Bogusław Chrabota: Czego domagają się studenci protestujący przeciw wojnie w Gazie?

Moralna słuszność protestu to jedno. Drugie to przytomne postrzeganie świata.

Publikacja: 13.06.2024 11:50

Bogusław Chrabota: Czego domagają się studenci protestujący przeciw wojnie w Gazie?

Foto: AFP

Kolejny konflikt bez dobrego rozwiązania. Współczesny węzeł gordyjski. Na dodatek utopiony w rozgrzanych do białości emocjach. Wojna w Strefie Gazy. Bez wątpienia racje w tej sprawie są podzielone. O ile jednak w październiku 2023 r., po bestialskiej akcji Hamasu, wstrząśnięta światowa opinia stała twardo po stronie Izraela, o tyle po niemal dziewięciu miesiącach z tej powszechnej emocji został tylko popiół. Mimo starań izraelskiej machiny propagandowej wsparcie dla walczącej w Strefie Gazy izraelskiej armii jest równe zeru. Natomiast cały niemal świat solidarnie opowiada się za przerwaniem izraelskiej ofensywy i oskarża żydowskie państwo o skrajny antyhumanitaryzm na pograniczu ludobójstwa. To ciężki zarzut i pewnie postawiony zbyt pochopnie. Niemniej właśnie tak się dziś reaguje na przekaz medialny. Gdy w internecie widzi się uzbrojonego po zęby żołnierza oddziałów specjalnych i broczące krwią dziecko, trudno mieć problem z wyborem strony konfliktu. Cyniczni i krwiożerczy liderzy Hamasu sprawnie się kryją w cieniu takiej narracji. Przeciw Izraelowi protestuje na Zachodzie nie tylko lewica i młodzież. Także grupy religijne, organizacje społeczne, a nawet prawica. Ile w tym wpompowanych przez wrogów Izraela pieniędzy, ile szczerych emocji? Trudno powiedzieć. Ale nawet jeśli to emocje sterowane, trudno im odmówić autentyczności.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Nowa europejska agenda – czas się bronić

Protest studentów Uniwersytetu Warszawskiego ws. wojny w Strefie Gazy

W szczególności dotyczy to strajków na wyższych uczelniach, także w Polsce. Na Uniwersytecie Warszawskim strajk solidarnościowy z Palestyńczykami wiąże się z okupacją jednego z budynków na kampusie głównym. Sprawa przybiera coraz bardziej brutalny obrót. Trwa konfrontacja z władzami uczelni. Wzywano nawet policję. A między protestującymi i przedstawicielami rektora mediowali posłowie lewicy. Chwała im za to, ale czy podejmując się reprezentacji strajkujących, zapoznali się z ich postulatami? Nie wiem. Mogliby zmienić zdanie. Zadałem sobie trud, by je przeczytać. Otóż strajkujący domagają się: „Publicznego, stanowczego i jednoznacznego potępienia ataku Izraela na Strefę Gazy oraz okupacji Palestyny. Zerwania współpracy z izraelskimi instytucjami akademickimi oraz innymi organizacjami i firmami, które są związane z okupacją Palestyny i trwającym w Strefie Gazy ludobójstwem; bojkotu izraelskich instytucji na szczeblu krajowym i międzynarodowym do czasu zakończenia okupacji i uznania prawa do powrotu dla przymusowo przesiedlonych Palestyńczyków, do państwowości oraz równości. Udostępnienia informacji o tym, z jakimi podmiotami tego typu UW prowadzi współpracę i w jakim zakresie”.

Czy ktoś z protestujących przepracował ten temat? Bo moralna słuszność protestu to jedno. Drugie to przytomne postrzeganie świata. Oba się liczą. Zauważanie tylko jednego to ślepota.

Czy to apel do władz uczelni, czy raczej do polskiego państwa? To pierwsza, godna zastanowienia sprawa. Ostatni postulat bez wątpienia dotyczy uczelni, ale dwa poprzednie to czysta polityka. Uniwersytety na całym świecie są od zgłębiania i nauczania prawdy, a nie od strzelistych aktów politycznych. Od tego są instytucje polityki. Partie, organy przedstawicielskie, rząd, głowa państwa. To oni winni być adresatami i potencjalnymi wykonawcami takich postulatów. I to do protestów u ich wrót namawiam. Bo okupacja budynków na uniwersyteckim kampusie to jednak w jakiś sposób pójście na łatwiznę.

Druga sprawa to postulowany przez protestujących bojkot izraelskich uczelni, firm czy instytucji publicznych. Te żądania pachną odpowiedzialnością zbiorową. Protestujący powinni rozumieć, że w Izraelu nie ma powszechnej zgody na eskalację działań w Gazie. Także tam, na uniwersytetach, są ludzie, by wspomnieć choćby Juwala Noacha Harariego, którzy chcą procesu pojednania i dialogu ze stroną palestyńską. Izrael to jednak demokratyczny kraj z wolnymi mediami. Trzeba to rozumieć, a nie bojkotować w ciemno.

