Irena Lasota: Przemilczane wątki Marca 1968

„Marzec ‘68” to polski film z 2022 r. w reżyserii Krzysztofa Langa. Nie znalazłam o nim wzmianki ani w prasie polskiej, którą jakoś tam czytuję, ani też nikt ze znajomych z Polski go nie widział.

Publikacja: 26.05.2023 17:00

Irena Lasota

Irena Lasota

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

O filmie dowiedziałam się od przyjaciół z Nowego Jorku, których córki widziały go na pokazie podczas Jewish Film Festival. Gdy zaczęłam go szukać, dostałam go e-mailem, potem jako DVD, a w zeszłym tygodniu widziałam ten film na waszyngtońskim festiwalu – też filmów żydowskich. Powiedziano mi zresztą, że ambasada RP nie chciała go współsponsorować, choć film jest jak najbardziej koszerny, skoro był dofinansowany przez TVP.

Z góry uprzedzam, że nie jestem w sprawie tego filmu bezstronna. Po pierwsze historia buntu studenckiego i reakcja władz są bardzo właściwie przedstawione, czemu nie można się dziwić, skoro konsultantem filmu był profesor Jerzy Eisler, autor najlepszej książki o tym okresie „Polski rok 1968”, wydanej w 2006 roku. Ponieważ książka jest świetnie udokumentowana i nie kłania się żadnej ze stron walczących o swoją „narrację” – nic dziwnego, że nakład jest już dawno wyczerpany i nikomu nie zależy na jej wznawianiu. „Quel drole de pays” – jak mawiała moja mama. Po drugie piękna aktorka Michalina Olszańska ma tam niewielką rolę nazwaną jako „Irena Lasota”.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Niezwykła Petruška Šustrová

Film jest naprawdę dobry i ciekawy. Jak już trzeba, to można narzekać, że początek się trochę dłuży, bo Hania i Janek się w sobie zakochują, ale jako tło do filmu jest to wiernie oddana atmosfera tych lat. Potem jest wiec 8 marca na UW i dalsze demonstracje łącznie ze słynnym wiecem na Politechnice z hasłem „prasa kłamie”, rozrywanymi gazetami i doskonałymi ujęciami akcji władz i aparatu przemocy. Osią filmu jest właśnie miłość Hanki i Janka, ich udział w wydarzeniach marcowych i jeden problem: ojciec Hani jest Żydem, lekarzem, spolonizowanym (w domu jest choinka), wyrzuconym z pracy i niechcącym (na początku) wyjechać z Polski.

Film jest naprawdę dobry i ciekawy. Jak już trzeba, to można narzekać, że początek się trochę dłuży, bo Hania i Janek się w sobie zakochują, ale jako tło do filmu jest to wiernie oddana atmosfera tych lat. 

Antysemicka kampania 1968 roku, zwana również antysyjonistyczną, jest pokazana, powiedziałabym nawet umiarkowanie. To może być powodem, dla którego film został przemilczany, tak jak i zresztą 55. rocznica wydarzeń marcowych. Bo nikt do końca nie omówił, nie przedyskutował, nie ocenił, co się wówczas zdarzyło. Jak ta kampania oddziaływała na wszystkich, niektórych, na Żydów, na Polako-Żydów, na Polaków żydowskiego pochodzenia, czy na takich właśnie, jak Hania i Janek.

Reżyser radzi sobie z tym tematem na tyle dobrze i delikatnie, że nikt się do tego wątku nie może przyczepić. Ale można go przemilczeć. Bo Marzec '68 był też wolnościowym buntem studentów w całej Polsce, do którego dołączyli robotnicy (co jest w filmie, wbrew Wajdzie, u którego wszyscy byli oddzielnie, póki ich KOR nie połączył). Był też walką wewnątrz PZPR oraz brutalną kampanią antysemicką.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Putin rozumie asymetrię między demokracją a tyranią

O tym, jak ciągle niezrozumiały są rozmiar, zasięg i konsekwencje tej kampanii, przekonał mnie napisany na FB – w jak najlepszej wierze – wpis w rocznicę śmierci Idy Kamińskiej, wybitnej aktorki i dyrektora Teatru Żydowskiego w Warszawie: „... (w 1968 roku) nasza wielka artystka zmęczona antysemicką nagonką wyjechała z Polski”. To napisał rzecznik MSZ (skądinąd krytyk filmowy), który kilka dni wcześniej wzywał prezydenta Zełeńskiego, żeby niezwłocznie przeprosił za Wołyń, bo Polska już się z niego rozliczyła. Szanowny Panie Jasina, 69-letnia kobieta, która jest zmęczona, kładzie się na kanapie, żeby odpocząć, głaszcze kota, a potem wstaje i robi sobie herbatę. Jeśli kobieta, która z własnego wyboru związała się z Polską i wracała do niej wielokrotnie, podaje się do dymisji i w tym wieku pakuje się i wyjeżdża z całą rodziną na niepewną przyszłość, to na pewno nie ze zmęczenia. Może motywem jest poniżenie? Ból? Rozpacz? Poczucie zawiedzionej miłości? Zrozumienie, że nie ma dla niej tu miejsca? Byłoby bardzo miło zobaczyć Pana recenzję z tego filmu.

PS. Film pokazuje, jak 8 marca „aktyw robotniczy” bije studentów, którzy krzyczą na nich: „Judasze, Judasze!”. Ja bym to przetłumaczyła na angielski jako „traitors”, a nie „Judases”, bo nie wszyscy, zwłaszcza Żydzi, znają Nowy Testament, i siedząca obok mnie Izraelka, której film się bardzo podobał, zaniepokoiła się, że studenci wymyślają robotnikom od „Judes”.

O filmie dowiedziałam się od przyjaciół z Nowego Jorku, których córki widziały go na pokazie podczas Jewish Film Festival. Gdy zaczęłam go szukać, dostałam go e-mailem, potem jako DVD, a w zeszłym tygodniu widziałam ten film na waszyngtońskim festiwalu – też filmów żydowskich. Powiedziano mi zresztą, że ambasada RP nie chciała go współsponsorować, choć film jest jak najbardziej koszerny, skoro był dofinansowany przez TVP.

Pozostało 91% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi