Krucjata przeciw cywilizacji zachodniej

Bilansując zło i dobro na tle innych kultur, można powiedzieć, że cywilizacja zachodnia nie była najgorsza. Oprócz wielu wad miała kilka zalet. Dlaczego jest więc opisywana jako jedna z najgorszych w historii ludzkości?

Publikacja: 26.07.2024 17:00

Podczas wystąpienia na Uniwersytecie Stanforda w Kalifornii w 1987 r. Jesse Jackson, aktywista na rz

Podczas wystąpienia na Uniwersytecie Stanforda w Kalifornii w 1987 r. Jesse Jackson, aktywista na rzecz praw obywatelskich, rzucił hasło: „Western civ has got to go!” (Zachodnia cywilizacja musi odejść!). Większość słuchaczy odebrała wezwanie pastora jako przejaw brawurowej retoryki. Nikt nie przypuszczał, że stanie się ono sygnałem do kampanii przeciw kulturze zachodniej.

Foto: PAP/DPA

Podczas wystąpienia na Uniwersytecie Stanforda w Kalifornii w 1987 r. Jesse Jackson, aktywista na rzecz praw obywatelskich, rzucił hasło: „Western civ has got to go!” (Zachodnia cywilizacja musi odejść!). Większość słuchaczy odebrała wezwanie pastora jako przejaw brawurowej retoryki. Nikt nie przypuszczał, że stanie się ono sygnałem do kampanii przeciw kulturze zachodniej. Dziwi również miejsce tej deklaracji: nie Kabul albo Teheran, ale renomowana uczelnia USA.

Czytaj więcej

Piotr Zaremba: Pląsy wokół Donalda Trumpa

Martwi biali mężczyźni

Pierwszymi ofiarami tej kulturowej defenestracji stały się programy nauczania, podręczniki akademickie i tematy prac dyplomowych. Na początku czystki ograniczały się do wydziałów humanistycznych i nauk społecznych. Reformatorzy powoływali się na dwa argumenty: anachroniczność cywilizacji zachodniej oraz jej współodpowiedzialność za zbrodnie kolonializmu, niewolnictwa i rasizmu. Na spotkaniach powtarzano tezy wyrażające przekonanie, że każda inna kultura jest lepsza dla rozwoju ludzkości niż kultura zachodnia będąca produktem „martwych białych mężczyzn” (dead white males).

Wcześniej w amerykańskich college’ach tradycyjnie od dziesięcioleci oferowano studentom propedeutyczne kursy cywilizacji zachodniej. Stanowiły one przegląd kluczowych osiągnięć Zachodu, swego rodzaju kanon wiedzy z zakresu literatury, historii, filozofii, sztuki i nauk ścisłych. Zajęcia te cieszyły się niekiedy dużą popularnością wśród studentów, natomiast dla nowych mentorów były solą w oku.

Na pierwszy odstrzał poszły wykłady i seminaria mające w nazwie wyrażenia, takie jak demokracja, liberalizm, zachodni, chrześcijański. Z kolei przedmioty, które zawierały takie pojęcia, jak etniczność, rasa, islamofobia, intersekcjonalność, gender, gwarantowały przychylność wykładowców, ułatwiały uzyskanie dyplomu i zrobienie kariery naukowej. Jednocześnie pojawiły się nowe przedmioty: krytyczna teoria rasy, wielokulturowość, studia nad białością, niebinarność, a nawet kuriozum: rasizm w nauczaniu matematyki i  kolonialna notacja muzyczna. Ostatni przedmiot zdziwiłby Fryderyka Chopina, a przedostatni Alberta Einsteina. Wiele tych zajęć, zamiast łagodzić uprzedzenia, dodatkowo antagonizowało społeczności etniczne, a nawet wzbudzało rasistowskie nastroje, tyle tylko, że w stosunku do białych.

Na indeksie znaleźli się wybitni filozofowie, jak Arystoteles, Kartezjusz, Immanuel Kant, John Locke, David Hume, John Stuart Mill, którym zarzucano europocentryzm, pogardę dla mniejszości etnicznych i „apoteozę białego myślenia”. Kehinde Andrews (rocznik 1983), brytyjski profesor tzw. studiów nad czarnoskórością (Black Studies), odrzucił poglądy Kanta na temat uniwersalnych wartości, twierdząc, że są one „głęboko rasistowskie”. Jeden z najpopularniejszych podręczników do filozofii w krajach anglojęzycznych „Dzieje zachodniej filozofii” Bertranda Russella szybko popadł w niełaskę.

Kolonializm i niewolnictwo zajmują czołowe miejsca na długiej liście występków białego człowieka. Oba te zjawiska zasługują oczywiście na surowe potępienie, jednak należy pamiętać, że niewolnictwa nie wymyślili Brytyjczycy lub Amerykanie. Ten barbarzyński proceder był szeroko praktykowany już w starożytności, i to na wszystkich kontynentach. Dziś wiadomo, że liczba niewolników, których w XVIII i XIX wieku przewożono z Afryki do Ameryki Północnej, była znacznie niższa od zastępów niewolników kierowanych do krajów arabskich.

Incydenty wobec pogromów

Potępiając białych handlarzy ludźmi, nie powinno się przemilczać postępowania ich wspólników. Wiele plemion tubylców polowało na swoich rodaków, więziło ich, a następnie dostarczało na pokład. Za wynagrodzeniem. Taki rozkład ról mąci nieco wyidealizowany wizerunek mieszkańców Afryki. Kolaboracja z wrogiem budzi bowiem zwykle większe odium niż czyny samego najeźdźcy.

Osobny rozdział stanowi los tysięcy branek, białych niewolnic – w tym i Polek – o którym współczesne aktywistki wolą nie mówić.

Innym pomijanym tematem jest system kastowy w Indiach – rzekomo największej demokracji świata – który jakoś nie budzi oburzenia postępowych mediów. Reakcja byłaby z pewnością inna, gdyby kastowość praktykowano w Europie.

Studia nad białością (Whiteness Studies), zalecany przedmiot na wielu kierunkach w college’ach, jest protokołem niegodziwości białego człowieka. Brzemię win jest ogromne, absolucja – niemożliwa. Podręczniki uczą, że biała cywilizacja jest nieuleczalnie chora. Jedynie jej całkowity demontaż może wybawić ludzkość od zbiorowej apokalipsy. Krytyczne głosy, które proponowały powołanie do życia analogicznych studiów nad innymi grupami etnicznymi, oskarżono o rasizm.

Nie jest tajemnicą, że mainstreamowe media systematycznie tuszują przypadki rasizmu popełniane przez mniejszości etniczne wobec innych społeczności. Wrogość i pogarda, z jakimi się często traktuje czarnoskórych w wielu krajach arabskich i azjatyckich, są znane współczesnym podróżnikom, ale nie dzięki mediom. Zamieszki na tle rasowym w Afryce nadal referuje się w prasie jako „incydenty etniczne”, a identyczne przypadki w Europie jako „pogromy rasistowskie”.

Czytaj więcej

Długa droga na igrzyska

Czy Afryka miała swojego Obamę?

W odróżnieniu od kultury zachodniej, która żywo interesowała się innymi cywilizacjami, kultury nieeuropejskie nie zdradzały większej ciekawości swoimi sąsiadami. Chiny, Indie i świat arabski nie odwzajemniały zainteresowania, jakie im od kilku wieków okazuje Europa. Na temat dewastacji zabytków architektury i kradzieży dzieł sztuki przez uczestników wypraw krzyżowych i żołnierzy Kolumba napisano tomy. Znacznie mniej opracowań poświecono grabieżom popełnianym przez muzułmańskich najeźdźców na Półwyspie Iberyjskim i w środkowej Europie, mimo iż zarówno jedni, jak i drudzy nie byli ani filantropami, ani konserwatorami zabytków.

Wbrew narzekaniom na rasizm w krajach zachodnich nie brakuje tam czarnoskórych kobiet i mężczyzn zajmujących wysokie stanowiska w administracji, samorządach, biznesie, mediach i na uczelniach. Wątpliwe, czy w krajach Trzeciego Świata biały imigrant miałby szansę zostać głową państwa jak Barack Obama w USA lub Rishi Sunak w Wielkiej Brytanii. Ponadto z każdym rokiem rośnie liczba ministrów – dzieci imigrantów z Afryki i Azji – w gabinetach rządowych Francji, Niemiec, Holandii, a także w państwach skandynawskich. Różnorodność etniczna we władzach Unii Afrykańskiej jest żenująco niska w porównaniu z parlamentem UE.

Kiedy w 2021 r. podano do wiadomości wyniki spisu ludności w USA, z którego wynikało, że liczba białej ludności uległa zmniejszeniu, zaproszeni goście w jednym ze studiów telewizyjnych zareagowali brawami i okrzykami radości. Ciekawe, jak odebrano by podobną reakcję, gdyby chodziło o czarnoskórych Amerykanów.

Od ponad pół wieku wiele krajów Trzeciego Świata – w praktyce ich elity – żyje na garnuszku zamożniejszych państw. Państw, spośród których wiele nie miało nic wspólnego z kolonializmem, np. Polska czy kraje bałtyckie.

Zrzucanie winy za agonalny stan gospodarki i horrendalną korupcję na kraje zachodnie i robienie z siebie ofiary okazują się skuteczne nie tylko w zdobywaniu dewiz, ale także w usprawiedliwianiu imigracji. Niekiedy odnosi się wrażenie, że pomoc finansowa i udzielanie azylu „uchodźcom” są pokutą za grzechy Zachodu.

Jedną z osobliwości tego zadośćuczynienia, które mocno przypomina zwykły haracz, jest brak limitów czasowych (jak długo?) i ilościowych (ile jeszcze?). Drugą osobliwością jest wybór pokutnika: dlaczego obowiązek rekompensat spada wyłącznie na kraje zachodnie, mimo iż wiele innych nieeuropejskich państw ma również sporo za uszami? Zdumiewa także brak solidarności bogatych krajów arabskich, które bez skrupułów zatrzaskują drzwi przed swoimi ubogimi kuzynami, podczas gdy daleką Holandię i Finlandię nękają wyrzuty sumienia z powodu ciągle niewystarczającej pomocy.

Skoro tak tu źle, to skąd ta emigracja?

Cywilizacja zachodnia (czyli ten wstrętny biały człowiek) dała światu bogactwo nauk, wolny rynek, nauczyła żądać poszanowania wolności osobistej i wolności przekonań. Wbrew opiniom młodych aktywistów prawa obywatelskie nie istniały od zawsze i nigdy nie były mocną stroną plemion afrykańskich ani wspólnot islamskich.

Nauka zachodnia, zwłaszcza osiągnięcia w zakresie medycyny, przyniosła i nadal przynosi państwom Trzeciego Świata wiele pożytku, może nawet więcej niż samej Europie. Osiągnięcia szamanów i szeptunów w leczeniu chorób nowotworowych i psychicznych są skromniejsze.

Podboje, niewolnictwo, rasizm, dyskryminacja kobiet, mniejszości religijnych i seksualnych nie były wyłącznie specjalnością białego człowieka. Zachód nie miał i nie ma monopolu na zło. Zło bywa wszędzie.

Bilansując zło i dobro cywilizacji zachodniej na tle innych kultur, można powiedzieć, że cywilizacja zachodnia nie była najgorsza. Oprócz wielu wad miała kilka zalet. W końcu dokąd wędrują dzisiejsi imigranci? Gdzie pragną się urządzić? Czy w kulturowo bliskim Iranie, Arabii Saudyjskiej albo w Chinach lub Rosji?

Pragną żyć w krajach, których fundamentem jest cywilizacja zachodnioeuropejska, oparta na prawie rzymskim, greckiej filozofii i chrześcijańskim dekalogu.

Autor jest psychologiem i psychoanalitykiem, od 58 lat mieszka w Szwecji.

Podczas wystąpienia na Uniwersytecie Stanforda w Kalifornii w 1987 r. Jesse Jackson, aktywista na rzecz praw obywatelskich, rzucił hasło: „Western civ has got to go!” (Zachodnia cywilizacja musi odejść!). Większość słuchaczy odebrała wezwanie pastora jako przejaw brawurowej retoryki. Nikt nie przypuszczał, że stanie się ono sygnałem do kampanii przeciw kulturze zachodniej. Dziwi również miejsce tej deklaracji: nie Kabul albo Teheran, ale renomowana uczelnia USA.

Martwi biali mężczyźni

Pozostało 95% artykułu
Plus Minus
Oswoić i zrozumieć Polskę
Plus Minus
„Rodzina w sieci, czyli polowanie na followersów”: Kiedy rodzice zmieniają się w influencerów
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Robert M. Wegner: Kawałki metalu w uchu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Rok po 7 października Bliski Wschód płonie
Plus Minus
Taki pejzaż
Plus Minus
Jan Maciejewski: Pochwała przypadku