Królestwo toksycznej męskości

Kobieta to własność mężczyzny i obiekt seksualny, a gdy zostanie zgwałcona, sama się o to prosiła – takie treści zalewają internet, radykalizując młodych mężczyzn, a rządy zaczynają traktować mizoginię jako formę ekstremizmu. Pytanie, czy będą umiały zwalczać ją w taki sposób, by nie pogłębić problemu.

Publikacja: 13.09.2024 10:00

W 2022 r. Andrew Tate (przodem, pierwszy z lewej) został aresztowany w Rumunii – zarzucono mu m.in.

W 2022 r. Andrew Tate (przodem, pierwszy z lewej) został aresztowany w Rumunii – zarzucono mu m.in. gwałt i stworzenie grupy przestępczej, której celem było seksualne wykorzystywanie kobiet. Na zdjęciu z bratem Tristanem przybywa do sądu w Bukareszcie, który rozpatrywał kwestię jego aresztu

Foto: AA/ABACA/Abaca Press/Forum

Gdy Ben miał 13 lat, jego rodzina przeprowadziła się do innego kraju, przez co chłopak czuł się samotny i zagubiony. Ucieczki zaczął szukać na YouTubie. Jak po kilku latach opowiedział w rozmowie z „Guardianem”, początkowo filmiki były dość niewinne, ale szybko algorytmy zaczęły mu podsuwać treści mizoginistyczne. „Byłem w wieku dojrzewania, nie wiedziałem, co dzieje się z moim ciałem, i czułem się sfrustrowany, więc oglądałem materiały o tym, dlaczego mężczyźni są nieszczęśliwi”. Najpierw dowiadywał się, że „zasługuje na miłość”, ale wkrótce zaczęły go zasypywać sugestie, że jego nieszczęście to wina feminizmu. „Zaczął się efekt kuli śnieżnej” – wspomina Ben, przyznając, że jego antykobiece poglądy powodowały wiele kłótni z mamą i siostrą.

Ostatecznie to ojciec pomógł chłopakowi wyrwać się z tego środowiska. Wielogodzinne rozmowy spowodowały, że nastolatek zrozumiał, jak szkodliwe treści serwowała mu sieć. Eksperci ostrzegają, że w internecie masowo rośnie popularność mizoginistycznych treści, co z kolei prowadzi do wzrostu agresji wobec kobiet. Cierpią też sami mężczyźni. W dużej mierze odpowiadają za to internetowi influencerzy, tacy jak Andrew Tate, który nazywa siebie „królem toksycznej męskości”.

Czytaj więcej

Pora przemyśleć globalne rządy

„Alfa” i „incele” coraz większym zagrożeniem dla kobiet. Języka mizoginów zaczynają używać już nawet 12-latkowie

Tzw. incele, czyli mężczyźni, którzy określają się jako niezdolni do znalezienia partnerek, bo w ich przekonaniu zabierają im je przystojniejsi i atrakcyjniejsi rywale; samce alfa i trenerzy podrywu traktujący kobiety wyłącznie jako obiekt seksualny; ruch praw mężczyzn, czyli grupa walcząca z rzekomą dyskryminacją mężczyzn; „mężczyźni idący swoją własną drogą”, którzy nawołują do unikania kobiet, bo te są toksyczne; wreszcie tzw. redpillowcy wzywający do wyrwania się z opresji narzuconej przez kobiety i feminizm – te wszystkie, nierzadko skonfliktowane ze sobą subkultury, tworzą tzw. manosferę. To nieformalna i luźno powiązana ze sobą sieć blogów, stron, forów i użytkowników, skupiających się na kwestiach szeroko rozumianej męskości w jej najbardziej toksycznym wymiarze.

