Piszę ten felieton w nocy z 9 na 10 lipca 2024 r. Jest to o tyle istotne, że nie wiadomo, co przyniosą najbliższe godziny czy dni w sprawie kandydatury prezydenta Joe Bidena. Może nic nie przyniosą. Od dwóch tygodni jednak nasiliła się dyskusja co do jego zdolności nie tylko pełnienia obowiązków prezydenta USA przez najbliższe cztery i pół roku, ale nawet prowadzenia kampanii wyborczej. Dyskusja nie zaczęła się po debacie prezydentów Bidena i Trumpa, ale cztery lata temu, gdy Biden został mianowany kandydatem partii demokratycznej. Spodziewano się wtedy, że mimo swego wieku Biden będzie miał duże szanse zatrzymania prezydenckich ambicji Donalda Trumpa. Biden rzeczywiście wygrał wybory w 2020 roku, co zostało potwierdzone przez decyzje sądów wielu instancji i przez obie izby Kongresu. Trump i jego różni wyznawcy w Stanach, a także w Polsce, ciągle utrzymują, że wybory zostały sfałszowane, ale w tym momencie nie ma to już większego znaczenia.
Czytaj więcej
Któryś z krytyków podsumował jego twórczość następująco: „miał francuską wrażliwość, żydowskie spojrzenie, ale jego los był typowo rosyjski”.
Joe Biden nie da rady pełnić obowiązków prezydenckich
5 listopada, czyli za mniej niż cztery miesiące, odbędą się wybory prezydenckie i zostanie odnowiony pełen stan Izby Reprezentantów i jedna trzecia Senatu. Do tej pory kampanię prowadził przede wszystkim Trump, ale i Bidenowi zdarzały się publiczne wystąpienia. Niestety, wyglądał i zachowywał się coraz gorzej. Każdy, kto przyglądał się ludziom po siedemdziesiątce, wie, że starzenie idzie najczęściej w postępie geometrycznym. W ciągu kilku miesięcy mogą u jednych wystąpić zmiany, które u innych zajmują kilka lat. Biden jest już dziś zupełnie innym człowiekiem niż dwa czy trzy lata temu, a i wtedy nie było już najlepiej. W czasie jego debaty z Trumpem, a później podczas krótkiej rozmowy na kanale ABC jego najwięksi zwolennicy zakrywali twarze i jęczeli nie, nie, nie. W polityce jednak, tak jak w miłości, rozum mówi jedno, a serce drugie.
Obowiązkiem gabinetu Bidena i jego najbliższych współpracowników było i jest upewnić się, że prezydent może wykonywać swoje funkcje, a jeśli nie – powinni zastosować 25. poprawkę do konstytucji, która w prosty i przejrzysty sposób odsuwa prezydenta, czasowo czy nie, od władzy.
Dzień po debacie różni wielbiciele Bidena, a zwłaszcza najżarliwsi przeciwnicy Trumpa, wracali do melodii, że tylko on może go pokonać i na pewno to zrobi. Gdy powiedział mi to mój superracjonalny znajomy, spytałam go wprost, czy ma załamanie nerwowe (nervous breakdown), czy cierpi już nawet na dysonans poznawczy (cognitive dissonance). Większość demokratów jednak wpadła w panikę podsycaną przez życzliwą dotychczas Bidenowi prasę. Król rozbierał się już od dawna, ale dopiero gdy zdjął skarpetki (przez delikatność nie wspominam innych części garderoby), „The New York Times”, „The Atlantic” czy „The New Yorker” wrzasnęły, że król jest nagi, i zaczęły zarzucać nas artykułami i wstępniakami, że Biden się już do niczego nie nadaje.