Marek Czyż co prawda nie pokazał jeszcze nic wielkiego na stanowisku szefa odzyskanych „Wiadomości”, którym naprawdę bardzo daleko do obiecanej dobrej jakościowo i neutralnej politycznie „czystej wody”, ale za to buty mu nie brakuje. Jego spółka nie wygrała kontraktu z publiczną telewizją w otwartym przetargu, a sam pan Czyż też nie dostał dyrektorskiej posady w wyniku jednego z tych obiecywanych w kampanii wyborczej konkursu, jawnego i transparentnego. „Zadbam o to, aby proces wyboru był transparenty, czytelny dla opinii publicznej, oparty o czytelne zasady. Zadbamy o to, że sposób wyboru przez konkurs nie będzie już mógł być ominięty w każdej spółce Skarbu Państwa” – to kolejna z obietnic Donalda Tuska, która się nie przyjęła.

Czytaj więcej

Kataryna: Wdzięczni pracownicy finansują leczenie właściciela

Marek Czyż i jego zarobki w TVP, czyli ujawniać to my, ale nie nas

Wybrany z niejasnego klucza, w nieprzejrzystym trybie Marek Czyż powinien choć trochę poczuwać się do okazania minimum szacunku wypłacającym mu – zapewne niemałe – wynagrodzenie obywatelom i nie zasłaniać się tajemnicą przedsiębiorcy. We własnym, dobrze pojętym interesie. Bo jeśli wcześniej zwykły obywatel nie był specjalnie ciekaw zarobków dyrektora Czyża, zakładając, że są pewnie zbliżone do zarobków poprzednika, to po tej wypowiedzi może dopiero ciekawości nabrać. Ja nabrałam, ale spodziewam się, że telewizja tak chętnie ujawniająca zarobki niedawno pozwalnianych stałych komentatorów zatrudnionych przez poprzednika, będzie bardzo chroniła przed jawnością swoje własne decyzje biznesowe, zwłaszcza te, które się nie bronią merytorycznie.

Wybrany z niejasnego klucza, w nieprzejrzystym trybie Marek Czyż powinien choć trochę poczuwać się do okazania minimum szacunku wypłacającym mu – zapewne niemałe – wynagrodzenie obywatelom i nie zasłaniać się tajemnicą przedsiębiorcy. 

Nowe TVP równie hojne jak to za czasów Jacka Kurskiego

„W ocenie TVP SA informacje o warunkach nawiązywania współpracy z osobami prowadzącymi audycje telewizyjne posiadają dla TVP na tyle istotną wartość gospodarczą, iż ich udostępnianie nastąpić nie może” – tak publiczna telewizja już po odzyskaniu jej przez „koalicję uśmiechu” uzasadniła niedawno odmowę udzielenia informacji o wynagrodzeniu jednego z „dobrozmianowych” dziennikarzy, informując jednocześnie, że nadała takim informacjom klauzulę „tajemnica przedsiębiorstwa”. Taką samą klauzulę nadano zapewne wszystkim umowom zawieranym przez nowe władze publicznych mediów, trudno więc będzie zweryfikować plotki, jakoby mimo postawienia mediów publicznych w stan likwidacji ich nowe władze były wobec „swoich” równie hojne, jak były poprzednie.