To królicza nora bez dna, pełna nienawiści do kobiet, których rola sprowadzana jest do posłuszeństwa, prokreacji i zaspokajania partnera. To wszystko okraszone specyficznym językiem. Kobiety określa się tu jako „Stacy”, czyli seksowne długonogie blondynki przyzwyczajone do życia w luksusie, czy „Backy” będące synonimem feministek z ufarbowanymi na kolorowo włosami, próbujące zwrócić na siebie uwagę. W polskiej „manosferze” występują z kolei głupiutkie „Julki” o lewicowych poglądach oraz „pOlki”, czyli roszczeniowe kobiety zainteresowane tylko pieniędzmi, które „lecą na murzynów”. 

– Internetowa mizoginia to naprawdę duży problem. Pojawia się coraz więcej grup, do których dołączają kolejni mężczyźni i udostępniają oraz podzielają ich treści – mówi „Plusowi Minusowi” dr Simon Copland, socjolog i badacz „manosfery” z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego.

Eksperci z Unii Europejskiej szacują, że obecnie mizoginia jest jedną z najbardziej powszechnych form mowy nienawiści w sieci. Z badań Amnesty International sprzed kilku lat wynika, że co trzecia kobieta w Stanach Zjednoczonych doświadczyła hejtu o podłożu seksualnym. W Polsce było to 17 proc., a w Szwecji – 30 proc. Magazyn „The Economist” w 2020 r. przeprowadził kompleksowe badanie, z którego wynika, że 38 proc. kobiet na świecie doświadczyło w sieci agresji ze względu na płeć. Rok temu we Włoszech przeanalizowano ponad 2,5 mln tweetów i ustalono, że 71 tys. z nich obraża kobiety. Na drugim miejscu były osoby homoseksualne, których dotyczyło „tylko” 12 tys. nienawistnych wpisów.

Ataki słowne najczęściej objawiają się w postaci wyzwisk, nękania, gróźb albo ujawniania danych osobowych. Świeży przykład z polskiego Twittera – dziewczyna publikuje zdjęcia i informację, że właśnie się zaręczyła. W komentarzach właściciele anonimowych kont piszą, że i tak mężczyzna zaraz ją zostawi albo że za rzadko uprawiała z nim seks oralny, bo zwlekał z pierścionkiem. 

Brytyjska organizacja Center for Countering Digital Hate przeanalizowała z kolei tysiące wiadomości, jakie dostają kobiety na Instagramie. Większość z nich to obraźliwe treści, groźby śmierci albo nagie zdjęcia. „Mamy do czynienia z epidemią mizoginii w wiadomościach wysyłanych użytkowniczkom” – mówi „Guardianowi” dyrektor CCDH Imran Ahmed. „Time”, powołując się na badania think tanku Demos, pisze natomiast, że kobiety politycy częściej niż mężczyźni padają ofiarą internetowych ataków. Tak było m.in. w Stanach Zjednoczonych w 2020 r., ale także w uważanej za bardzo równościową Finlandii. W Korei Południowej trwa z kolei walka z masową produkcją i rozpowszechnianiem w sieci pornograficznych nagrań stworzonych w technologii deepfake przedstawiających niczego nieświadome kobiety, a nawet nieletnie dziewczynki.

Internetowej przemocy towarzyszy ta poza siecią. Dwa lata temu w Berlinie 47-latek pobił swoją dziewczynę tak dotkliwe, że doznała uszkodzenia wzroku. W ramach śledztwa policja ustaliła, że sprawca udostępniał mnóstwo nagrań, na których traktowano kobiety wyłącznie jak obiekty seksualne. Na jednym z nich, gdy dziewczyna narzeka na swojego partnera, ten zmusza ją do seksu. Berlińczyk podał dalej ten filmik z dopiskiem „super”.

Ze statystyk niemieckiej policji wynika, że tylko w 2019 r. co dwa dni kobieta była zabijana przez swojego partnera lub byłego partnera. W Wielkiej Brytanii służby alarmują, że przemoc wobec kobiet osiągnęła już poziom epidemii. Jak donosi BBC, w latach 2018–2023 policja odnotowała wzrost przestępstw wobec kobiet o 73 proc. W Polsce według danych CBOS sprzed kilku lat 12 proc. kobiet przyznawało, że jest bitych przez swoich partnerów.

Zdarza się, że internetowa radykalizacja prowadzi do jeszcze bardziej makabrycznych zdarzeń. W kwietniu 2024 r. 40-letni Joel Cauchi zamordował pięć kobiet w jednym z australijskich centrów handlowych. „Chciał mieć dziewczynę, ale nie umiał nawiązać kontaktu i to go bardzo frustrowało” – powiedział mediom ojciec napastnika.

– Zagrożenie przemocą wobec kobiet ze strony mężczyzn, którzy sami siebie określają jako „alfa” albo „incel”, jest realne i rośnie, ponieważ coraz więcej z nich spędza coraz więcej czasu, przeglądając radykalizujące treści w „bańkach” stworzonych przez algorytmy – mówi „Plusowi Minusowi” Michael Conroy, wieloletni nauczyciel i autor programu warsztatów „Man At Work”, o tym, czym jest męskość. Mizoginia szkodzi także samym mężczyznom. Próba sprostania wydumanym wzorcom samca alfa powoduje, że wielu młodych ludzi boi się mówić o swoich uczuciach czy problemach albo szukać pomocy u psychologów. Nierzadko uniemożliwia też stworzenie zdrowej relacji z drugą osobą.

Treści z „manosfery” docierają do coraz to młodszych odbiorców. BBC informuje, że szkoły w całej Wielkiej Brytanii zgłaszają rosnącą liczbę uczniów, którzy podziwiają mizoginistycznych blogerów i influencerów. Policja na Wyspach ostrzega z kolei, że treści z „manosfery” radykalizują chłopców w „przerażający sposób”. Specjaliści porównują to zjawisko do rekrutacji ochotników przez Państwo Islamskie. Każda kolejna treść prowadzi coraz dalej w głąb króliczej nory.

W połowie 2023 r. australijscy badacze rozmawiali z 30 nauczycielkami ze szkół w całym kraju. Kobiety opowiedziały o nagłym wzroście objawów seksizmu i mizoginii wśród ich podopiecznych. Wielu z nich podczas zajęć potrafi zapytać nauczyciela, czy zgadza się z tym, że kobiety nie powinny prowadzić samochodu, albo dlaczego są takie rozhisteryzowane. Nastolatkowie używają często zakodowanych wiadomości, gestów, a nawet psich gwizdków, by przekazywać sobie tylko znane odwołania do slangu „mansofery”.

Pedagodzy donoszą, że języka mizoginów zaczynają używać już nawet 12-latkowie. Jedna z nauczycielek w rozmowie z dziennikarzami wspomina, że miała w klasie chłopca, który na każdej pracy domowej pisał jej MMAS. Dopiero po czasie kobieta odkryła, że to skrót od „Make me a sandwich”, czyli „zrób mi kanapkę”. To zwrot używany w memach „manosfery” do umniejszania roli kobiety. „Chciał mnie upokorzyć” – twierdzi nauczycielka. W maju 2024 r. w Australii głośno było zaś o dwóch uczniach wyrzuconych ze szkoły w Melbourne za stworzenie rankingu seksualnego koleżanek, które podzielili na kategorie „żonki”, „słodkie” i „nawet nie do zgwałcenia”.

Badania King’s College London pokazują generacyjną zmianę, jaka zaszła w postrzeganiu feminizmu na przestrzeni kilku dekad. Dzisiaj mężczyźni w wieku 16–29 lat mają do niego o wiele bardziej negatywny stosunek niż ich ojcowie. – Mizoginia czy patriarchat nie są nowymi zagadnieniami. Nowością jest ich intensyfikacja oraz instytucjonalizacja w społecznościach online oraz promowanie ich – mówi „Plusowi Minusowi” prof. Michael Flood, ekspert zajmujący się kwestiami dotyczącymi męskości i przemocy mężczyzn z Queensland University of Technology.

Nikt nie jest tak wpływowy jak Andrew Tate. „To kluczowa postać tej społeczności”

W ramach „mansofery”, również w Polsce, działają setki coachów, guru, influencerów, prezentujących mizoginistyczne treści i „uczących” widzów, jak traktować i zdobywać kobiety. Żaden z nich nie jest jednak tak popularny i wpływowy jak Andrew Tate. – Jest jednym z głównych liderów internetowych ruchów mizoginistycznych. To kluczowa postać tej społeczności – zauważa dr Copland.

Prezentujący się z cygarami, drogimi zegarkami, luksusowymi samochodami i w otoczeniu pięknych kobiet Tate na samym tylko X (dawniej Twitter) ma ponad 10 mln obserwujących. W 2023 roku treści z jego udziałem na TikToku miały 14 mld wyświetleń. Na Instagramie przed zawieszeniem konta miał z kolei niemal 5 mln fanów. Co więcej, jak wynika z badań organizacji Internet Matters, 73 proc. chłopców w wieku 15–16 lat słyszało o nim, z czego 23 proc. ma o nim dobre zdanie.

– Proponuje tradycyjny model silnego mężczyzny, który ma mnóstwo pięknych kobiet i drogie auta. Dla chłopców, którzy czują się zagubieni, wydaje się świetnym przykładem. Mówi o tym, jak być bogatym i wysportowanym. Młodzi ludzie lubią go, bo przedstawia się jako self-made man – tłumaczy popularność influencera prof. Flood.

O urodzonym w 1986 r. Andrew Tacie głośno zrobiło się, gdy został mistrzem świata w kickboxingu (zdobył ten tytuł łącznie cztery razy). Jednak to nie sportowe osiągnięcia, lecz internet przyniósł mu prawdziwą rozpoznawalność. W 2016 r. wziął udział w brytyjskiej wersji „Big Brothera”. W programie był jednak tylko sześć dni. Wyrzucono go, ponieważ miał zaatakować i pobić jedną z uczestniczek paskiem.

Od tego momentu Tate zaczął budować swoją „karierę” samozwańczego kaznodzieja mizoginii. Pozując na samca alfa, w licznych nagraniach, wywiadach i wpisach przedstawia swoje zdanie na temat kobiet i radzi mężczyznom, jak przestać być ofiarami i „wyrwać się z matrixa”. Podczas rozmowy z jednym z youtuberów Tate określił się jako „mizogin absolutny” i dodał, że „gdy jest się realistą, to trzeba być seksistą”. W tym samym wywiadzie stwierdził, że kobiety są „wewnętrznie leniwe” i że nie ma czegoś takiego jak niezależna kobieta. Innym razem w rozmowie z BBC zapytany, czy wygłaszane przez niego treści szkodzą młodym mężczyznom, były kickboxer odpowiedział, że jest „siłą dobra” oraz że „działa zgodnie z instrukcjami Boga”.

Tate zasłynął również stwierdzeniem, że kobieta, która padnie ofiarą gwałtu, „ponosi za to trochę odpowiedzialności”, a tak w ogóle to jest własnością mężczyzny i powinna siedzieć w domu. Swoim widzom radzi także, by umawiali się z 18-latkami zamiast 25-latkami, bo „na nastolatce można odcisnąć swój ślad”. Fantazjuje też o zaatakowaniu kobiety, gdyby ta oskarżyła go o zdradę.

Influencer mizoginię połączył ze smykałką do interesów, co uczyniło go milionerem. Tate założył Hustlers University, czyli platformę pełną kursów online o tym, jak inwestować na giełdzie, sprzedawać towary w internecie i handlować kryptowalutą, by szybko stać się bogaczem. Podstawowy miesięczny dostęp kosztuje 49 dol. Roczny abonament to już wydatek rzędu 497 dol. Obecnie na platformie zarejestrowanych jest niemal 200 tys. użytkowników. Jak ustalili dziennikarze „Guardiana”, subskrybentom nakazuje się, by regularnie zalewali media społecznościowe materiałami z Tate’em. Dzięki temu udaje mu się manipulować algorytmami i wciąż zwiększać swoją popularność mimo blokad kont na TikToku czy Instagramie. Były kickboxer dorobił się także na wykorzystywaniu 75 kobiet, które przymuszał, by pracowały dla niego na sekskamerkach. Szacuje się, że przynosiło mu to miesięczny zysk w wysokości 600 tys. dol. Śledztwo BBC ustaliło, że Tate prowadził także internetową grupę War Room, gdzie uczył mężczyzn, jak wciągać kobiety do pracy w seksbiznesie.

Z czasem działalnością influencera zainteresowały się służby. W grudniu 2022 r. został aresztowany w Rumunii, gdzie przeprowadził się z Wielkiej Brytanii, by uniknąć zarzutów o gwałt. W Bukareszcie jednak zarzucono mu handel ludźmi, gwałt oraz stworzenie zorganizowanej grupy przestępczej, której celem było seksualne wykorzystywanie kobiet. Tate odrzuca oskarżenia. Obecnie czeka na proces i przebywa w areszcie domowym, skąd wciąż publikuje w internecie. Nawet jeśli ostatecznie trafi do więzienia, fala ekstremalnej mizoginii nie osłabnie. Po pierwsze, materiały z byłym kickboxerem dalej będą krążyły po sieci, a po drugie, jest on tylko objawem problemów, które czynią młodych mężczyzn podatnymi na wpływy „manosfery”.

Czytaj więcej

Dzieci Kremla idą po władzę

Mizoginizm mobilizuje męską część wyborców? „To strategia podobna do antyimigranckiej czy antysemickiej”

Większość ekspertów jest zgodna, że mizogini, jak Andrew Tate, żerują na lękach mężczyzn, którzy często nie odnajdują się w dzisiejszym świecie, gdzie role płciowe uległy zmianie, a feminizm kwestionuje niektóre tradycyjne modele męskości. – W ciągu ostatnich 50 lat kobiety były w dużej mierze wspierane w ewolucji ich ról i tożsamości, np. w kwestii dostępu do bezpiecznej aborcji, antykoncepcji czy bycia częścią rynku pracy. Podobnego wsparcia w ewolucji męskości byli jednak pozbawieni mężczyźni i chłopcy. Z tego powodu wielu z nich kwestionuje swoje role i czuje się zbędnymi w kontekście swojej tożsamości jako mężczyźni. Wtedy pojawia się ktoś taki jak Tate i twierdzi, że pomoże im znaleźć cel. Przed nami jeszcze długa droga we wspieraniu kobiet w ich walce o równe prawa czy z przemocą wobec nich. Trzeba jednak pamiętać, że nie musimy być przeciwko mężczyznom, żeby być prokobiecy – tłumaczy „Plusowi Minusowi” dr Sophie King-Hill, specjalistka ds. seksualności z University of Birmingham.

Do tego wszystkiego dochodzi rosnący opór wobec ruchów LBTQ+ oraz akcji #MeToo, która momentami przybierała formę nagonki na mężczyzn. Na atrakcyjność mizoginii wpływają również zmiany w globalnej gospodarce, które zmniejszyły poczucie ekonomicznego bezpieczeństwa i ograniczyły dostępność wielu tradycyjnie męskich zawodów. Wraz z emancypacją kobiet mężczyźni musieli po raz pierwszy podzielić się swoją uprzywilejowaną pozycją.

