Wiele słów padło i jeszcze więcej padnie na usprawiedliwienie kuriozalnej decyzji premiera o wycofaniu kontrasygnaty złożonej przez niego pod decyzją prezydenta. Kontrasygnaty złożonej podobno przez nieuwagę, bo premier nie przeczytał, co mu podsunął jego najlepszy urzędnik, który na chwilę stracił polityczną czujność. Kto chce, niech wierzy, że ktoś tak profesjonalny jak Maciej Berek mógł faktycznie nie dostrzec problemu w przysłanym z Kancelarii Prezydenta dokumencie, a ktoś tak doświadczony jak Donald Tusk – kontrasygnować podsunięty mu przez prezydenta dokument bez czytania. Za bardzo cenię urzędnicze kompetencje ministra Berka i polityczny talent premiera Tuska, żeby w taki splot niefortunnych zdarzeń uwierzyć.

Czytaj więcej

Kataryna: Szymon Hołownia chce ulżyć najbogatszym

W państwie, w którym Romana Giertych doradza premierowi, a Marcin Mastalerek prezydentowi, nie ma popytu na mężów stanu

Osobiście widziałam w decyzji premiera polityczną dojrzałość człowieka, który kierując państwem pogrążonym w konflikcie wewnętrznym i realnie zagrożonym konfliktem zewnętrznym, rozumie, że polską racją stanu jest szukanie trudnego kompromisu „na górze”, zanim wspólnota „na dole” rozpadnie się do reszty. Słowem, bardzo chciałam w Tusku zobaczyć męża stanu umiejącego odpowiedzialnie wybrać między długofalowym interesem państwa a bieżącym interesem swojej partii i jej najradykalniejszego elektoratu, gdy mamy wojnę u sąsiada i ostatni dzwonek na odbudowywanie wspólnoty. Na swoje usprawiedliwienie mam chyba tylko to, że przez chwilę podobne nadzieje żywiłam wobec prezydenta, ale i on nie ma tak dużych ambicji. Niestety, w państwie, w którym premierowi doradza Giertych, a prezydentowi Mastalerek, nie ma ani popytu, ani podaży na mężów stanu i to się za mojego życia raczej nie zmieni. Pozostaje liczyć na przebłyski odpowiedzialności za coś więcej niż wynik kolejnych wyborów i zadowolenie swojego środowiska.

Obawiam się tylko, że jest jeszcze gorzej, a Tusk „bez żadnego trybu” anulujący swoją dawno wydrukowaną w urzędowym dzienniku kontrasygnatę wpisem na platformie X działa już poza jakimikolwiek kryteriami racjonalności. 

Kontrasygnata cofnięta bez żadnego trybu. Donald Tusk nie sprawia wrażenia, że wie, dokąd idzie

Obawiam się tylko, że jest jeszcze gorzej, a Tusk „bez żadnego trybu” anulujący swoją dawno wydrukowaną w urzędowym dzienniku kontrasygnatę wpisem na platformie X działa już poza jakimikolwiek kryteriami racjonalności. Gdyby naprawdę szukał wyjścia z niezręcznej sytuacji, ogłoszeniu decyzji o wycofaniu kontrasygnaty towarzyszyłyby przynajmniej jakieś opinie prawne i jasna informacja, jak owo wycofanie ma zostać przeprowadzone. Słowem, wskazanie jakiejś, choćby wątłej podstawy prawnej innej niż: „jak czegoś nie wolno, ale się bardzo chce, to można”. Niestety, premier poszedł w drugą stronę i nie sprawia przy tym wrażenia kogoś, kto wie, dokąd idzie. Gdyby nie chodziło o moje państwo, mogłabym się nawet cieszyć na kolejną serię prawniczych fikołków, które będą musieli wykonać klakierzy premiera, żeby i ten jego kaprys przełożyć na jakąś prawną formułę pozwalającą jeszcze chwilę poudawać, że to ciągle jest przywracanie praworządności, a nie polityczny taniec świętego Wita w wykonaniu polityka, który stracił samokontrolę.