„Prawdziwe życie aniołów”: Zawód – Aktor

„Prawdziwe życie aniołów” to coś więcej niż film. To piękna lekcja miłości i wielka wygrana woli życia. W roli głównej Krzysztof Globisz.

Publikacja: 21.04.2023 17:00

„Prawdziwe życie aniołów”: Zawód – Aktor

Foto: mat.pras.

Kim jestem? – z ekranu dochodzi głos kobiety, pierwsze pytanie ankiety psychologicznej. – Nie wiem – odpowiada mężczyzna. Hotelowy pokój, przeszywający ból, wirujący świat i nocny telefon do żony, kiedy nie można wydusić z siebie słowa. Nawet tego jednego: „Ratunku”.

18 lipca 2014 r. wybitny krakowski aktor Krzysztof Globisz nagrywał w Warszawie „Martwe dusze” dla Polskiego Radia. Żona, która była w Krakowie, pomyślała, że ten dziwny telefon to wygłup. Ale szybko zrozumiała, że dzieje się coś niedobrego. Nie wiedziała nawet, gdzie mąż nocuje. Zanim karetka przyjechała, minęło kilka godzin od wylewu. Potwornie dużo.

Czytaj więcej

Krzysztof Zanussi: Dzisiejsza popkultura ma zalążki samozniszczenia

„Czas to mózg. Rozpoczęcie leczenia w ciągu 90 minut od pierwszych objawów udaru daje szansę na pełne odzyskanie sprawności dla jednego spośród czterech chorych. Ale jeśli, jak w tym przypadku, mija siedem–osiem godzin – u 1 na 21 chorych” – mówi w „Prawdziwym życiu aniołów” lekarz. W przypadku Adama (takie imię nosi w filmie bohater) diagnoza neurologa nie pozostawia wiele nadziei: „Niedowład prawej strony ciała, afazja czuciowo-ruchowa. Obszar martwego mózgu jest znaczący, możliwe, że nieodwracalny. Doszło do paraliżu ośrodków mowy. Pani mąż nie rozpoznaje osób i nie rozumie, co się do niego mówi”. Ale Agnieszka, żona Adama, nie wierzy. A może raczej nie chce uwierzyć. Mówi do męża, wozi go na inwalidzkim wózku po szpitalnych korytarzach. Czyta mu, przywołuje z pamięci wspomnienia.

Tylko jedna, doświadczona pielęgniarka, dodaje jej otuchy: „On ma żywe oczy. To nie są oczy martwej ryby”. Pamiętam taką sytuację. Gdy w bardzo ciężkim stanie, na OIOM-ie warszawskiej kliniki leżała moja 81-letnia wówczas babcia, lekarze dawali jej do pięciu godzin życia. Tylko jeden powiedział: „Proszę nie tracić nadziei, bo chorej dobrze z oczu patrzy”. Przeżyła. Miała jeszcze kilka pięknych lat.

Tym razem też pielęgniarka miała rację. Adam przechodzi kolejne rehabilitacje, zaczyna zginać nogi, chodzić, uśmiechać się, rzucać pojedyncze słowa. I przez cały czas jest przy nim żona. Ta walka obojga o każde słowo, o każdy uśmiech, o chęć do życia – jest ogromnie wzruszająca.

Czytaj więcej

Wszystkie traumy Floriana Zellera

W 2002 r. Krzysztof Globisz w filmie Artura „Barona” Więcka „Anioł w Krakowie” zagrał tytułowego anioła Giordana, który za wybryki w niebie został zesłany na ziemię i zamiast w Holland znalazł się w Polsce – Poland. Potem, w „Zakochanym Aniele” uczłowieczony Giordano po raz pierwszy poznawał smak miłości. No i teraz, blisko 20 lat później, w „Prawdziwej historii aniołów” Globisz gra własny udar, własną mękę dochodzenia do siebie, własne ograniczenia, wreszcie radość bycia na świecie. Aktor z krwi i kości pokonuje swoje słabości. On, wcale jeszcze nie całkowicie sprawny, gra nawet siebie sprzed udaru, brylującego wśród studentów PWST. To hołd dla woli życia. Ale też, a może przede wszystkim, „Prawdziwe życie aniołów” jest opowieścią o miłości. O żonie (wspaniała w tej roli Kinga Preis), która nie chce uwierzyć w nieodwracalne zmiany w mózgu, walczy o każdy nowy dzień męża, o każde jego słowo. Stoi przy nim w najtrudniejszych chwilach, niejednokrotnie pokonując też własne załamania. Jest w filmie taka scena: w szpitalnej łazience Agnieszka myje Adama. On powoli bierze do ręki mydło. I chce włożyć je do ust jak jedzenie. Chwila rozpaczy Agnieszki, jej bezgłośny płacz. Więc jakie to szczęście, gdy pewnego dnia, siedząc na ławce, w górach, można położyć głowę na ramieniu męża. Są też w „Prawdziwym życiu aniołów” przyjaciele aktora – Jerzy Trela, który zdążył jeszcze zagrać siebie, Anna Dymna.

Artur „Baron” Więcek i Krzysztof Globisz zrobili coś więcej niż film. To opowieść o człowieczeństwie. O miłości, woli życia, nadziei, która umiera ostatnia i czasem może zdziałać cuda. O pięknych ludziach. Bo oni są. I gdy na co dzień czyta się o rodzinach podrzucających na święta starych dziadków do szpitala czy potworach porzucających w lesie psy, to trzeba koniecznie obejrzeć ten film o prawdziwych aniołach.

Kim jestem? – z ekranu dochodzi głos kobiety, pierwsze pytanie ankiety psychologicznej. – Nie wiem – odpowiada mężczyzna. Hotelowy pokój, przeszywający ból, wirujący świat i nocny telefon do żony, kiedy nie można wydusić z siebie słowa. Nawet tego jednego: „Ratunku”.

18 lipca 2014 r. wybitny krakowski aktor Krzysztof Globisz nagrywał w Warszawie „Martwe dusze” dla Polskiego Radia. Żona, która była w Krakowie, pomyślała, że ten dziwny telefon to wygłup. Ale szybko zrozumiała, że dzieje się coś niedobrego. Nie wiedziała nawet, gdzie mąż nocuje. Zanim karetka przyjechała, minęło kilka godzin od wylewu. Potwornie dużo.

Pozostało 87% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Polska przetrwała, ale co dalej?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Plus Minus
„Septologia. Tom III–IV”: Modlitwa po norwesku
Plus Minus
„Dunder albo kot z zaświatu”: Przygody czarnego kota
Plus Minus
„Alicja. Bożena. Ja”: Przykra lektura
Materiał Promocyjny
Najszybszy internet domowy, ale także mobilny
Plus Minus
"Żarty się skończyły”: Trauma komediantki
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni