Choć w tym roku nie przypada okrągła rocznica inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację, lecz jakaś koślawa, 56., zwłaszcza tym razem uderzyła mnie dyskusja, że nie można odpowiedzialnością za tę haniebną interwencję obarczać Polski ani Polaków. Choć brało w niej udział 25 tys. polskich żołnierzy, czytałem sporo komentarzy (głównie po prawej stronie), że nie była to przecież prawdziwa Polska, nie było to prawdziwie polskie wojsko, nie byli to też żołnierze, którzy byli prawdziwie polscy.
PRL nie było nielegalnym tworem, więc kim byli żołnierze dokonujący w 1968 r. inwazji na Czechosłowację?
Właściwie to kim było tych 25 tys. polskich żołnierzy biorących udział w tej inwazji? Polakami czy nie? I kto właściwie ma prawo to oceniać? Przecież obecna, III Rzeczpospolita nie orzekła, że PRL był tworem nielegalnym, przeciwnie, uznała jego państwowość, odziedziczyła jego spuściznę prawną i instytucjonalną. Do 1956 r., w czasie stalinizmu, rzeczywiście rządy były całkowicie marionetkowe, panował srogi totalitaryzm. Ale potem rządy miały mniejszą lub większą legitymizację. Skoro III RP spłacała długi zaciągnięte przez Gierka, to uznawała PRL za kulawą, ale jednak formę polskiej państwowości. Nie słyszałem też, by ktoś podważał np. sukcesy polskiej reprezentacji piłkarskiej z czasów heroicznych tylko dlatego, że była to reprezentacja PRL. Dlaczego więc nie mielibyśmy uznać żołnierzy dokonujących inwazji w Czechosłowacji za Polaków?
Czytaj więcej
Któż by się spodziewał, że jeden fake news spowoduje taką demolkę.
Przecież dokładnie ten sam problem dotyczy II wojny światowej. Nie było wówczas na terenach okupowanych żadnej formy polskiej państwowości. Nie było polskiego Vichy ani polskich Quislingów. Ale część administracji państwa (na przykład służb porządkowych) zaczęła pracować pod niemiecką komendą. A w czyim imieniu na przykład działali ci, którzy wydawali Niemcom Żydów? A w czyim ci, którzy ich ratowali? Twierdzenie, że Polakami byli tylko ci drudzy, a ci pierwsi już nie, jest historycznym, ale też narodowym oszustwem. A jeśli uznamy, że oni działali wyłącznie jako jednostki we własnym imieniu, to nie mamy prawa czuć żadnej dumy z tych tysięcy Sprawiedliwych, którzy narażali swoje życie, by pomóc żydowskim sąsiadom. A jeśli jesteśmy z nich dumni, musimy równocześnie czuć palący wstyd za tych, którzy ich wydawali. Tak samo jak jesteśmy dumni z osiągnięć polskich artystów, pisarzy czy sportowców z okresu PRL, musimy czuć wstyd za tych, którzy pod dowództwem generała Wojciecha Jaruzelskiego ruszyli czołgami na Pragę.