Jak niegdyś widmo komunizmu, tak obecnie nad Europą krąży kwestia przywrócenia powszechnej służby wojskowej. Prezydent Finlandii Alexander Stubb, który niedawno objął swoje obowiązki, w wywiadzie dla „Financial Timesa” zaproponował Europejczykom, aby ci w sprawach bezpieczeństwa byli jak Finowie – mniej mówili o zagrożeniu wojną z Rosją, a więcej robili, aby oddalić tę perspektywę. Poproszony o konkretne wskazówki zasugerował przywrócenie powszechnego poboru, z którego Finlandia nigdy nie zrezygnowała.
Czytaj więcej
Na polecenie Donalda Tuska kandydaci opozycyjnej wtedy KO nakleili na swoje ubrania biało-czerwone serduszka i chwycili za biało-czerwone flagi. Ale prób zdefiniowania patriotyzmu lider tego obozu – dziś rządzącego – unika.
Po aneksji przez Rosję Krymu rozpętała się w burza o wojsko
Po rosyjskiej aneksji Krymu służbę powszechną przywróciła Szwecja, Litwa i Łotwa, a ostatnio rząd Danii zapowiedział, iż do armii tak samo jak mężczyźni powoływane będą kobiety. Władze Chorwacji zapowiedziały w styczniu tego roku, iż skierują do parlamentu wniosek o przywrócenie poboru powszechnego, który w tym bałkańskim kraju został zawieszony w 2008 r., po wejściu do NATO.
Na początku lutego chorwacki minister obrony Ivan Anušić poinformował, że trwające prace obejmują trzy rozwiązania związane przede wszystkim z długością szkolenia i jego efektywnością. Wariantem preferowanym ma być trzymiesięczne szkolenie podstawowe, które ma objąć 17 tys. mężczyzn (kobiety będą mogły zgłaszać się na ochotnika) i ruszyć ma ono nie wcześniej niż w przyszłym roku, co związane jest z koniecznością rozbudowy i modernizacji zaniedbanej infrastruktury koszarowej. Problemy z infrastruktura koszarową mają też Niemcy, Duńczycy i Brytyjczycy. Ci ostatni również zastanawiają się, co zrobić w sytuacji, kiedy rekrutacja ochotników do sił zbrojnych od ponad dziesięciu lat jest mniejsza niż założenia, co już doprowadziło do tego, że Wielka Brytania dysponuje siłami lądowymi najmniejszymi od czasów wojen napoleońskich. Patrick Sanders, dowodzący brytyjską armią, powiedział, co odbiło się szerokim echem i zapoczątkowało burzliwą dyskusję, że Londyn musi podjąć decyzje o budowie „armii obywatelskiej”, aby być w stanie poradzić sobie z rysującymi się zagrożeniami.
Admirał Giuseppe Cavo Dragone, szef włoskiego Sztabu Obrony, w czasie przesłuchania w komisji obrony izby niższej włoskiego parlamentu, w marcu tego roku mówił, że mając 170 tys. ludzi w siłach zbrojnych, a taki jest ich obecny potencjał kadrowy, są one „na granicy przetrwania”, co oznacza pilną konieczność nie tylko zwiększenia stanu osobowego, ale również przeszkolenia rezerwy. W przypadku Włoch jest ona w opinii wojskowych zbyt mała, bo liczy 14,5 tys. osób, co wynika z danych ostatniego raportu Military Ballance corocznie publikowanego przez think tank strategiczny IISS.