– Część mężczyzn oczekuje pracy, szacunku i uważa, że tego nie ma. Sądzą, że zbyt dużo mówi się o kobietach, o feminizmie czy równości ras, a ich prawa nie są szanowane, a życie jest niesprawiedliwe. Co więcej, kobiety coraz częściej są zatrudniane w zawodach do tej pory „należnych” tylko mężczyznom. Stąd też wielu chce wrócić do „starych dobrych czasów”. Poza tym o swoje problemy łatwiej oskarżyć kobiety i feminizm niż kapitalistyczną ekonomię czy polityków. Użytkownicy „manosfery” używają starych zakorzenionych stereotypów, że kobiety są słabe i chcą tylko twoich pieniędzy – przekonuje prof. Flood.

Winę za upowszechnianie mizoginistycznych treści ponoszą również partie polityczne, które wykorzystują niezadowolenie mężczyzn z otaczającej ich rzeczywistości. – Mizoginizm to tylko jeden z elementów, ale okazuje się, że dzięki niemu w łatwy sposób można mobilizować męską część wyborców skrajnej części sceny politycznej. Mówienie, że kiedyś było lepiej, bo kobieta prasowała i gotowała, a teraz jest kryzys, bo nie rodzi dzieci, to idealizowanie np. w USA lat 50. i działa na wyobraźnię. To skuteczna strategia skrajnej prawicy podobna do tej antyimigranckiej czy antysemickiej – mówi „Plusowi Minusowi” dr Kacper Rękawek, ekspert ds. ekstremizmu z International Centre for Counter-Terrorism.

Za radykalizację odpowiadają wreszcie algorytmy mediów społecznościowych promujące kontrowersyjne treści. Chodzi o to, by użytkownik jak najdłużej skupił swoją uwagę na danej treści, bo to przynosi zyski takim firmom jak Meta. W 2022 r. australijscy naukowcy założyli na YouTubie kilkanaście kont fikcyjnych chłopców i młodych mężczyzn, które algorytmy za pomocą „polecanych filmów” bardzo szybko zaczęły wciągać w „manosferę”. „W odpowiedzi na zachowanie użytkownika wyświetlały coraz bardziej ekstremalne filmy w stosunkowo krótkim czasie” – konkludowali badacze.

Podobne wyniki przyniosło irlandzkie badanie z 2024 r. W tym przypadku na TikToku i YouTubie utworzono fikcyjne konta 16-letniego i 18-letniego chłopca, które szukały w internecie treści związanych z grami wideo, sportem czy siłownią. Mizoginistyczne treści trafiały do nich, mimo że nie wyszukiwano takich informacji.

Jak rozbroić manosferę. „Nie możemy zabronić ludziom, by mieli skrajne poglądy”

W połowie sierpnia 2024 r. brytyjski rząd ogłosił, że w reakcji na rosnący problem ekstremizmu na Wyspach nastąpi rewizja państwowej strategii przeciwdziałania radykalizmom. Sekretarz spraw wewnętrznych Yvette Cooper podkreśliła, że za jedną z form ekstremizmu ma zostać uznana skrajna mizoginia. Nad podobnym krokiem zastanawia się Australia. W USA niektóre stany również podążają tą drogą. W styczniu 2020 r. Teksas uznał „inceli” za „rosnące zagrożenie terrorystyczne”.

I choć zwiększone zainteresowanie polityków tematem mizoginii cieszy ekspertów, to wskazują oni na konieczność podjęcia dużo bardziej kompleksowych działań wymierzonych w „manoseferę”. – Potrzeba, by mężczyźni mieli jak najwięcej środowisk, w które mogą się angażować. Mowa np. o inwestowaniu w kluby sportowe albo kluby młodzieżowe, aby zapewnić im lepsze wzorce do naśladowania. Powinniśmy też przestać ignorować obawy mężczyzn i zamiast tego zająć się nimi na poważnie – podkreśla dr Copland. Zdaniem ekspertów kluczowa jest także prewencja podejmowana już na poziomie szkół. I tu potrzebna jest pomoc ze strony państwa, które powinno przygotować przewodniki, jak reagować na przypadki seksizmu i mizoginii.

– Podstawowy poziom przeciwdziałania to nauczyciele rozmawiający z dzieckiem o szacunku, zapewniający im odpowiednie materiały edukacyjne, oraz rodzice, którzy powinni tłumaczyć, jak traktować dziewczynki i kobiety. Kolejny krok to rządowe albo społeczne kampanie informacyjne w telewizji i internecie pokazujące zdrowe modele męskości inne niż te Andrew Tate’a. Trzeci poziom interwencji to spotkania, sesje, wykłady z osobami, które opuściły „manosferę”. To także opracowywanie strategii „wyjścia” i tworzenie bezpiecznej przestrzeni dla tych, którzy się na to zdecydują – wylicza prof. Flood.

Nie mniej ważne jest to, by rodzice jak najczęściej rozmawiali ze swoimi dziećmi o tym, co oglądają one w internecie, i by tłumaczyli im, jak działają algorytmy i jak wykorzystują ich emocje. – Trzeba promować wersje męskości, które są oparte na współpracy i opiekuńczości, zamiast bez końca wzmacniać dysfunkcyjne modele oparte na dominacji i kontroli – mówi Conroy.

Te wszystkie działania muszą być jednak podejmowane z rozwagą, by mężczyźni nie poczuli, że obwinia się ich o całe zło na świecie. – Trzeba zrobić więcej, by odejść od kultury obwiniania, która otacza młodych mężczyzn i chłopców. Wiemy, że kobiety są bite, gwałcone i zabijane przez mężczyzn, więc nie chodzi o to, żeby umniejszać te problemy. Jednak samo mówienie „to wasza wina” bez prób wspólnego rozwiązania problemów pogarsza sprawę, ponieważ zamyka na dialog między płciami. Potrzebujemy poważnego podejścia rządu do kwestii mizoginii, ale musi to być połączone z większą pracą z młodymi mężczyznami – podkreśla dr King-Hill.

O to, by nie wylewać dziecka z kąpielą, apeluje również dr Kacper Rękawek. – Z jednej strony tacy ludzie jak Tate powinni być priorytetowo zwalczani przez odpowiednie instytucje i to nie podlega dyskusji. Z drugiej strony nie możemy zabronić ludziom, by mieli nawet skrajne poglądy. Chodzi o to, żebyśmy nie znaleźli się w sytuacji, że jak ktoś powie, że jego wymarzona żona to taka, która zostaje w domu i opiekuje się nim, to zaczniemy go piętnować jako mizogina. Diabeł tkwi w szczegółach. Atakujmy to jądro mizoginii i pracujmy nad tkanką społeczną, ale absolutnie nie należy rzucać się na każdego, kto powie, że w latach 50. kobiety dbały o domowe ognisko, i uważa, że to było dobre. Takie podejście może skończyć się jeszcze większą radykalizacją – ostrzega ekspert. 

_MAGNOLIJA_/GETTY IMAGES

Gdy Ben miał 13 lat, jego rodzina przeprowadziła się do innego kraju, przez co chłopak czuł się samotny i zagubiony. Ucieczki zaczął szukać na YouTubie. Jak po kilku latach opowiedział w rozmowie z „Guardianem”, początkowo filmiki były dość niewinne, ale szybko algorytmy zaczęły mu podsuwać treści mizoginistyczne. „Byłem w wieku dojrzewania, nie wiedziałem, co dzieje się z moim ciałem, i czułem się sfrustrowany, więc oglądałem materiały o tym, dlaczego mężczyźni są nieszczęśliwi”. Najpierw dowiadywał się, że „zasługuje na miłość”, ale wkrótce zaczęły go zasypywać sugestie, że jego nieszczęście to wina feminizmu. „Zaczął się efekt kuli śnieżnej” – wspomina Ben, przyznając, że jego antykobiece poglądy powodowały wiele kłótni z mamą i siostrą.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi