Michał Szułdrzyński: Jarosław Kaczyński powtarza drogę Benjamina Netanjahu

Emocje są dla polityków tym, czym surowce dla budżetów krajów Zatoki Perskiej. Wymagają jednak pójścia na całość.

Publikacja: 02.05.2024 10:00

Michał Szułdrzyński: Jarosław Kaczyński powtarza drogę Benjamina Netanjahu

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Gdy kilka dni temu czytałem doniesienia z Jerozolimy, że dwóch skrajnie prawicowych ministrów: Itamar Ben Gwir i Becalel Smotricz, zagroziło premierowi Benjaminowi Netanjahu, że jeśli ten wycofa się z ataku na Rafah, oni wyjdą z rządu, miałem dziwne déjà vu. Bo często obcokrajowcom, którzy przyjeżdżają do Polski, serwuję tezę, że jeśli chcą zrozumieć naszą politykę, nie powinni patrzeć na inne kraje europejskie, ale raczej na Izrael czy USA. A tu mamy sytuację, która do złudzenia przypomina mi logikę rządów PiS. Jarosław Kaczyński, który coraz mocniej był krytykowany ze strony liberalno-demokratycznej za skok na sądownictwo, przesuwał się coraz bardziej na prawo. Bojąc się, że Suwerenna Polska okrąży PiS z prawej strony, stopniowo przejmował język i argumentacje ziobrystów, podkreślając kwestie suwerenności i zagrożenia dla polskiej państwowości ze strony Unii Europejskiej. Jego przemówienie na konwencji programowej PiS otwierającej kampanię do Parlamentu Europejskiego było właściwie już nie do odróżnienia od języka takich osób jak Zbigniew Ziobro, Patryk Jaki czy Robert Bąkiewicz.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Karina Bosak ma prawo wypowiadać się w imieniu kobiet

Jarosław Kaczyński przesunął się na prawo, a Donald Tusk porzucił chrześcijańskie korzenie

20 lat temu PiS z PO tworzyło zręby nowego chadeckiego ładu politycznego w Polsce, a Kaczyński szykował się do wspólnych rządów z Donaldem Tuskiem w ramach PO–PiS, który miał posprzątać Polskę po aferze Rywina i rządach Millera. Gdzie dziś jest Kaczyński? Przesunął się na radykalne prawo, Tusk porzucił chrześcijańskie korzenie, dryfując w lewo, Leszek Miller zaś kończy karierę europosła wybranego z list tworzonych pięć lat temu przez PO. Wszak mężczyznę poznaję się po tym, jak kończy…

Gdzie dziś jest Kaczyński? Przesunął się na radykalne prawo, Tusk porzucił chrześcijańskie korzenie, dryfując w lewo, Leszek Miller zaś kończy karierę europosła wybranego z list tworzonych pięć lat temu przez PO. 

W którymś momencie – wskazałbym na awanturę po wyborach 2005 r., pustkę aksjologiczną, która była następstwem śmierci Jana Pawła II, choć decydującym czynnikiem był Smoleńsk w 2010 r., a potem uświadomienie sobie przez PiS potęgi rewolucji komunikacyjnej, co pozwoliło mu wygrać wybory w 2015 r. – PiS uznał, że emocje są dla polityków tym, czym surowce dla budżetów krajów Zatoki Perskiej – niekończącym się źródłem energii. One jednak wymagają pójścia na całość. I w 2015 r. Kaczyński, gdy wygrał wybory, poszedł na całość, rozpoczął wojnę na wszystkich frontach, ostatecznie całkowicie się radykalizując. Jedyne, co było go w stanie zatrzymać, to potężne naciski z Waszyngtonu.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Dlaczego Żydzi podczas Paschy w tym roku zostawili wolne miejsce przy stołach jak Polacy w Wigilię?

Benjamin Netanjahu musi zmierzać na prawo, aby utrzymać władzę

Analogiczny mechanizm miał miejsce z Netanjahu, który jest centralną postacią prawicy w Izraelu. Najdłużej urzędujący premier w 76-letniej historii tego kraju, również gdy obejmował po raz pierwszy urząd premiera w 1996 r., a nawet gdy przejął władzę w prawicowym Likudzie w 2005 r., był kimś zupełnie innym niż dzisiaj. Nawet gdy miał jakieś bardziej radykalne pomysły, wycofywał się z nich pod presją Stanów Zjednoczonych, które są gwarantem bezpieczeństwa Izraela. Jednak w kolejnych latach pętla wokół niego się zaciskała i kiedy trzy lata temu stracił władzę, zajrzało mu w oczy widmo procesu i odpowiedzialności karnej w związku z zarzutami o korupcję. Ale koalicja jego wrogów przetrwała tylko rok i odbyły się przedterminowe wybory, w których Likud zaostrzył retorykę. Sam na tym nie zyskał, ale wzmocniło to skrajnie prawicowe partie nacjonalistycznego syjonizmu, których liderami byli Smotricz i Ben Gwir.

Dzięki pójściu na prawo Netanjahu jest dziś u władzy, jeśli ją straci, znów będzie musiał odpowiadać przed sądem za zarzuty korupcji. Staje się więc zakładnikiem Smotricza i Ben Gwira, którzy nie chcą słyszeć o rozejmie w Gazie i najchętniej wygnaliby wszystkich Palestyńczyków z tej enklawy, aby osiedlić tam Żydów. Jednak byłaby to czystka etniczna, w dodatku Amerykanie domagają się zaprzestania wojny, w której giną niewinni cywile. I tak Netanjahu mknie w kierunku prawicowego radykalizmu koalicjantów, bez których może stracić władzę, a może nawet i wolność.

Bo takie są prawidła polityki. Nie tylko w Izraelu czy w Polsce.

Gdy kilka dni temu czytałem doniesienia z Jerozolimy, że dwóch skrajnie prawicowych ministrów: Itamar Ben Gwir i Becalel Smotricz, zagroziło premierowi Benjaminowi Netanjahu, że jeśli ten wycofa się z ataku na Rafah, oni wyjdą z rządu, miałem dziwne déjà vu. Bo często obcokrajowcom, którzy przyjeżdżają do Polski, serwuję tezę, że jeśli chcą zrozumieć naszą politykę, nie powinni patrzeć na inne kraje europejskie, ale raczej na Izrael czy USA. A tu mamy sytuację, która do złudzenia przypomina mi logikę rządów PiS. Jarosław Kaczyński, który coraz mocniej był krytykowany ze strony liberalno-demokratycznej za skok na sądownictwo, przesuwał się coraz bardziej na prawo. Bojąc się, że Suwerenna Polska okrąży PiS z prawej strony, stopniowo przejmował język i argumentacje ziobrystów, podkreślając kwestie suwerenności i zagrożenia dla polskiej państwowości ze strony Unii Europejskiej. Jego przemówienie na konwencji programowej PiS otwierającej kampanię do Parlamentu Europejskiego było właściwie już nie do odróżnienia od języka takich osób jak Zbigniew Ziobro, Patryk Jaki czy Robert Bąkiewicz.

Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi