Izabela Leszczyna jest prawdopodobnie pierwszym w historii resortu zdrowia ministrem, który otwarcie lobbuje za znaczącym zmniejszeniem nakładów na ochronę zdrowia. Jest też przy okazji najlepszym dowodem na to, że ktoś, kto się przymierzał do teki Ministerstwa Finansów, niekoniecznie musi się sprawdzić w obszarze z założenia deficytowym, który w polskiej rzeczywistości jest po prostu studnią bez dna.
Czytaj więcej
Andrzej Nowak: „Jarosław Kaczyński niestety nie sprostał już tej wielkiej odpowiedzialności, którą sam na siebie przyjął. Najbardziej brutalnym tego świadectwem jest wynik ostatnich wyborów parlamentarnych. Nie mam na myśli tylko faktu, że PiS musiał oddać władzę. Mówię o widocznych już konsekwencjach tej przegranej. Mówię o całkowitej bezradności partii opozycyjnej wobec metod przejmowania rządów przez koalicję 13 grudnia. Mówię o widocznym braku przygotowania na wypadek wyborczej porażki z rywalem, który nie będzie przestrzegał żadnych reguł demokracji, przyzwoitości, ani prawa po zdobyciu władzy”.
Pieniądze na in vitro z oszczędności na ratowaniu życia? Czy tak się skończą pomysł Izabeli Leszczyny
Poparcie ministra zdrowia dla znacznego (eksperci mówią nawet o 5 mld zł rocznie) zmniejszenia budżetu na zdrowie zbiega się w czasie z nowymi wydatkami. 1 kwietnia zniesione zostaną – nareszcie! – limity finansowe na opiekę hospicyjną, bo do tej pory budżet na ochronę zdrowia był tak skromny, że nie gwarantował nawet godnego umierania, o leczeniu coraz bardziej wypychanym do prywatnych gabinetów nie wspominając. A przecież to niejedyne dodatkowe koszty, na pokrycie których trzeba będzie znaleźć pieniądze. W tym roku wejdzie też program finansowania przez państwo zapłodnienia in vitro, a może nawet darmowa antykoncepcja dla osób poniżej 25. roku życia, bo taki projekt jest już w Sejmie i pewnie ma nawet duże szanse, w zastępstwie niespełnionej i nieprędko spełnialnej obietnicy darmowej aborcji na życzenie.
Moment na ograniczanie przychodów ze składki zdrowotnej jest więc wyjątkowo niefortunny, rozsądek podpowiada, że dobrze byłoby z tym poczekać przynajmniej do czasu rzetelnego podliczenia rzeczywistych kosztów tych już zaklepanych obietnic.
Moment na ograniczanie przychodów ze składki zdrowotnej jest więc wyjątkowo niefortunny, rozsądek podpowiada, że dobrze byłoby z tym poczekać przynajmniej do czasu rzetelnego podliczenia rzeczywistych kosztów tych już zaklepanych obietnic. Żeby się nie okazało, że po zmniejszeniu wpływów ze składki zdrowotnej obiecane in vitro i darmową antykoncepcję dla młodych trzeba będzie finansować z oszczędności na ratowaniu życia.