siebie. Do tego dochodzi konieczność rzucania kostkami i wiążąca się z tym losowość, która sprawia, że czasami idzie jak po grudzie. Jednak szczęściu można dopomóc: podejmując odpowiednie decyzje, zwiększa się szanse na sukces, jakim jest zwrócenie skradzionych dzieł sztuki ich prawowitym właścicielom.

Warto wspomnieć, że gra ma cztery poziomy trudności i chociażby z tego powodu zapewni fanom planszówek wiele udanych wieczorów. Nauczy ich tego, by nie tylko przewidywać sytuację, ale też ruchy współgraczy, i w razie potrzeby służyć im wsparciem. Najlepiej zanim jeszcze o nie poproszą! mzacha