"Nieznajomy widzi tylko to, co wie” – mówi afrykańskie przysłowie. To, co na ogół wiemy o Haiti, mieści się w ramach medialnych sensacji, stąd w naszych oczach pojawiają się obrazy zniszczeń po trzęsieniu ziemi, biedy i rozpadu państwa, gangów na ulicach Port-au-Prince. Natomiast w popkulturze Haiti zrobiło karierę jako kraina voodoo, niemniej w wersji hollywoodzkiej z rytuałami czarnej magii i chętnie podejmowanym przez twórców horrorów motywem zombie. Nawet tak wielowątkowa książka, jak „Wąż i tęcza. Voodoo, zombie i tajne stowarzyszenia na Haiti”, napisana przez amerykańskiego antropologa Wade’a Davisa, wyjaśniającego historyczny kontekst rytuałów i ceremonii voodoo, doczekała się wersji kinowej w postaci kolejnego horroru spod znaku Wesa Cravena.
Niestety fakty, zwłaszcza te dotyczące historii i skali przemocy, jakiej doświadczali mieszkańcy „wyspy przeklętej”, są dużo bardziej przerażające. Bez ich poznania trudno zrozumieć zarówno kulturę, jak i duchowość tego miejsca.
Czytaj więcej
Jak powstaje pamięć zbiorowa? Kto i jakimi środkami próbuje ją kształtować i nią manipulować? A przede wszystkim, jaki jest w tym wszystkim udział sztuki i twórców?
Życie gorzkie i niecierpliwe
W jaki sposób pokazują to artyści? Jak powiedział Jaques Stephen Alexis, znany pisarz zamordowany w 1961 roku w czasie dyktatury François Duvaliera: „Całe to życie gorzkie, ciężkie, kolorowe, pogańskie, niecierpliwe, muzyczne, polityczne, tragiczne, walczące, pieskie i boskie musimy wprowadzić na scenę. (…) To więcej niż tworzyć sztukę, to jest nadawać jej sens w życiu”.
Rzeczywiście, kiedy dobrze się przyjrzymy, to obok historii przemocy można postrzegać Haiti jako ojczyznę artystów, którzy tworzą sztukę dosłownie ze wszystkiego i w każdych warunkach. Zarówno ci gromadzący się w różnych wspólnotach i pracowniach, jak i ci wychowani w diasporach na całym świecie, sławni jak Jean-Michel Basquiat lub dopiero odkrywani, pokazują żywiołową, wielobarwną sztukę, w której dominuje poczucie i pragnienie wolności.