11 lipca 2023 roku: 80. rocznica krwawej niedzieli na Wołyniu
Rzeź wołyńska to ludobójstwo, którego na mieszkańcach polskich Kresów dopuściły się oddziały ukraińskich nacjonalistów (UPA), często przy udziale miejscowej ludności ukraińskiej. W atakach na Polaków na terenie przedwojennego województwa wołyńskiego miało zginąć 50-60 tys. Polaków. W wyniku działań odwetowych podjętych przez Polaków miało zginąć ok. 2-3 tysięcy Ukraińców.
Punkt kulminacyjny rzezi wołyńskiej stanowiła tzw. krwawa niedziela, 11 lipca 1943 roku, gdy oddziały UPA zaatakowały niemal 100 polskich miejscowości.
Uchwałą z dnia 22 lipca 2016 roku Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ustanowił 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej. W tym roku obchodzimy 80. rocznicę tych tragicznych wydarzeń.
Ukraińska strona stoi na stanowisku, że dopóki nie zostanie należycie odbudowany memoriał (poświęcony żołnierzom UPA na górze Monasterz w podkarpackiej Werchracie – przyp. T.P.), to my nie wyrazimy zgody na nowe ekshumacje grobów Polaków pochowanych na Ukrainie. (…) Dopóki polska strona nie wykona swoich zobowiązań, wszystko powinno zostać wstrzymane. Zarówno w kwestii renowacji, zachowania, jak i badań (polskich) miejsc pamięci” – te słowa Antona Drobowycza, szefa ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej, z połowy czerwca tego roku stały się kolejnym przejawem napięć między Warszawą a Kijowem w kwestiach historycznych.
Zakaz prac ekshumacyjnych i badań nad polskimi miejscami pamięci (przede wszystkim związanych z polskimi ofiarami rzezi wołyńskiej) został wprowadzony wiosną 2017 roku przez ówczesnego szefa ukraińskiego IPN-u Wołodymyra Wiatrowycza. Wielu polskich badaczy i ekspertów uznało go wówczas nie tylko za próbę uniemożliwienia odkrycia prawdziwej skali mordów dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach, ale również za czyn moralnie i etycznie niesprawiedliwy – prace te miały bowiem przede wszystkim za zadanie oddanie należytej czci i pamięci pomordowanym Polakom. Należy wszak pamiętać, że do tej pory większość ofiar rzezi wołyńskiej nie doczekała się swoich prawdziwych grobów, spoczywając bądź w zbiorowych mogiłach, bądź w miejscach, które pozbawione są należytego upamiętnienia.
Strona ukraińska argumentuje, że wprowadzony wówczas zakaz był reakcją na serię zniszczeń ukraińskich pomników, poświęconych pamięci UPA, które zostały zburzone lub zdewastowane na terenie Polski po 2014 roku. Jak mówił wówczas Wiatrowycz: – Państwa mają gwarantować zachowanie pamięci narodów polskiego i ukraińskiego na swoim terytorium. W Ukrainie zniszczono cztery polskie pomniki i wszystkie odbudowano. My czekamy na odnowienie naszych.
Sytuacja stała się patowa i mimo wielu deklaracji dobrej woli – składanych zarówno przez Kijów, jak i Warszawę – przez ostatnie sześć lat postępy w tej kwestii były znikome. Dopiero koszmar rosyjskiej inwazji, wraz z polskim zaangażowaniem w pomoc Ukrainie, miał otworzyć nowe okno możliwości dla kompromisu w tej sprawie. Z Ukrainy zaczęły płynąć pozytywne sygnały – w listopadzie 2022 r. polska strona ogłosiła nawet, że władze w Kijowie miały w końcu zgodzić się na zniesienie blokady i umożliwić początek ekshumacji polskich ofiar. Niestety, za deklaracjami nie poszły żadne znaczące działania (wydano pojedyncze pozwolenia na prace badawcze, przy czym niezwiązane z pamięcią o rzezi wołyńskiej), a napięcie w tej kwestii zaczęło narastać. Jest to tym bardziej niepokojące, że już 11 lipca tego roku będziemy obchodzili symbolicznie ważną 80. rocznicę rzezi wołyńskiej.