Nigdy nie ukrywałem, że jestem zwolennikiem przyjaznego rozdziału państwa i Kościoła. Laickość w modelu francuskim uważam za nie do pogodzenia z polską konstytucją i naszą tożsamością społeczną. To jednak wcale nie oznacza, że zgadzam się całkowicie z najnowszym stanowiskiem Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Społecznych.
Czytaj więcej
Ogromny regres w działaniu instytucji katolickich wynika także z tego, że wielu polskich biskupów nie widzi różnicy między PR-em a dziennikarstwem.
Bezstronne wyznaniowo państwo może współpracować z Kościołem
Zacznę jednak od tego, z czym się co do zasady zgadzam. Członkowie Rady słusznie zwracają uwagę na fakt, że „Kościół i Państwo zatem, niezależne i autonomiczne – każde w swojej dziedzinie, są zobowiązane do współpracy dla dobra wspólnego”. Bliskie mi jest także przekonanie, że normalna, zdrowa autonomia, nazywana przez autorów oświadczenia „separacją skoordynowaną”, powinna być „wzajemną autonomiczną współpracą (…) zapewniającą realizację dobra wspólnego opartego o transcendentną godność człowieka i naturalne prawo moralne. W tym modelu Państwo jest bezstronne wyznaniowo, a w konsekwencji otwarte na współpracę z Kościołami i wspólnotami religijnymi”.
Nigdy nie ukrywałem, że jestem zwolennikiem przyjaznego rozdziału państwa i Kościoła. Laickość w modelu francuskim uważam za nie do pogodzenia z polską konstytucją i naszą tożsamością społeczną.
Trudno mi nie zgodzić się także z tezą, że nie do zaakceptowania jest – z punktu widzenia polskiej konstytucji i nauki społecznej Kościoła – separacja wroga, która – by oddać głos autorom dokumentu – „polega na usuwaniu i ostatecznym zwalczaniu symboli religijnych i przejawów kultu religijnego, eliminowaniu społecznej roli Kościoła oraz wszelkich przejawów prywatnego i publicznego życia religijnego. Tak definiowana logika laicyzmu nie przestrzega obiektywnych ograniczeń polityki, uzurpując sobie prawo do rozstrzygania o dobru i złu oraz o prawach człowieka, w tym prawu do życia i wolności religijnej”.