Gdy kilka dni temu czytałem doniesienia z Jerozolimy, że dwóch skrajnie prawicowych ministrów: Itamar Ben Gwir i Becalel Smotricz, zagroziło premierowi Benjaminowi Netanjahu, że jeśli ten wycofa się z ataku na Rafah, oni wyjdą z rządu, miałem dziwne déjà vu. Bo często obcokrajowcom, którzy przyjeżdżają do Polski, serwuję tezę, że jeśli chcą zrozumieć naszą politykę, nie powinni patrzeć na inne kraje europejskie, ale raczej na Izrael czy USA. A tu mamy sytuację, która do złudzenia przypomina mi logikę rządów PiS. Jarosław Kaczyński, który coraz mocniej był krytykowany ze strony liberalno-demokratycznej za skok na sądownictwo, przesuwał się coraz bardziej na prawo. Bojąc się, że Suwerenna Polska okrąży PiS z prawej strony, stopniowo przejmował język i argumentacje ziobrystów, podkreślając kwestie suwerenności i zagrożenia dla polskiej państwowości ze strony Unii Europejskiej. Jego przemówienie na konwencji programowej PiS otwierającej kampanię do Parlamentu Europejskiego było właściwie już nie do odróżnienia od języka takich osób jak Zbigniew Ziobro, Patryk Jaki czy Robert Bąkiewicz.
Czytaj więcej
Czy Karina Bosak ma prawo wypowiadać się w imieniu kobiet? Czy mogą to robić tylko przedstawicielki liberalno-postępowego obozu?
Jarosław Kaczyński przesunął się na prawo, a Donald Tusk porzucił chrześcijańskie korzenie
20 lat temu PiS z PO tworzyło zręby nowego chadeckiego ładu politycznego w Polsce, a Kaczyński szykował się do wspólnych rządów z Donaldem Tuskiem w ramach PO–PiS, który miał posprzątać Polskę po aferze Rywina i rządach Millera. Gdzie dziś jest Kaczyński? Przesunął się na radykalne prawo, Tusk porzucił chrześcijańskie korzenie, dryfując w lewo, Leszek Miller zaś kończy karierę europosła wybranego z list tworzonych pięć lat temu przez PO. Wszak mężczyznę poznaję się po tym, jak kończy…
Gdzie dziś jest Kaczyński? Przesunął się na radykalne prawo, Tusk porzucił chrześcijańskie korzenie, dryfując w lewo, Leszek Miller zaś kończy karierę europosła wybranego z list tworzonych pięć lat temu przez PO.
W którymś momencie – wskazałbym na awanturę po wyborach 2005 r., pustkę aksjologiczną, która była następstwem śmierci Jana Pawła II, choć decydującym czynnikiem był Smoleńsk w 2010 r., a potem uświadomienie sobie przez PiS potęgi rewolucji komunikacyjnej, co pozwoliło mu wygrać wybory w 2015 r. – PiS uznał, że emocje są dla polityków tym, czym surowce dla budżetów krajów Zatoki Perskiej – niekończącym się źródłem energii. One jednak wymagają pójścia na całość. I w 2015 r. Kaczyński, gdy wygrał wybory, poszedł na całość, rozpoczął wojnę na wszystkich frontach, ostatecznie całkowicie się radykalizując. Jedyne, co było go w stanie zatrzymać, to potężne naciski z Waszyngtonu.