Mniej więcej w połowie XX wieku wszechobecne dzisiaj słowo „elita” zaczęło zastępować staroświecki termin „szlachta”. Siedemdziesiąt lat radzieckiego socjalizmu stworzyło w Rosji społeczeństwo, w którym panowała większa równość niż w społeczeństwach Zachodu, jednak nie było ono prawdziwie egalitarne. W 1953 roku – tym samym, w którym umarł Józef Stalin – w więzieniach przebywało ponad 5 procent dorosłych mieszkańców Związku Radzieckiego – osadzeni stanowią obecnie taki sam odsetek czarnych mężczyzn w Stanach Zjednoczonych. Po drugiej stronie drutu kolczastego tysiące ludzi z uprzywilejowanych grup – administratorów, naukowców i innych – oprócz pensji korzystało z dodatkowych świadczeń. Korzyści tych nie można było jednak ani sprzedać, ani przekazać spadkobiercom. Trudno porównywać dacze radzieckich urzędników z willami rosyjskich oligarchów, a nawet najwyżsi rangą biurokraci nie mieli jachtów ani willi nad Morzem Śródziemnym. Nierówności dochodowe wzrosły po śmierci Stalina, ale w latach siedemdziesiątych XX wieku były nadal niższe niż w większości krajów zachodnich.
Rozpoczynając z tak skromnego pułapu, poradziecka Rosja doświadczyła najszybszego wzrostu nierówności, jaki kiedykolwiek zaobserwowano na świecie. Skrajne nierówności to cecha wszystkich państw naftowych. Co więcej, w Rosji utrzymano liniowy podatek dochodowy i nie zdecydowano się na wprowadzenie podatku od spadków. Decyzje te odróżniały Rosję od innych krajów rozwiniętych. W gruncie rzeczy prawie żaden inny współczesny kraj – nawet Stany Zjednoczone pod rządami republikanów – nie posunął się tak daleko jak Rosja we wdrażaniu założeń libertarianizmu.
Najpowszechniej stosowanym wskaźnikiem nierówności jest współczynnik Giniego. W Federacji Rosyjskiej, wyliczony w 2018 roku na podstawie podawanych przez władze danych, był on dość wysoki – 0,411 – co czyniło ten kraj porównywalny pod względem nierówności dochodów ze Stanami Zjednoczonymi. Jednak oficjalne statystyki nie uwzględniają osób najlepiej zarabiających i zaniżają nierówności. Korzystając z danych podatkowych, francuski ekonomista Thomas Piketty oszacował rosyjski współczynnik Giniego na 0,545, co oznacza, że nierówności w Rosji należą do największych na świecie. Dane, które stanowiły podstawę wyliczeń Piketty’ego, nie obejmowały nieopodatkowanych dochodów – zagranicznych kont, szarej strefy handlu i łapówek. Korupcja – transfer pieniędzy od ludzi ubogich do ludzi wpływowych – zwiększała nierówność dochodów. Jak pisał Piketty, Rosja stała się „światowym liderem w dziedzinie nowej oligarchii i ukrywania bogactw w nieprzejrzystych strukturach rajów podatkowych”. Opierając się na własnych źródłach, Credit Suisse oszacował, że w 2020 roku współczynnik Giniego w Rosji był wyższy niż w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii; wśród dużych krajów większa nierówność panowała jedynie w Brazylii.
Jednak pod względem nierówności majątkowych (a nie dochodowych) Rosja zajmuje pierwsze miejsce na świecie. Według Credit Suisse w Rosji w 2021 roku 1 procent najbogatszych posiadał 58 procent majątku narodowego – to wynik dużo wyższy niż w Brazylii (49 procent), Stanach Zjednoczonych (35 procent) i Wielkiej Brytanii (21 procent). Dwie trzecie rosyjskich milionerów rezydowało w Moskwie, co stanowiło niesłychanie wysoką koncentrację bogactwa jak na jedno miasto – w Londynie mieszka zaledwie co trzeci brytyjski milioner. Nierówności pomiędzy poszczególnymi regionami Federacji Rosyjskiej były znacznie wyższe niż w jakimkolwiek innym kraju. W najbogatszym amerykańskim stanie podatki per capita były czteroipółkrotnie wyższe niż w najuboższym, a różnica w wysokości podatków między najbogatszym a najbiedniejszym z niemieckich krajów związkowych wynosiła dwa i pół raza. W Rosji podatki per capita płacone przez wydobywający ropę Chanty-Mansyjski Okręg Autonomiczny przewyższały trzystukrotnie te w przeludnionej kaukaskiej republice Inguszetii. W dużym kraju taka koncentracja bogactwa była szokująca. Populacja Rosji przewyższała pięćdziesięciokrotnie liczbę mieszkańców Kataru, ale tych, którzy czerpali zyski z ropy i gazu w Rosji, było prawdopodobnie mniej niż wszystkich Katarczyków razem wziętych.
Czytaj więcej
Komunistyczna Partia Chin i chciwy biznes z Zachodu weszły w sojusz. Egoizm, cynizm i zysk na pierwszym miejscu – to jest trójca, która najlepiej określa tę współpracę - mówi Yang Lian, chiński poeta na emigracji, laureat Nagrody Herberta.