Czytaj więcej

Bartosz Węglarczyk: Spojrzeć na świat oczami Żyda

Dalsze scenariusze wojny w Strefie Gazy

I sprawa trzecia na koniec, najważniejsza. Realistyczne scenariusze dla tego konfliktu. Najkrócej opisał je współpracujący z „Rzeczpospolitą” Piotr Plebaniak. Pierwszy: rozwiązanie dwupaństwowe. Atak Hamasu sprawił, że rozwiązanie polegające na ustanowieniu państwa palestyńskiego w granicach takich jak dzisiejszy Zachodni Brzeg stało się całkowicie nierealne. Powstałoby skrajnie wrogie, funkcjonalne państwo z własnymi granicami i armią. Jego ludność kierowałaby się ideologią skrajnej nienawiści i nadal rządziła się chęcią stworzenia Palestyny „od rzeki do morza”. Wcześniej takie rozwiązanie również było niemożliwe, gdyż wymagałoby m.in. wyjścia z Zachodniego Brzegu nielegalnych osadników izraelskich, czego rząd żadnego demokratycznego państwa by nie przetrzymał. Scenariusz drugi: rozwiązanie jednopaństwowe, czyli stworzenie wspólnego państwa w granicach obecnego tzw. Większego Izraela. Jest równie niedorzeczne, bo oznaczałoby zniknięcie państwa żydowskiego i pojawienie się państwa, w którym Żydów i Arabów byłoby mniej więcej po równo. Choćby z uwagi na większą dzietność Palestyńczyków doprowadziłoby to do przejęcia przez Arabów władzy politycznej, a więc końca Izraela. Scenariusz trzeci: kontynuacja aktualnej sytuacji, czyli polityki apartheidu (ograniczenia praw obywatelskich dla Palestyńczyków) również przestało być rozwiązaniem pozwalającym na stabilne trwanie i rozwój Izraela. Składają się na to procesy demograficzne, słabnięcie siły oddziaływania Stanów Zjednoczonych na świecie. Przede wszystkim jednak po mistrzowsku prowadzona proarabska operacja propagandowa na obszarze całego Zachodu. I na koniec: czwartym rozwiązaniem pozwalającym na przetrwanie Izraela są czystki etniczne. I one właśnie mają miejsce − w postaci operacji wyrugowania Palestyńczyków z całej Strefy Gazy. Taktyką jest tu sprawienie, aby Gaza przestała być miejscem zdatnym do zamieszkania. Realizację widzimy w mediach praktycznie codziennie.

Tyle Piotr Plebaniak i jego poprowadzona z żelazną logika analiza. Czy ktoś z protestujących przepracował ten temat? Bo moralna słuszność protestu to jedno. Drugie to przytomne postrzeganie świata. Oba się liczą. Zauważanie tylko jednego to ślepota.

Kolejny konflikt bez dobrego rozwiązania. Współczesny węzeł gordyjski. Na dodatek utopiony w rozgrzanych do białości emocjach. Wojna w Strefie Gazy. Bez wątpienia racje w tej sprawie są podzielone. O ile jednak w październiku 2023 r., po bestialskiej akcji Hamasu, wstrząśnięta światowa opinia stała twardo po stronie Izraela, o tyle po niemal dziewięciu miesiącach z tej powszechnej emocji został tylko popiół. Mimo starań izraelskiej machiny propagandowej wsparcie dla walczącej w Strefie Gazy izraelskiej armii jest równe zeru. Natomiast cały niemal świat solidarnie opowiada się za przerwaniem izraelskiej ofensywy i oskarża żydowskie państwo o skrajny antyhumanitaryzm na pograniczu ludobójstwa. To ciężki zarzut i pewnie postawiony zbyt pochopnie. Niemniej właśnie tak się dziś reaguje na przekaz medialny. Gdy w internecie widzi się uzbrojonego po zęby żołnierza oddziałów specjalnych i broczące krwią dziecko, trudno mieć problem z wyborem strony konfliktu. Cyniczni i krwiożerczy liderzy Hamasu sprawnie się kryją w cieniu takiej narracji. Przeciw Izraelowi protestuje na Zachodzie nie tylko lewica i młodzież. Także grupy religijne, organizacje społeczne, a nawet prawica. Ile w tym wpompowanych przez wrogów Izraela pieniędzy, ile szczerych emocji? Trudno powiedzieć. Ale nawet jeśli to emocje sterowane, trudno im odmówić autentyczności.

Pozostało 80% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi