Plus Minus: Był pan prekursorem kina gatunków w Polsce. Przypomnijmy kilka filmów: „Lokis. Rękopis profesora Wittembacha” – horror, „Sublokator”, „C.K. Dezerterzy” – komedia, „Docent H.” i pierwszy pana Teatr TV „Wierny robot” – science fiction, „Sprawa Gorgonowej” – dramat sądowy, „Zbrodniarz, który ukradł zbrodnię” – kryminał. Tymczasem wśród polskich filmowców do kina gatunków podchodzono z uprzedzeniem.
Moi starsi koledzy, wybitni reżyserzy, dawali do zrozumienia, że mają jakąś misję kulturalną, pedagogiczną, a przede wszystkim społeczną i film służył im do ujawniania jakichś problemów, niebezpiecznych tendencji. Czuli się społecznie zaangażowani i odpowiedzialni za to, co robią. A forma czy styl tych filmów były dla nich drugorzędne. Ja miałem zupełnie inny temperament i mnie bardziej interesowała forma niż treść. Jest jakaś treść w każdym filmie, jakaś opowieść o czymś i wielu ludzi po to idzie do kina, żeby zobaczyć przejmującą czy śmieszną historię, dobrze zagraną przez aktorów. Niewielu jest ludzi, którzy chodzą zobaczyć, jak to jest zrobione, jaka jest estetyka filmu.
Skąd wzięło się u pana takie pojmowanie kina?
Wychowałem się w czasach, gdy w szkole filmowej pokazywano nam klasykę. Dwoma filarami mojej edukacji byli Siergiej Eisenstein i Orson Welles – giganci formy filmowej. I od nich uczyłem się języka filmowego, który jak każdy język ma swoją gramatykę, składnię i ortografię. I to było dla mnie najważniejsze. Świadomie goniłem za efektem estetycznym. To sprawa rytmu w scenie, układu ujęć, wielkości kadrów i planów. Jak na tamte czasy to były rzadkie rzeczy: dużo bliskich planów, portretów, różnych szczegółów i detali – bo to nie tylko tworzy atmosferę, ale także opowiada historię. Porównałbym to z muzyką, gdzie kompozytor układa dźwięk, akordy, pasaże itd. Tak samo myśmy się starali z moim przyjacielem, świetnym operatorem Stefanem Matyjaszkiewiczem: tu nie ma przypadkowych kadrów, każda rzecz jest przemyślana i zrobiona tak, jakżeśmy chcieli. Czy chcieliśmy dobrze? Dziś mi się wydaje, że lepiej byśmy nie umieli i uroda plastyczna tych filmów dzisiaj się broni.
Pańska filmografia może sugerować, że lubi pan odtwarzać światy, które przestały istnieć.